Trochę mnie poniosło z tym rozdziałem...
🌿✧˖°
Edgar pov
Obecnie..nie mam pojęcia co robić. Kilka dni szukałem fioletowowlosego gdy ten się rozpłynął w powietrzu, teraz siedziałem przed rudowłosym i jego koleżanka o zielonych włosach w mieście gdzie spotkałem samego chłopaka. Siedzieliśmy i się zastanawialiśmy gdzie go wywiało, przemyślałem wszystkie słowa i reakcje chlopaka na białowłosa... Colette była by do tego zdolna? Jeśli tak to jest zupełnie inną osoba, zabić? Po co? Jezusie zaraz zwymiotuje z stresu.
- Napij się herbaty, znajdziemy Fanga-
Położyłem się na stole zakrywając swoją twarz, jednocześnie męczy mnie uczucie tego czemu mi tak zależy na nim... Tyle jebanych uczuć w sobie że zaraz serio puszczę płaczem. Zaraz pada zmrok i udam się do komisariatu w którym być może Tara jeszcze siedzi, zielonowłosa podeszła do mnie przeczesując moje wlosy
- Pomożemy ci w znalezieniu tej twojej zastępczej mamy, prawda Busbus?-
- Tak..- Mruknął wstając i się szykując, również wstałem zakładając sombrero i wychodząc na zewnątrz na zimne powietrze, przed wyjazdem z tamtego miasta zostawił swoją czerwoną apaszkę która noszę codziennie, jakoś mi lepiej z nia...
- Ruszamy młody!- Przekręcił mi kapelusz i ruszył na konia, pomogłem kobiecie wsiąść i sam usiadłem na wózku toczonym poprzez niego. Długo nie zajęło to bo po krótkiej chwili byliśmy pod komisariatem, po cichu podeszliśmy od tyłu okien i sprawdzaliśmy po kolei pokoje. Buster wziął mnie na barana i miałem możliwość szukać po kryjomu, jacyś bandyci, zjeby, menele i o! Moja zguba!- Tara!- Szepnałem a ta się obróciła i natychmiast wstała patrząc na mnie, przynajmniej ja widzę całą zdrową... Postawił mnie i teraz miałem za zadanie się włamać, nie wiem skąd rudy ma taki sprzęt ale igła otworzyłem zamek i wszedłem biorąc klucze i ją uwolniłem. Odrazu rzuciłem się w jej ramiona pozwalając sobie na płacz, ona może mnie takiego widzieć, widziałem jej zaskoczenie, przytuliła mnie do siebie głaskajac po plecach
- Psst zara sie pomiziacie musimy spadac -
Szepnął rudy i się zerwaliśmy wsiadając na konia, dobrze że się zerwaliśmy bo po kilku minutach zjechał się ten zjebany pies w czapce. Schodząc z konia chwyciłem Tare za dłonie z gwiazdami w oczach- Taraaaa... Tęskniłem!- Znowu się do niej przytuliłem, tuliła mnie "całując" w czoło. Poczochrała mi włosy i odsunęła na mały kawałek patrząc mi w oczy, odgarnęła moją grzywkę i przyłożyła dłoń
"Nie musiałeś specjalnie tutaj przyjeżdżać..."
- Musiałem, błagam pomóż mi swoimi trikami i tymi innymi jak w twoim stoisku i sandiego z tymi kartamiii....-
" Co się stało?"
- Fang nagle zniknął i powiedział że to przez Colette i to że żyje... Chce go odzyskać mimo ze nie wiem co się dzieje!-
Chwilę stała zastanawiając się nad czymś, wzięła niedaleko stąd drugiego konia (ukradła a jak inaczej) i wsiadła pomagając wsiąść Loli. Ja usiadłem za Busterem i się go złapałem. Pokazała na zachód i tam się kierowaliśmy cały czas podążając za nią
- Tara mówi ze jedziemy do jej znajomych bo się znaja na tym!-
Iii no dotarliśmy pod jakiś ciemny las i to dziwny jak i magiczny, zaczęła nas kierować spokojna aż do dotarcia pod grzybowy dom. Zapukała i odeszła chwile
Otworzyła nam dość wysoka osoba wyglądająca jednocześnie niczym kwiat, zmierzyłem ją od góry do dołu lekko zdziwiony, jedna jej noga była doniczką a drugą w różne plącza, u jednej ręki miała rękawice a u drugiej kieł wystający z dłoni i żółte oczy z lampką nad nią jak te takie ryby. Obróciła się do tyłu pstrykając palcami a zaraz obok pojawił się niższy też grzyb fioletowy w masce i o również żółtych oczach w kombizonie.
CZYTASZ
Cowboys from hell • Edgar x Fang fanfic
FanfictionEdgar, Tara i Sandy - Jedni z nielicznych którzy są złodziejami i takie inne, raz robiąc interesy w miasteczku Starr trafiając na problem gdzie jest nowy szeryf.