XV. Podjęte decyzje

117 8 21
                                    

Inf.|Wiem, że Miles w wersji japońskiej to chłopak, ale w kilku wersjach językowych (w tym polskiej) zrobiono z niego dziewczynę. Ja tutaj również będę trzymała się tej wersji. Miłej lektury.

_____________________________________

Chłopaki ćwiczą Ognistego Koguta i świetnie go opanowali. To potężny strzał. Drużyna ma silny element, żeby zaskoczyć przeciwnika. Pozostali wyglądają na zachwyconych, podekscytowanych. Nagle zauważyliśmy, że pod szkołę podjechało auto Nelly, a z niego wysiadł Pan Raimon.

- Co twój tato tu robi? - spytał ciekawy Mark.

- Nie wiem... - powiedziała zaskoczona Nelly.

- A może jest kolejnym weteranem Legendarnej Jedenastki - zaśmiał się chłopak.

- Jak ty czasem coś powiesz... - mruknęła Nelly.

⚽️

Poszliśmy do domku klubowego. Trener wyznał nam, że stał on tu nawet za jego czasów. Zdradził nam zapiski na ścianach, których kompletnie nie zauważyliśmy. Spędzamy tam tyle czasu, a nikt nie zwrócił na to uwagi. Znaleźliśmy nawet notatki dziadka Marka.
Ojciec Nelly wyjął jedną piłkę z kosza. Zaczął popisywać się swoimi umiejętnościami piłkarskimi. Coś nie coś mu wychodziło.

Za szybko go pochwaliłam. Mark dostał w twarz. Odruchowo chciałam do niego podejść, sprawdzić, czy nic mu nie jest. Po postawieniu jednego kroku jednak się wycofałam. Właściciel szkoły zakomunikował nam, że chce podarować drużynie piłkarskiej nowy domek klubowy.

- Nie chcemy go zmieniać - zaprotesował Evans - To nasze źródło siły i inspiracji.

Część chłopaków, która na początku była chętna do zmiany, po tych słowach zmieniła zdanie. Pozostali również popierali kapitana.
Zaczęli wychodzić z zapałem, żeby iść potrenować. Wychodzę powoli za nimi, dzięki czemu słyszę narzekania Nelly, że tak chciała się wynieść z tego miejsca. Księżniczka.
Gdy znaleźliśmy się przed szkołą do moich uszu dotarły wiwaty na cześć drużyny. Władze szkoły oraz uczniowie w końcu zaczęli ich doceniać. Czego nie można było odczuć na początku drogi tego klubu.

Usłyszałam jak Nathana zawołał ktoś z jego byłej ekipy, czyli drużyny lekkoatletycznej. Nie wiedziałam o czym rozmawiają, ale widziałam po mimice obrońcy, że jest dość zmieszany. Po chwili udali się na tor do biegów. Miałam się nie mieszać i nie chciałam, ale ciekawość zwyciężyła. Boję się, to nie wróży nic dobrego. Nigdy nie widziałam jak Swift biega. Oczywiście bez piłki pod nogami. Chyba postanowił się zmierzyć z lekkoatletami. Z fascynacją obserwowałam chłopaka, który zostawia w tyle rywali. Jest naprawdę szybki. Podeszłam do nich, żeby mu pogratulować i nie stać przyczajona jak szpieg. Usłyszałam ich rozmowę. Nie powinnam jej usłyszeć. Nikt z drużyny piłkarskiej nie powinien. Zamierzał nas zostawić? Nie ma opcji. Zwariował chyba.

- Gratulacje. Byłeś świetny - poklepowałam Nathana po ramieniu, a ten odwrócił się do mnie jak poparzony.

- A co ty tu robisz?

- Byłam ciekawa, wybacz - uśmiechnęłam się.

- Nathan może przedstawisz nam swoją ładną koleżankę? - zapytał zadziornie jeden z obecnych chłopców.

- Koleżanka może przedstawić się sama, ale nie ma na to ochoty - warknęłam.

- Grzeczniej piłkareczko, nie jesteś na swoim terenie - odpyskowała jakaś blondi.

- Ej Aina, uspokój się. Czemu taka jesteś? - zapytał z pretensją.

- Bo ci robią wodę z mózgu.

Storia da Sakura | Inazuma Eleven PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz