3.

134 9 0
                                    

Właśnie byłem już w biurze, od razu do wejścia przywitałem się z recepcjonistką i poszedłem do windy czekając aż znajdę się w biurze szefa, ciekawe co ode mnie chciał.
Dzisiaj pomimo że wstałem o 5:43, pomimo wielu prób zaśnięcia.

Wyszedłem z windy i udałem się do biura szefa.

Stałem już pod drzwiami i zapukałem.

-Proszę. -Usłyszałem zza drzwi.

Otworzyłem i wszedłem siadając na fotelu.

-Dzień dobry, dowiedziałem się od pani żony że mam do pana przyjść.

-Dzień dobry Felix, i tak chciałem. -Jego miną jakoś dziwnie posmutniała.

-Coś się stało? -Zapytałem.

-Felix.. -Czuję że się coś zaraz zdarzy.. -Przepraszam, ale muszę cię..

Była nagła cisza, a on patrzył się na jakąś kartkę papieru.

-Z-Zwolnić.. -Powiedział zdejmując i odkładając swoje cienkie okulary gdzieś na bok.

-CO!? ALE CZEMU!? JAK TO!? -Zacząłem z emocji krzyczeć, nie rozumiem tego..

-Przepraszam, ale.. Tak wyszło że.. Twoje miejsce będą zajmować inni, widziałem ich papiery i wyszło na to że są bardzo dobrze wykształceni, sprytni itd.

-Sugeruję pan że JA jestem niewystarczająco wykształcony!? -Podniósłem jedną brew do góry.

-Nie nie!!! Broń boże, tylko wiesz nie ma już miejsc, a takich potrzebujemy w naszym biurze..

-A nie można mnie przenieść gdzieś indziej? Aaalbo na coś innego?? -Powstrzymywałem łzy, które naciskały mi się do oczu.

-Nie.. Felix.. Nie ma miejsc.. Nawet nie ma innej sali, każda jest już.. -Westchnął. -Zapełnione..

-Proszę.. Proszę nie.. -Już za późno.. Łzy zaczęły lecieć mi jak z kranu woda.

-Felix.. -Wstał i podszedł do mnie przytulając lekko. -Przepraszam, też trochę nie mam na to wpływu, o tym decyduję kto inny, ale nie mogę ci powiedzieć kto.. Ale.. Przepraszam..

Nie mogłem w to uwierzyć..

-Proszę..

-Felix.. Masz 2 godziny.. -Wyszeptał i wyszedł z biura idąc gdzieś.

-KURWA!!! -Krzyknąłem tak głośno że chyba każdy mnie słyszał.

Wstałem ledwo i zacząłem iść w stronę mojej sali gdzie tam pracuję, a raczej pracowałem.

Zabrałem swoje rzeczy, ledwo do torby mi się zmieściły ale jakoś poszły. Zobaczyłem moje zdjęcie z pieskiem mojej siostry, stało zawsze na biurku, a teraz? Chuj wie.

Wyszedłem i udałem się windą na dół. Nie żegnając się z recepcjonistką szłem.

-Dzień dobry panie- Zobaczyła że nawet jej nie odpowiedziałem. -Felix co się stało?

-Wylano mnie. -Powiedziałem oschle, I byle jak żeby się znów nie popłakać jak małe dziecko.

-CO DLACZEGO!?!? JA JUŻ DAM SZEFOWI POPALIĆ POCZEKAJ TU NIECH JA MU DAM ZARAZ KURWA! -Chciała iść lecz ją zatrzymałem.

-Daruj, nie ważne, lepiej jak na moje stanowisko przyjdą bardziej "wykształceni" -Zrobiłem rękami cudzysłów. -Inni.

-CO!? JA MU DAM KURWA WYKSZTAŁCENIE! -Ponownie odniosła się krzykiem.

-Pani Hloa.. Proszę tylko o dwie rzeczy..

-Słucham uważnie.

-Nie rób nic z tym to nic nie da, a po drugie. -Nie mogę uwierzyć że to powiem. -Upewniaj się że ci "inni" są dobrze traktowani i.. Żeby mieli dobrą atmosferę..

-Ale Felix...

-Do widzenia Pani Hloa.. Miłego dnia. -I wyszedłem z budynki.

Nie chcąc już widzieć niczego z tego miejsca, zacząłem jak najszybciej biec do swojego domu, nie mogę uwierzyć że on to powiedział i na dodatek wylał mnie, a chuj mu w dupę a żeby byli gorsi, nienawidzę go!

_______________
WOW TO SIĘ PODZIAŁO!

(Jutro piszę kartkówkę z matmy) (Nic nie umiem) (Znów jedynka) (Ale buja) (Ale jazda)

Pierwsze SpotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz