Hyunjin wyszedł do toalety a ja od razu pobiegłem po tabletki i łykłem o mało się nie dławiąc. Głowa mnie tak napierdalała że sądzę że jutro będę miał jutro ostrą gorączkę. Co jest złe.
Wróciłem do salonu Hyunjina i usiadłem na kanapie. Chłopaka jeszcze nie było, na szczęście.
Ale nie było go nie długo, bo po chwili znów przyszedł.
-Chcesz dzisiaj u mnie nocować? -Zapytał.
-Nie.
-Czemu?
-Nie mam ochoty po prostu.
-Aha, no dobra twoja decyzja.
Nie zgodziłem się bo wiem że mając gorączkę będzie kurwa się pewnie "martwić" albo co gorsza zarażę go.
Gadaliśmy sporo, dowiedziałem się nawet dużo o nim.
-Chcesz szklankę soku? -Zaproponował.
-Okej.
-Chodź. -Ruszyłem za nim.
Byliśmy już w kuchni, była duża ale też dużo w niej było różnych rzeczy.
Hwang otworzył lodówkę wyjmując sok jabłkowy, nalał do szklanki, dodał kostki lodu i wręczył mi w dłoń. -Proszę.
-Dziękuje.
Trochę źle że dał mi lód, ale no co już zrobić.
-Wszystko dobrze? Wyglądasz nie najlepiej, strasznie blady jesteś.
-Hm? Nie.. Spokojnie nic mi nie jest.
Wzruszył ramionami. -Jak chcesz.
Następnego dnia*
Wstałem z straaasznym bólem głowy ale już trudno, szybko się uszykowałem i wyszedłem do pracy. W drodze nie czułem się najlepiej, ale muszę pracować, wiem że powinienem poprosić o wolne, ale nie chcę. Wiem że zdrowie na pierwszym miejscu, ale jednak u mnie jest inaczej.
Wszedłem do budynku powitając ochroniarzy i kobiety na początku.
Jechałem właśnie windą, wziąłem kolejne tabletki.
-Zaraz chyba odlecę.. -Powiedziałem sam do siebie.
Wszedłem do sali, i rozpakowując się wziąłem tabletkę do ssania na gardło.
Teraz jako pierwszy na mojej liście musi być akurat on.. EH.. Szczerze nie chcę go widzieć, ani nikogo.
Zaczęło piszczeć mi w lewym uchu, ale zignorowałem to i poszedłem do łazienki.
Przemyłem wodą czoło, czując że z każdą sekundą staję się coraz gorętsze.Wróciłem i otwierając drzwi zauważyłem ciemnego kota, który latał po całym pokoju.
-Kici kici kici. -Zacząłem go wołać, aby przyszedł.
Widać było że mnie nie słuchał.
-KICI CHODŹ TU! -Wybrałem gonienie za nim.
Był szybszy i wskakiwał na białe regały.
-Kurwa chodź tu! -Krzyknąłem.
Nagle w jego skoku na kolejny regał złapałem go w końcu.
-OH TU JESTEŚ DORI! -Ktoś powiedział.
Odwróciłem się mając nadal kota na rękach.
-Oh, dziękuję ci że go znalazłeś serio. -Poiwedział brunet.
-Um.. To twój kot?
-Tak, oczywiście.
Dałem mu tego kota na ręce.
CZYTASZ
Pierwsze Spotkanie
RandomDwudziestojednoletni Lee Felix, pracuję w biurze jako księgowy, lecz pewnego dnia zostaję z niej wylany. Załamuję się lecz nie da się tak łatwo, znalazł pracę w firmie - fotograf. Ma za zadanie fotografować modeli, w tym sławnego i przystojnego mode...