XXII. Zwiędły kwiat

119 7 80
                                    

Wyruszam zdobywać szczyt!
Miłego dnia!
________________________________________

Wczoraj detektyw powiedział, że porozmawia z moją matką jak najszybciej.
Na początku był trochę zaskoczony. Podsunęłam mu ten pomysł, a nawet nie zdawał sobie sprawy kim ona jest i dlaczego miałaby mieć jakieś informacje do sprawy. Pokrótce wyjaśniłam mu sytuację. Mark z Axelem, co prawda byli trochę zdziwieni, ale nie złościli się na mnie, jak się spodziewałam. Myślałam, że będą źli, skoro jestem córką kobiety zamieszanej w działania Raya Darka.
Mama nie pojawiała się w domu. Pieniądze zaczęłam dostawać przelewem.

Aktualnie szukam Marka. Po lekcjach gdzieś mi umknął, a wspólny trening jest później. Byłam już na Wzgórzu Inazumy, w jego domu, na boisku nad rzeką. Zostało mi ostatnie miejsce, o którym mogłam pomyśleć najpierw, żeby się tyle nie nachodzić.

Weszłam do centrum treningowego. Na schodach przede mną zauważyłam Steva. Szłam za nim, nie ujawniając swojej obecności. Chłopak chyba mnie nie lubi. Przynajmniej tak wnioskuję po jego spojrzeniach i tych chamskich odzywkach. Trudno, nie każdy musi mnie lubić. Ważne, że nie utrudnia współpracy z drużyną.

Zeszłam na dół, moim oczom ukazał się Evans w dość...dziwnym treningu. Gdy wylądował plecami na ziemi podszedł do niego Steve.

- Cześć Mark. Co tak właściwie robisz?

- Widzisz Steve, według notatek dziadka Ręka Majina ma źródło tutaj - wskazał na swoją klatkę piersiową. - Więc chciałem poćwiczyć mięśnie klaty.

- A nie pomyślałeś, że jemu raczej chodziło o serce? - spytał zaskoczony Steve.

Oczywiście, że nie pomyślał.

- Słuszna uwaga. Może tu chodzi o wytrzymałość! - wykrzyczał Mark i wybiegł z centrum, łapiąc mnie po drodze za przedramię i ciągnąc za sobą. Prawie się wywaliłam, kiedy mnie chwycił. Niezłe przywitanie, ale nie pogardziłabym zwykłym "cześć".

⚽️

Mark od jakiegoś czasu wkłada głowę do dużej miski z wodą. Stoję nad nim i przyglądam się temu z politowaniem. Wygląda to tak komicznie, że nie chcę mu tego przerywać, ale w końcu zapytałam:

- Możesz mi powiedzieć, co ty robisz?

- Próbuje wzmocnić wytrzymałość.

- Jestem pewna, że nie chodzi o nurkowanie - mruknęłam.

Chłopak totalnie olał moje zdanie i ponownie chciał zanurzyć się w wodzie, ale przeraził się Jima kucającego przed misą. Parsknęłam śmiechem pod nosem. Mark był tak pochłonięty swoim durnym pomysłem, że nawet go nie zauważył.
Odskoczył, jak porażony.

- Rany, Jim, nie strasz mnie tak.

- Co ty tu robisz Mark? Dlaczego próbujesz utopić się w tej misce?

Zaśmiałam się na słowa chłopaka. Jest cichy, ale potrafi być zabawny.

- Widzisz Jim, bo według notatek dziadka Ręka Majina ma swoje źródło tutaj - pokazał na klatkę piersiową. - Dlatego postanowiłem wzmocnić moje serce.

- Myślisz, że to właśnie to? A może chodziło raczej o kontrolę oddechu? - zaproponował Jim.

- Nawet o tym nie pomyślałem! - Evans wziął głęboki oddech. - Ty możesz mieć rację. Wiesz co? Wszyscy powinniśmy potrenować kontrolę oddechu! - krzyknął, odbiegając w kierunku boiska.

No tak. Już czas na wspólny trening.
Głowę zaprząta mi ta Ręka Majina. Źródło z serca. Mark zawsze wkłada we wszystko, co jest związane z piłką nożną całe serce, więc to by było zbyt proste i dawno opanowałby ten strzał...

Storia da Sakura | Inazuma Eleven PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz