V. Nowa menadżerka

118 3 5
                                    

Chłopaki, próbują wspólnie wykonać Zrzut Inazumy. Niestety Jack nie przyznał się wcześniej, że ma lęk wysokości. Rozumiem go. Pewnie się tego wstydzi...

- No pięknie. W takiej formie nie ma co liczyć na awans do kolejnego etapu. Ja się tyle nastarałam, żeby wam znaleźć ten notes a wy marnujecie taką okazję.

Powróciła i ona. Chyba znowu trzeba ją sprowadzić na ziemię.

- Ty się namęczyłaś, żeby znaleźć zeszyt? A czy chociaż jedna kropelka potu pojawiła się na twoim czole? - Zaczęłam do niej podchodzić wskazując na nią palcem. - Zastanów się co chcesz zyskać takim zachowaniem.

- A ty? Masz najwięcej do powiedzenia, a prócz chłopaka nie masz żadnego związku z drużyną.

- I tu się mylisz... - szepnęłam

- Słucham? To może powiesz nam co tu tak naprawdę robisz? - uśmiechnęła się złośliwie.

- To nie jest twoja sprawa. - warknęłam

- Dziewczyny przestańcie. - podszedł do nas Mark. - Nie martw się Nelly, trenujemy dalej. Musi nam się udać.

Lecz ta go zignorowała, wpatrywała się we mnie jakby w głowie układała każde słowo, które zaraz wypowie.

- Będę miała na ciebie oko. - Powiedziała poważnie, a ja zacisnęłam pięści tak mocno, że paznokcie wbijały mi się w skórę.

- A ty Mark - zwróciła się do chłopaka. - lepiej bądź czujny.

- O co jej chodziło? - zapytała Silvia

Przymknęłam oczy i wzięłam parę głębokich oddechów próbując się  uspokoić. Gdy po krótce mi się to udało odwróciłam się w stronę reszty.

- Nie jestem dokońca pewna. Chyba przeglądała moje papiery. - wyjaśniłam

- I co to ma do rzeczy? - spytał Mark.

- Dla niej ewidentnie coś ma.

                              ⚽️

Dzień meczu przyszedł bardzo szybko. Nie powiem, nie jest to zbyt przyjemne...ponowne spotkanie z tymi dzikusami. Totalnie niechlujni.
Chłopaki nie opanowali w pełni ruchu przez lęk wysokości Jacka. Udało im się jednak skończyć pierwszą połowę z wynikiem zero do zera. Gdy Mark zdjął rękawice nie trudno było zauważyć jego czerwone ręce.

- Całkiem dobrze nam idzie. - powiedział Mark

- Pogięło cię?

- Co ty wygadujesz? Rozkładają nas na łopatki!

- Wiem, że mamy doczynienia z silną drużyną, ale wciąż jest remis co nie? Ja w drugiej połowie nie puszczę żadnej bramki, obiecuję.

- Tak, nie puścisz. - Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. - Zwłaszcza z tymi rękami. - Wskazałam brodą na jego lekko opuchnięte dłonie.

- Wszystko gra. - uśmiechnął się szeroko.

Podeszłam do niego, przedtem wyciągając z torby maść chłodzącą. Szybko się wchłania, daje ukojenie na jakiś czas i powinna trochę zniwelować skutki. Sama kiedyś stosowałam ją na różne uszczerbki.

- Pokaż ręce. - rozkazałam

- E, co?

- Eh, pokaż dłonie, wyprostowane. - Wykonał moje polecenie, a ja delikatnie wsmarowałam maść w skupieniu. - A teraz odwróć.

To samo uczyniłam z drugiej strony. Było to dosyć krępujące zwłaszcza, że przyglądała nam się cała drużyna.

- Gotowe. Powinno pomóc przez jakiś czas. - uśmiechnęłam się do niego.

Storia da Sakura | Inazuma Eleven PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz