Duża Sala

188 5 0
                                    

Pov Alice

Po rehabilitacji wróciliśmy do domu. Każdy szykował się do wyjścia na bal charytatywny. Ja w swoim pokoju wybierałam sukienke. Padło na czarną do ziemi.  Zeszłam na dół, gdzie już czekali wszyscy oprócz Vincenta.

-Ładnie wyglądasz, dziewczynko.-odezwał się Dylan.

-Dziękuje, wy również wyglądacie pięknie.

W tym momencie dołączył do nas również najstarszy z braci.

-Wszyscy są?-zapytał się swoim lodowatym głosem.

-Tak, chodźmy bo sie spóźnimy.-odpowiedział mu Will, którego po tych słowach złapałam z ręke.

Wsiadłam do czarnego auta najstarszego brata, do którego on już również wchodził. Po chwili dołączyli do nas jeszcze Will i Hailie. Reszta pojechała niebieskim lamborgini Shane'a.

Droga droga miała trwałć ok. pół godziny. W tym czasie w aucie trwała jakaś dziwna gęsta atmosfera. Postanowiłam ją przerwać.

-Długo jeszcze?

-Już niedługo dojedziemy mała.

-Okej.. a Will, może pojechalibyśmy kiedyś do jakiegoś parku trampolin czy coś?

-Dobry pomysł, ty też byś chciała Hailie?

Moja siostra podniosła głowę, kiedy usłyszała swoje imię.

-Emm.. tak myślę, że to dobry pomysł.

-Dobrze, przegadany to jeszcze w domu z chłopakami.

-Jesteśmy.-odezwał się nasz najstarszy brat.

Powoli wysiadłam z auta i podeszłam tym razem do Vincenta. Ten położył swoją ręke na moim ramieniu i zapytał.

-Dobrze sie czujesz? Napewno dasz rade wystąpić?

-Tak.

-Dobrze, pójdę z tobą na próbę, a potem wrócę na widownię, gdzie podczas tego jak będziesz śpiewała, będe siędział z resztą naszego rodzeństwa.

-Okej Vince, dziękuje.

Obejrzałam się jeszcze za siebie. Will szedł dumnym krokiem trzemyjąc rękę na plecach Hailie, która miała dziś na sobie czarną prostą sukienkę do kolana.

Przed nami zrespiła się święta trójca.

-Dasz rade dziewczynko.-powiedział Dylan.

-Wiem.-odpowiedziałam.

-Byliśmy już w środku, jakiś ten gościu mówił, że za 10 minut sir zaczyna, więc najlepiej, żebyś już tak była.

-Już idę.

Wymineliśmy ich i weszliśmy do środka. Mój starszy brat prowadził mnie przez długie korytarze, aż doszliśmy na scene.

-Ooo witamy panie Monet i panno Monet. Zaczynamy za chwilę, więc możesz się już iść przygotować. Śpiewasz to, co ćwiczyliśmy kiedyś przed tą długą przerwą?

-Tak.

-Dobrze, w takim razie pana, panie Monet zapraszam na widownie, a my już się ustawiamy.

Vincent skinął na niego głową i zaczął kierować się w stronę wyjscia. Kiedy już zniknął za drzwiami pan Michael pokazał mi gdzie mam stać i zrobiliśmy próbę bez instrumentów. Moim zdaniem wyszło pięknie. W pewnym momencie przyszedł jakiś pan i powiedział:

-Za 30 sekund odsłaniamy kurtyny i zaczynamy. Prosze się ustawić.

-Dobrze, Ala, na miejsca.

Zrobiłam tak jak kazał. Jeszcze tylko zerknełam za siebie i uśmiechnełam się do osób grających, po czym pewna siebie patrzyłam orzed siebie. Powoli zaczeło się odsłaniać dając widok na całą tą dużą sale. W pierwszym rzędzie zauważyłam moje rodzeństwo, ale i również osoby z organizacji.

Pan Michael coś powiedział na wprowadzenie, po czym dał znak żebyśmy zaczynali. Wyszło tak:

(wyobraźcie sobie tutaj Alę, i pomińcie ten początek co ten gość gada)

Po skończeniu rozległy się brawa. Zeszłam ze sceny i poszłam do moich braci. Gdy mnie zobaczyli Hailie wstała jako pierwsza.

-Byłaś niesamowita! Niewiedziałam, że umiesz tak pięknie śpiewać!

-Wymiatałaś, młoda.

-Noo, w drodze powrotnej kupie ci za to pizze.

-No no dziewczynko, postarałaś się.

-Dziękuje kochani.

Było mi serio miło słyszeć tyle dobrych słów na swój temat.

Potem jeszcze wiele osób mi gratulowało, i pojechaliśmy do domu (oczywiście Shane dotrzymał słowa i zabrał mnie na jedzenie)

------------------------------------------------------
551 słów. przepraszam ludziki że musieliście tyle czekać, ale chciałam się skupić na poprawianiu ocen itp.

Druga siostra MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz