Rozdział 20

70 6 2
                                    

Koniec tych scen nie dla kaszojadów. Teraz pora zacząć maraton jakiś randek czy coś ale nie na długo bo zaraz się znowu wszystko rozpieprzy, za bardzo kocham dramy. Miłego czyatania!

P.O.V
Mandy
 

Nie wiem, jak wcześniej nie dostrzegałam tej opiekuńczości Chestera. Zaprosił mnie do siebie na film, bo od kilku dni moi rodzice się kłócili, a ja byłam przygnębiona, co nie uszło jego uwadze. Po drodze, podpytywał mnie co się dzieje. Byłam w stu procentach szczera, bo wiedziałam jakie to uczucie, gdy bliskie osoby cię okłamują. W dodatku jego ciepła, duża dłoń, trzymała moją zmarzniętą, dodając mi otuchy. Weszliśmy do domu Chestera, a dokładnie do domu MOJEGO chłopaka. Już wiedziałam, gdzie jest jego pokój. Ciągnąc rudzielca za rękę, wbiegłam po schodach.

- Ja chcę przy ścianie! - oznajmiłam wskakując na łóżko.


Zanim udało mi się wygodnie położyć na wybranej połowie ciasnego łóżka, Chester mnie wyprzedził. Złapał mnie za biodra i przesunął, w prawo, tak, że to on zajmował tą lepszą stronę.

- Byłam pierwsza! - oburzyłam się, Chester to jednak potrafił wszystko zepsuć.

- Nie obrażaj się przedszkolaku - westchnął. - To mój pokój -

- Ale ja nie chcę na brzegu, jeszcze mnie coś zaatakuje -

- Na prawdę zachowujesz się jak przedszkolak -

- A ty jak kretyn, którym jesteś - odburknęłam.

Znów poczułam jego dłonie na moich biodrach, gdy posadził mnie na sobie. Uśmiechnęłam się szeroko, to było na prawdę urocze. Nachyliłam się, by złożyć czuły ale krótki pocałunek na jego malinowych wargach.

- Jaki film wybrałeś mój romantyku -

- Titanica -

No nie wierzę. Moje usta uformowały się w literę "o".

- Słonko, zluzuj - "słonko", z jednej strony było to dziecinne ale, i tak miałam ochotę piszczeć ze szczęścia, że znalazłam kogoś takiego, jak Chester, zanim nie dodał. - Wybrałem horror - uśmiechnął się przebiegle.

Nie no, serio. Teraz jedyne co przychodziło mi na myśl, to zwyzywanie go za to zasrane "słonko".

- A jaki horror dokładnie? - zapytałam pełna nadziei, że może jednak nie będzie tak źle.

- W sumie to nie wiem, ostatnio zapisałem jakiś filmik z tytułami tych najstraszniejszych -

Yhm.
Pięć minut później, wtulona w klatkę piersiową Chestera, oglądałam Fionę.

P.O.V
Chester

 Co chwilę, zerkałem na Mandy. Ostatnio wydawała się smutna i mało obecna. Musiałem to naprawić. Moi rodzice, może nie mieli na mnie wywalone ale też nie interesowali się za bardzo moim życiem, więc nie wiedziałem jak pocieszyć moją księżniczkę. Trzeba będzie zapytać Maisie albo kogokolwiek. Przynajmniej teraz Mandy była przy mnie, bezpieczna. Skłamałbym, gdybym dodał, że była wyluzowana, bo zestresowana oglądała Fionę, bojąc się, że coś zaraz wyskoczy na ekranie, przynajmniej tak mi się wydawało. Zakręciłem kosmyk jej limonkowych włosów, wokół palca.

- Zostaw - mruknęła.

Kochałem ją wkurzać, gdy była sfoszona, wyglądała pięknie i słodko. W sumie zawsze tak wyglądała. Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem, odkąd pierwszy raz wpatrywałem się w jej jasne tęczówki, odkąd pierwszy raz posmakowałem jej ust. Była dla mnie zbyt idealna, a mimo to, siedziała wtulona w moje ciało i ściskała dół koszulki, odsłaniając mi przy tym kawałek brzucha. Film mnie trochę nudził, w sumie nie zbyt się na nim skupiałem, ale kto wybrałby oglądanie filmu, zamiast podziwiać takie arcydzieło? Pewnie nikt, ja także. W mojej głowie kotłowało się dużo myśli. Każda dziewczyna, którą dotąd poznałem, była na szybki numerek. Mandy jednak była wyjątkowa, nie chciałem się do niej zbliżać, bo wiedziałem, że ulegnę urokowi tych limonkowych włosów oraz słodkiego charakteru. Bałem się, że ją zranię. Nie wiem dlaczego zgodziłem się na związek. Wystarczyła jedna zła decyzja, a Mandy odejdzie z mojego życia, w dodatku zraniona. Zdawałem sobie sprawę, że jestem zdolny do takich rzeczy i tego najbardziej się obawiałem. Mimo to, z każdym dniem z coraz bardziej wierzyłem, że nam się uda. Z przemyśleń oraz wgapiania się w moją księżniczkę, wyrwał mnie pisk dziewczyny.

- Kurwa, nie oglądam tego, posrało ich chyba -

Zaśmiałem się cicho, całując ją w czoło. Stwierdziłem, że pora coś odjebać, bo przecież jestem słynnym Chesterem. Ułożyłem cudowny plan. Spojrzałem na godzinę, była chwila po dwudziestej trzeciej. Nie pójdziemy jeszcze spać, zrobimy coś lepszego.

- Wiesz na co mam ochotę? - zapytałem.

- Zawody w Just Dance? -

Może nie do końca o to mi chodziło ale sam fakt, że spędzałem czas z moją księżniczką, był wystarczający.

- Właśnie, w ogóle skąd wiesz, że mam Just Dance? -

- Na przykład po płycie na biurku - zaśmiała się.

Boże. Mógł bym słuchać tego śmiechu codziennie, był taki niewymuszony i... piękny. Przyciągnąłem Mandy do siebie, by posmakować jej delikatnych ust, zanim pokażę, że jestem królem Just Dance. Pogłębiłem pocałunek, nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Poczułem, jak Mandy zatapia palce w moich włosach. Kochałem jak je dotykała. Byłem w niebie ale to mi nie wystarczyło. Zacząłem ją łaskotać, by usłyszeć delikatny śmiech. Już wiedziałem, gdzie ma największe łaskotki. Oderwała się ode mnie, zaczynając się śmiać, a ja nic nie mogłem poradzić, na szeroki uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy.

- Chester, przestań! - krzyknęła ale ja słynąłem z upartości. - Stop, stop, stop! -

Nie chciałem bardziej męczyć Mandy, w dodatku przez śmiech, nie mogła nabrać pełnego wdechu, więc przestałem. Pocałowała mnie w nos.

- Wiesz, że Cię kocham? - zapytała, wpatrując się w moje oczy.

- Ja ciebie też księżniczko -

Było tak idealnie, co mogło pójść nie tak?Oczywiście wygrałem w Just Dance. Mówiłem, że jestem królem w tą grę. Mandy o dziwo nie była obrażona, że przegrała. Zamiast tego śmiała się i komentowała swoje ruchy, które według mnie były niezdarne ale w uroczy sposób. Położyliśmy się do łóżka, dałem jej za wygraną i leżałem na brzegu. Zmęczona Mandy - czyli jedno z jej wielu pięknych wydań - jeździła palcami po moich tatuażach, na klatce piersiowej oraz brzuchu.

- A co jeśli się nie pogodzą? - zapytała nagle.

Westchnąłem, nie nadaje się do takich rozmów. Buster, Fang zabierzcie mnie stąd!

- Jeśli się nie pogodzą, to znaczy, że tak na prawdę się nie kochają i tak będzie dla nich lepiej, bo ja osobiście wybrałbym rozłąkę, a nie sztuczne uczucia, a gdyby coś się stało, pamiętaj, że masz mnie, nawet jeżeli będziemy pokłóceni, zawsze Ci pomogę, nie ważne czy będziesz daleko, czy blisko, gdy będziesz potrzebowała pomocy, dla mnie ważna będziesz tylko ty Mandy -

Ja nie umiem w poważne rozmowy.

- My się zawsze pogodzimy? - przez zmęczenie, zaczęła wygadywać głupie pytania.

- Zawsze, księżniczko -

Wpatrywałem się w moją dziewczynę, wtuloną w moje ciało. Chwilę potem sam odpłynąłem w głęboki oraz spokojny sen, a wszystko za sprawą tej małej dziewczyny, która zabrała moje serce, a w zamian dała swoje.


Ff z brawl starsa (Edgar x Fang, Chester x Mandy i dużo innych)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz