Rozdział 13

105 5 7
                                    

Rozdział autorstwa Kluseczkakamieniarka

Miłego czytania 🫶

P.O.V
Mandy

Siedziałam i ryczałam w swoim pokoju, źle się czułam. Cały czas miałam złamane serce, po tym co zrobił mi Chester i jeszcze to że Edgar oraz Fang trafili do szpitala, dobijało mnie jeszcze bardziej. Nagle mój telefon zawibrował spojrzałam na niego, wyświetlała się tam wiadomość od Chestera.

Wypisywał do mnie od wczoraj, bo w szkole nie chciałam się do niego odzywać. Najpierw się nabijał że jestem obrażalska i jestem Mendą. Ale potem chyba się przejął. Ciągle do mnie pisał; „Czemu się do mnie nie odzywasz?”, „Ty żyjesz w ogóle?”, „Odezwiesz się kiedyś?”i takie tam. Miałam już tego dość najpierw mi łamał serce, a potem się pytał co mi jest.

Chociaż... Może to ja wyolbrzymiałam? Mieliśmy tylko udawać... Miałam dość.

Złapałam telefon i z całej siły rzuciłam nim o ścianę.

Telefon jeszcze raz zawibrował i ekran zgasł na dobre. I dobrze w końcu święty spokój. Miałam zamiar jutro odwiedzić Edgara i Fanga ale dzisiaj... Dzisiaj całą noc miałam zamiar ryczeć w poduszkę a rano... Rano jak zawsze pomalowałabym się i udawała że mam idealne życie.

P.O.V
Edgar

Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem cały zapłakany. Czułem się źle i fizycznie, i psychicznie. Bolała mnie głowa czułem się, jakbym miał gorączkę, w brzuchu mi burczało ale wiedziałam, że długo nic nie przełknę.

Po godzinie przyszła pielęgniarka widząc jaki jestem blady, zmierzyła mi temperaturę okazało się, że ZNOWU miałem gorączkę. Chciałem zasnąć, nawet na zawsze żeby tego znowu nie przechodzić. Dostałem jakieś leki, po których w końcu, z błogością zasnąłem.

Następnego dnia obudziłem się około 13, na szczęście nikogo nie było w mojej sali. Usiadłem i wyciągnąłem telefon, na nim było 30 nieodebranych połączeń od Fanga. Wzruszyłem tylko na to ramionami i zacząłem szkicować na telefonie. Odprężało mnie to, ale cały czas gdzieś z tyłu głowy, widziałem Fanga całującego się z Shelly. Kilka minut później, wszedł do mojego pokoju właśnie on... Fang.

Nie chciałem go widzieć. Miał dwie kule i utykał na lewą nogę. Odwróciłem się od niego i zamknąłem oczy. On mimo to, usiadł z dużym trudem na moim łóżku i delikatnie dotknął mojej dłoni. Odsunąłem się od niego.

- Przyszedłem z tobą porozmawiać czemu się ode mnie odwracasz co ja źle zrobiłem -

- Nie chce cię po prostu widzieć -

- Dlaczego? -

- Bo nie,wyjdź - warknąłem wściekle na niego tym razem się do niego odwróciłem żeby powiedzieć mu to prosto w twarz.

Było widać że moje słowa sprawiły mu ból, tak samo jak, już słabo widoczne ślady łez na moich policzkach, podkrążone oczy i poszarzały odcień skóry na mojej twarzy. Wyglądałem gorzej, niż zanim przyjechałem do szpitala, nie miałem żadnej siły, wczoraj odmawiałem jedzenia, musiałem siedzieć pod kroplówką i dostawać zastrzyki. Westchnął smutno ale kontynuował.

- Martwię się co ci jest, nie chce żebyś się ode mnie odwracał, w szczególności jak widzę że potrzebujesz wsparcia - mówił to spokojnym głosem, przy tym jeszcze raz położył dłoń na mojej dłoni.

Byłem po prostu zazdrosny, co powodowało we mnie wściekłość. Kolejny raz próbowałem mu się wyrwać ale teraz złapał mnie mocnej. Fang się pochylił nade mną i mnie pocałował przeraziło mnie to, jak? Czemu? nie wiedziałem co się dzieje ale dałem mu to zrobić. Rozluźniłem się, było to dla mnie przyjemne tak długo czekałem aż to w końcu zrobi. Po chwili odsunął się, i obdarował mnie uśmiechem ale nie takim jak zawsze, ten był inny.

Nie do końca wiedziałem co tu się dzieje. Wtedy do sali weszła... Shelly. Zaczęła się śmiać i podała Fangowi stówę. Wiedziałem doskonale jaką miałem minę. Nie wiedziałem co tu się dzieje.

- Coś się stało chłopczyku, wyglądasz jakbyś się miał zaraz popłakać - jej głos, tylko mi mówił, że to był durny żart, a ja przez chwile na prawdę uwierzyłem, że też podobam się Fangowi.

Wtedy oczy mi się, na prawdę zaszkliły, opadłem bez życia na poduszkę. Chciałem sobie coś zrobić, nigdy aż tak, się źle nie czułem, po prostu chciałem się zabić. Co jak co ale żarty z udziałem Fanga były okrutne.

- Wszystko dobrze - usłyszałem, że w głosie Fanga było zmartwienie.

- Nie - tylko tyle im powiedziałem.

Fang coś jeszcze mówił ale ja, nie chciałem słuchać. Podobał mi się, a on bawił się mną za pieniądze, pewnie to co wydarzyło się na imprezie, to też Shelly mu zapłaciła. Co ja jej zrobiłem?

Nawet się nie zorientowałem kiedy wyszli, była cisza ale w mojej głowie coś było nie tak. Znowu czułem to samo, kiedy miałem mętlik w głowie. Chciałem swojego bólu tylko to mnie uspokoi. Wstałem z łóżka jakby w transie przeszukałem szafkę z lekami która stała w mojej sali. Znalazłem tam różne tabletki ale były też tam strzykawki i jakiś mały scyzoryk.
Zabrałem stamtąd garść jakiś tabletek, nie obchodziło mnie co to było, ten scyzoryk sprawdziłem, był bardzo ostry. Poszedłem do łazienki, zamknąłem się w niej i usiadłem na podłodze, kafelki były zimne. Wziąłem do ust wszystkie tabletki jakie miałem i popiłem je wodą z kranu. Zacząłem się ciąć z każdą kolejną ciepłą kroplą krwi, czułem się coraz lepiej, czyściej, coś zaczęło ze mnie ulatywać.

Po około 5 minutach tabletki zaczęły działać, moje ciało zalała fala bólu, a potem ogarnęło mnie jakieś otępienie. Nie do końca wiedziałem co się w okół mnie dzieje. Coś we mnie drgnęło, złapałem scyzoryk mocniej sprawiło mi to straszny ból, bo moje obie ręce były już całkowicie zalane krwią, tak samo jak brzuch i połowa lewej nogi.

Podłożyłem sobie scyzoryk pod gardło i nim przejechałem. Kilka sekund później była tylko ciemność...

Ff z brawl starsa (Edgar x Fang, Chester x Mandy i dużo innych)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz