Rozdział 14

108 5 4
                                    

P.O.V
Mandy

Wstałam słysząc budzik, szybko sięgnęłam po telefon, by wyłączyć dźwięk.

Przetarłam dłońmi zaspaną twarz, zwlekając z łóżka. Spojrzałam w swoje odbicie, widniejące na wielkim lustrze.

Od zaschniętych łez na moich policzkach, odbijało się światło. Sińce pod oczami, wyglądały tak okropnie, aż zwątpiłam w pomoc podkładu.

Mimo okropnego samopoczucia, rozłożyłam na ziemi różową matę i zaczęłam poranne ćwiczenia.

Po skończonym treningu, wcale nie czułam się lepiej. Teraz bolały mnie jeszcze mięśnie.

Weszłam do łazienki, zrobiłam szybki prysznic, ogarnęłam włosy. To również nie pomogło, dalej czułam się fatalnie.

Znów spojrzałam w lustro, tym razem to w łazience.

Nigdy nie prosiłam się o takie problemy. Mimo że to żałosna "miłość". Jeszcze ta presja, którą wywierali na mnie rodzice, przyjaciele w szpitalu. Byłam tylko głupią nastolatką, która nie radziła sobie z problemami.

Tak jak przypuszczałam, makijaż nie pomógł, zawsze robiąc go, nakładam maskę.

Teraz, czułam się tak odkryta.

Kiedyś, ktoś powiedział że bez uśmiechu, nie jesteśmy w pełni ubrani.

Więc się uśmiechnęłam, udałam że wszystko w porządku. Mimo to, dalej czułam się inaczej. Słabo i bezbronnie. Dlaczego nic mi nie pomagało?!

No trudno, raz można odpuścić szkołę.

Opadłam na łóżko, przymykając powieki. Ciepłe promienie słońca ogrzewały moją twarz.

Było mi przyjemnie. Pierwszy raz od tamtej imprezy. To wszystko, dlatego że nie musiałam stresować się pozorami, zamknięta w swoich czterech ścianach.

Zasnęłam bez łez, bólu i natrętnych myśli, otulona ciepłem.

***

Zaczęłam mrugać i przypominać sobie co się dzieje. Słońce świeciło już wysoko na niebie, a to oznaczało, że jest już po południu.

Wreszcie odespałam noce pełne łez i czułam się lepiej.

Wzięłam telefon by odpisać przyjaciołom, dlaczego mnie nie ma, na szybko wymyśliłam pretekst, którym były mdłości oraz ból głowy.

Zawsze się sprowadzało.

Oczywiście Chestera, zostawiłam bez odpowiedzi.

Skoro czułam się lepiej, na pewno myślałam jaśniej.

Złamał mi serce to fakt, ale to ja byłam idiotką, która się w nim zakochała. Więc chyba nie powinnam się na niego oburzać? Sama nie wiem, lepiej będzie jeśli się od niego odetnę. Na pewno minie mi zauroczenie.

Niestety chłopak, najwyraźniej mi to uniemożliwiał, bo siedział sobie przy moim biurku. Obserwował mnie, ciekawe ile.

- Co ty tu robisz? - zapytałam nie siląc się na przyjazny ton.

- Siedzę - wzruszył ramionami.

- Ile tu siedzisz? -

- Odkąd postanowiłaś nie zjawić się na pierwszą lekcję - pierwsze zdanie wypowiedział nie dbale, ale resztę z wielką troską oraz wysiłkiem. Najpierw przetarł dłońmi twarz i przeniósł się na moje łóżko. - Martwiłem się, okej? Po tym co powiedziałem... Odsunęłaś się ode mnie, chodziło mi tylko o to, żebyś przypadkiem się we mnie nie zakochała. Ja na ciebie nie zasługuję, znaczy, no wiesz, nie nadajemy się dla siebie, a ja nie za bardzo umiem w takie rzeczy, i brakuje mi naszych kłótni. Wróćmy do tego, zwalmy wydarzenia z imprezy na alkohol i żyjmy normalnie, bo ty... dalej mnie lubisz?

Trochę mnie zamurowało. Nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Ciężko mi było wydukać z siebie cokolwiek. Miałam ochotę wtulić się w jego ciepłe ciało, ale zamiast tego po prostu mruknęłam ciche "tak".

- No, a teraz żegnam - dodałam po chwili, widząc że rudy się nie rusza.

Chłopak wreszcie wstał i poszedł, a ja, wzięłam laptopa.

***

Oglądałam różne seriale, a po moich policzkach skapywały pojedyncze łzy.

A co gdybym mu się wyżaliła?

Nagle do pokoju weszli moi rodzice. Westchnęłam i wytarłam policzki, o rękaw bluzy.

- Mandy, dlaczego nie było cię w szkole?! Bo co, główka bolała? Nie ma tak, nie siedź tam bezczynnie, zrób notatki i się przygotuj, nie możesz sobie pozwalać na wolne, a na pewno na nieprzygotowania. Wstyd! Dobrze wiesz, co musisz przejąć w przyszłości, ale z takim świadectwem i wychowaniem nic nie osiągniesz. Tak się staramy z ojcem, byś była wychowana, a ty i tak szlajasz się po domówkach ze znajomymi, myślisz że nie wiemy, co? Brock nam powiedział! Dlaczego dziecko z nim zerwałaś, pasowaliście do siebie! Teraz jesteś z jakimś Chase'm, tak? Nawet nam nie powiedziałaś. W dodatku to chuligan, masz go jutro przyprowadzić na kolację. - kolejny, nic nie wznoszący monolog.

Robią się coraz bardziej żałosne. Przecież nic im nie zrobiłam.

Rodzice wyszli, a ja wybuchłam płaczem. Nie przez ich słowa, w za to, że robią mi wyrzuty zamiast mi pomóc. Przytulić lub pocieszyć.

Nagle usłyszałam szelest, a z mojej szafy, wyszedł kto?

Kurwa Chester.

- Czy ty mnie do cholery szpiegujesz? - zapytałam niewyraźnie.

- Mandy, widzę że sobie nie radzisz, daj sobie pomóc, proszę, chcę ci to wynagrodzić -

- Mylisz że coś się dzieje, bo co?! Bo mam się uczyć? Pewnie ciebie nie zmuszają do niczego ale ja jestem wychowana, a teraz proszę wyjdź... p-proszę -

Zsunęłam się na podłogę, zakryłam twarz rękoma, by choć trochę ukryć jaka jestem słaba.

Zamiast pójść, Chester wziął mnie na kolana i przytulił, jak misia. Moja głowa leżała na jego klatce piersiowej. Mimo że koszulkę miał mokrą od moich łez, nie odszedł.

- Dlaczego nie potrafisz wyjść, z mojej głowy, dlaczego rodzice uważają mnie za dziedziczkę ich firmy, a nie córkę? - mamrotałam bez sensu.

Chłopak w tym czasie głaskał moje włosy, tak delikatnie i czule. Rozpływałam się pod jego dotykiem, wzrokiem. Czy to była miłość? Te "motylki w brzuchu"? Czy tylko zauroczenie, które zaraz przeminie?

Już prawie zasypiałam ale mimo to słyszałam, jak szepta odkładając mnie do łóżka:

- Mandy, cukiereczku, zawsze będę cię chronić i wspierać -

A podarunek, w postaci buziaka w czoło, sprawił że spało mi się, tak dobrze...

Ff z brawl starsa (Edgar x Fang, Chester x Mandy i dużo innych)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz