Dwie kreski

353 7 0
                                    

Pov Alice

Kolejne dni w szkole były już spokojne, dostałam tylko jedną uwagę, i trzy jednyki, ale za to 1 piątkę, i 4 trójki.

Po dwóch tygodniach chodzenia do szkoły w niedzielę miałam zdejmowany gips. Pojechałam wieczorem z Willem na ściąganie. Trochę bolało, ale mój brat cały czas trzymał mnie za prawą ręke.
Gdy mi go zdjeli, musieliśmy iść do innego gabinetu, żeby zobaczyli co jest z tą ręką. Pan doktor powiedział, że mogę już nią ruszać, ale lepiej żebym przez jeszcze jakiś tydzień nosiła taki usztywniacz.
Gdy wracaliśmy do domu Will się odezwał:
-I jak piękna, nie boli cię już ręka?
-Już nie.
-Jutro do szkoły weź sobie ten usztywniacz.
-Oki.
Gdy dojechaliśmy poszłam się spakować, i zasnełam. W nocy śnił mi się koszmar. Gdy rano Vincent przyszedł mnie obudzić, wziełam plecak, zjadłam kanapkę, i poszłam się przebrać w mundurek. Gdy przyszłam do garażu była już 7:40. Shane i Hailie już czekali. Ta druga to już płakała, że sie spóźnimy, ale knie to nie obchodziło.
Dojechaliśmy o 7:57. Pożegnałam sie z nimi i poszłam do klasy. Na lanchu usiadłam oczywiście orzy stoliku monetów. Hailie zawsze siedzi gdzieś ze swoimi koleżankami, ale trudno. Nagle Shane powiedział, że muszą jechać do jakiejś jego dziewczyny, ja się zapytałam:
-A jak ja i Hailie wrócimy?
Tony po krótkim namyśle żucił mi kluczyki do swojego motoru.
-Tylko go nie rozbij.-powiedział pół żartem pół serio- wierze, że umiesz już nim kierować, co nie?
-No.. no raczej tak.
-Dobrze, to nara.
-Paa.
Gdy zjadłam, podeszłam do Hailie. Jej koleżanki chamsko się na mnie popatrzyły, co ja odwzejamniłam, przypomniało m isie po co tu przyszłam:
-Hailie jedziesz ze mną-pokazałam jej kluczyki, które dał mi Tony.-bracia gdzieś pojechali i Tony kazał mi nas odwieźć do domu, więc chodź jedziemy.
Popatrzyła się na mnie ze strachem, i pokiwała powoli głową. Gdy pożegnała się z koleżankami wyszłyśmy ze szkoły i podeszłyśmy do motoru, wtedy się odezwała:
-Myślałam, że to będzie, auto. Ja na to nie wsiadam, i jeszcze z 11 latką.
-To idziesz pieszo?
-Wole iść niż jechać tym czymś.
-A kto jest twoim opiekunem prawnym?
-No Vincent.
- No to on zażądził, że jedziesz ze mną, więc wsiadaj i nie marudź.
Powoli zaczeła wsiadać. Założyłyśmy kaski i odjechałyśmy. Gdy błagała mnie, żebym zwolniła, ja przyśpieszałam, dopóki nie usłyszałyśmy huku i wtedy film mi sie urwał.

Pov Hailie

Prosiłam ją, żeby zwolniła, ale ona tylko przyśpieszała. Gdy usłyszałyśmy huk, wywaliłyśmy się, i wjechałyśmy w jakiś las. Ja tylko obdarłam kolano, a Ala.. no właśnie, gdzie ona jest? Nagle obok nas zatrzymał się inny, łysy motocyklista. Wtedy zobaczyłam moją młodszą siostrę. Leżała za tym gościem pod drzewem, i była nieprzytoma, ale chyba zaczeła sie rozbudzać.
-No proszę, proszę. Dwie siostry Vincent Moneta, ciekawe jak zareaguje, gdy sprezentuje mu ciała jego młodszych siostrzyczek.
-On cie zabije-odpowiedziała mu Ala, która już zaczynała chyba rozumiećmco sie dzieje.
-Jeżeli mnie znajdzie-zaśmiał się.-No dobrze, która pierwsza chce być martwa?-mówiąc to wyciągną broń.
-Zostaw ją! Ona nic nie wie o organizacji!-wrzasneła moja siostra.
-Biedulka, wiem, że nazwiska się nie wybiera, ale ty.. Hailie?.. trafiłaś chyba na najgorsze z możliwych.-zaśmiał się wrednie i wycelował we mnie
-Nie! Błagam, zostaw ją! Do mnie strzel, ona nie jest niczemu winna!-wrzeszczała Ala.
Zaczeła się przybliżać w moją stronę.
-Przykro mi dziewczynki, ale nie mam całego dnia. Pożegnaj się z siostrą.- i strzelił, myślałam że piczuje ból, więc zamknełam oczy. Usłyszałam jeszcze kilka strzałów, ale żaden nie trafił we mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak moja młodsze siostra, w ręce trzyma pistolet, i właśnie zastrzela tego typa. Ale zobaczyłam jeszcze coś. Ona kiedy on strzelił, żuciła się przedemnie i przyjeła kulkę, która miała być dla mnie. Myślałam, że mnie nie lubi.

Gdy ten gościu juz leżał Ala się zapytała:
-Nic ci nie jest?
-N-nie.
-Dobrze, masz telefon?
-Nie.
-Trzymaj mój, słuchak mnie teraz uważnie. Ja się wykrwawiam, musisz zadzownić do Vincenta, znajdź zasięgi opisz mu to co się stało, ten gościu już nie żyje, nawet do niego nie podchodź. Błagam pomóż mi i zadzwoń do Vince'a.
-Dobrze.
Wziełam od niej telefon i wybrałam numer do najstarszego z moich braci. Szukałam zasięgu, aż w końcu z 5 metrów od wykrwawiającej się siostry zobaczyłam dwie kreski. Szybko zadzwoniłam i gdy odebrał

Druga siostra MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz