Dzień 1

42 5 1
                                    

P.O.V
Edgar

Fang napisał na grupie, aby wszyscy zjawili się w jego domu, bo stało się coś poważnego. Od razu się ubrałem i zbiegłem po schodkach, napotykając się na Colette.

- Hejka braciszku - powiedziała uśmiechając się do mnie.

Na szczęście Colette mogła już legalnie jeździć samochodem, więc wsiadłem do jej starego kabrioleta.

Podjechaliśmy pod dom Fanga. Sądząc po ilości samochodów, wszyscy już byli. Nic dziwnego. Mieszkaliśmy najdalej.

Wbiegłem do domu który znałem już niemal na pamięć. Bałem się, że coś stało się Fangowi lub jego rodzinie. Z nim nigdy nie było wiadomo. Może wpakował się w kłopoty?

Potrząsnąłem głową, nie mogłem zamartwiać się bez potrzeby. Otworzyłem drzwi od pokoju Fanga i zauważyłem, że wszyscy się uśmiechają. Uspokoiłem się, a wchodząc do pomieszczenia, posłałem każdemu uśmiech na przywitanie. Zaraz za mną weszła Colette i od razu ruszyła w stronę Janet.

Fang i Mandy stali naprzeciwko nas, bardzo podekscytowani, a przynajmniej tak wywnioskowałem po ich oczach.

- No więc... - zaczęła zielono włosa.

- Jedziemy do Grecji - dokończył Fang.

- Wszyscy? - zapytał Buster.

- Nie kurwa, we dwójkę i zwołaliśmy was tu tylko żeby się pochwalić - mruknęła Mandy, zirytowana poziomem debilizmu rudego.

Przez chwilę nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Wakacje... Wakacje z tymi głupimi aczkolwiek cudownymi. Nigdy nie śniłem o czymś wspanialszym. Rozejrzałem się po tłumie. Wszyscy byli podobnie ucieszeni tą informacją.

- Lot mamy jutro, będziemy tam dwa tygodnie, zarezerwowaliśmy już hotel, wszystko jest już gotowe - opowiedziała Mandy.

- Chester, będziesz kierowcą i nie możesz odmówić bo przy rejestracji samochodu, podaliśmy twoje dane, a i Edgar, będziesz siedział u mnie na kolanach bo nie było ośmioosobowych samochodów - powiedział Fang, jak na niego bardzo poważnie, kiedy mówił do mnie, skierował swój łagodny wzrok w moją stronę i lekko się uśmiechnął.

- No weź, nie będę mógł chlać - jęknął cierpiętniczo Chester.

- Zadbaliśmy o to, mamy bar obok hotelu, w zasadzie w hotelu też - uspokoiła go Mandy.

- Pakujcie walizy i spotykamy się na lotnisku -

Wszyscy zaczęli przytulać dwójkę organizatorów oraz im dziękować. Fang przysunął mnie do swojego boku. Złożył pocałunek na moich ustach, a ja się uśmiechnąłem, bo kochałem jego dotyk.

- Podoba się? - zapytał.

- Bardzo - odparłem jak na mnie entuzjastycznie, choć innym mogłoby wydawać się, że mówię to niechętnie.

Mocno przytuliłem chłopaka, pokazując tym jak bardzo jestem wdzięczny.

***

Rano siedziałem na ławce przy lotnisku, wypatrując przyjaciół. Obok mnie Colette zapewniała ciocię Lolę, że sobie poradzimy, nie byłem tego taki pewny. W tym składzie przeważały osoby nie używające mózgu. Jeśli w ogóle go posiadały.

Zauważyłem czarnego Dodge'a Chestera, wjeżdżającego na parking. Zaraz potem, pojawił się przy nas rudy z Mandy. Chester ewidentnie robił za tragarza, ponieważ szedł za podekscytowaną dziewczyną, ciągnąc dwie duże różowe walizki oraz jedną o wiele mniejszą czerwoną. Colette też wzięła pełno rzeczy. Ledwo zapakowaliśmy się do  kabrioleta.

Kilka minut później w ósemkę biegliśmy na odprawę, bo okazało się, że zamiast godziny, zostało nam jej tylko ćwierć.

Ledwo udało mi się wstrzymać parsknięcie śmiechem, widząc załamaną ciocię Lolę.

- Nogi mnie bolą - jęknęła Janet, gdy czekaliśmy w kolejce.

- Mnie też - stwierdziła Mandy.

- Naprawdę? Nawet nie wyruszyliśmy, a wy już marudzicie - westchnął Buster.

Była ósma godzina, więc przysypiałem na stojąco. Chciałem już do samolotu. Fang rozmawiał z chłopakami, Mandy wtulała się w Chestera, dziewczyny marudziły, a Colette jak to Colette, pałała energią. Zawsze chciałem, aby zaraziła mnie swoim ADHD.

Wreszcie zajęliśmy miejsca w samolocie, siedziałem obok Fanga, który wyraźnie pobladł.

- Fang, boisz się latać? - zapytałem.

Chłopak spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem i pokiwał głową. Posłałem mu łagodny uśmiech. Chwyciłem jego dłoń, mocno ją ściskając, tak, żeby wiedział, że jestem przy nim. Wolną ręką skierowałem jego twarz w moją stronę.

Nie zmrużyłem oka, dopóki samolot nie wyrównał. Później zapadłem w głęboki sen, na bardzo wygodnym ramieniu mojego chłopaka.

P.O.V
Mandy

Moja ekscytacja, szybko zmieniła się w irytację.

- Jest za mało miejsca w bagażniku! -

- Kto w ogóle wymyślił taki mały bagażnik, nawet dwie walizki się nie zmieszczą! -

- Te wasze nie, było nie brać tyle ciuchów to by nie było problemu! -

- To nie nasza wina tylko bagażnika! -

- Jakbyście spakowały dwie pary gaci i skarpet jak porządny facet, na pewno byśmy się zmieścili! -

- Fuj! -

"Jestem oazą spokoju" powtarzałam w kółko, obserwując zaciętą kłótnię. Wszystko zaczęło się od tego, że zadowoleni wpakowali się do samochodu w którym okazało się być bardzo dużo miejsca. No, dopóki nie przypomnieli sobie o walizkach, które trzeba było tam upchać.

- Dobra, stop - westchnęłam.

Wszyscy momentalnie przestali i się na mnie spojrzeli.

- Użyjmy czegoś takiego, co nazywa się mózg - powiedziałam.

- Możemy zrobić dwie rundy - zaproponowała Maisie.

- Tak! Ja zostanę przy walizkach, a Chester zawiezie was pod hotel, potem wróci po mnie i bagaż, widzicie, myślenie nie boli -

Kiedy obserwowałam odjeżdżający samochód, uśmiechnęłam się pod nosem. Mimo, że pewnie będę się wkurzać na nich codziennie, na pewno spędzimy razem najpiękniejsze wakacje.

A więc jest króciutki wstęp wakacyjnego dodatku!

Mam nadzieję, że się podoba!

Miłego dnia/wieczoru/nocy 🫶❤️

Ff z brawl starsa (Edgar x Fang, Chester x Mandy i dużo innych)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz