Rozdział 1

142 10 2
                                    

Adelaide

Dzisiaj był ten dzień. Właśnie jechałam do mojej nowej "rodziny", tak przynajmniej powiedziała mama mówiąc o swoim nowym narzeczonym. Zgodnie z jej radą poprzednie życie zostawiłam w Kolorado razem z przyjaciółmi i chłopakiem. Poinformowałam wszystkich w dzień wyjazdu, czyli wczoraj. Podróż pomiędzy stanami jest zdecydowanie długa, więc to już drugi dzień tej wycieczki. Tak właśnie nazywam naszą przeprowadzkę.

Pół godziny później przejeżdżamy obok znaku z napisem: "Seattle". Nim byliśmy bliżej tym bardziej się stresowałam. Nie chcę tam jechać. Chcę, aby to wszystko okazało się złym snem. Niestety obiecałam mamie, że będę pozytywnie nastawiona, a ja obietnic nie łamię. Na pewno nie obietnic skierowanych do mamy. One są takie jakby święte.

Gdy w końcu po staniu w korkach udało nam się dojechać pod nasz nowy dom, ujrzałam wielką willę w stylu nowoczesnym. Z przodu na piętrze był wielki balkon, a z niego schody na bok, gdzie najpewniej znajdował się ogród.

- Z tego co wiem tak będzie twój pokój. - powiedziała mama pokazując na drzwi balkonowe po lewej stronie. - Obok jest Flynna.

Kto to do cholery Flynn?

- Kim jest Flynn? - spytałam oskarżycielskim tonem, ponieważ nic mi o nim nie mówiła.

- Syn Philipa. Wydawało mi się, że ci mówiłam, lecz najwidoczniej zapomniałam. Jest rok starszy od ciebie i będzie twoim nowym bratem. - powiedziała łapiąc walizkę. - Chodź już do domu, bo zmarzniesz.

Ruszyła w stronę drzwi wejściowych, a ja tuż za nią. Nie mogłam uwierzyć, że nie powiedziałam mi o tym, iż właśnie zostałam siostrą. No nie teraz, po ich ślubie, który będzie dopiero w wakacje. Może jeszcze zrezygnują z tego ślubu i wrócimy do Fort Collins, co aktualnie jest moim marzeniem.

Po przekroczeniu progu dosłownie opadła mi szczęka. Dawno nie widziałam tak pięknego domu. Ba, nigdy nie widziałam tak pięknego domu. Od razu przywitał nas mój nowy ojczym, któremu mama rzuciła się na ramiona.

- Dzień dobry, jestem Adelaide. - przywitałam się grzecznie, ponieważ za bardzo nie wiedziałam jak. Nie przywykłam do męskiej osoby w naszym życiu odkąd rodzice się rozwiedli.

- Spokojnie, nie musisz tak oficjalnie. Mów do mnie Philip, ani "tato" ani co gorsza "panie Wilson". - przemówił starszy mężczyzna, na co ja delikatnie pokiwałam głową.

W momencie, gdy miałam pytać o mój pokój gwałtownie otworzyły się drzwi wejściowe i od razu można było usłyszeć donośny, męski głos.

- Tato, idę z chłopakami do Ashera! Wrócę późno. - przewał, gdy zobaczył mnie razem z mamą wpatrujące się w niego jak jakiś obraz. - To dzisiaj? Zapomniałem, że przyjeżdżacie.

- To właśnie mój syn, Flynn. - powiedział pokazując na niego rękę i od razu dając mu znak, aby wszedł do środka.

Gdy w końcu podszedł do nas, a za nim jeszcze dwóch chłopaków, mogłam mu się na spokojnie przyjrzeć. Bardzo ciemnie, wręcz czarne włosy oraz czarne oczy sprawiały, że wyglądał naprawdę dobrze, lecz nie w moim typie. Normalnie młodsza wersja tatusia. Na początek podszedł do mojej mamy, aby się jej przedstawić. Dopiero później spojrzał na mnie obojętnym spojrzeniem oraz powoli ruszył w moją stronę.

- Siema siorka, Flynn jestem. - powiedział mniej oficjalnie, ponieważ bez podania dłoni.

- Adelaide, lecz wolę Adele. - powiedziałam trochę nieśmiało, po czym się uśmiechnęłam.

Jeszcze przez chwilę tak wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu mój nowy brat odchrząknął. Przypominam - obok nas nadal stała dwójka jego kolegów oglądająca wszystko. W końcu Flynn wrócił wzrokiem do swojego taty, dając jasno do zrozumienia, że oczekuje odpowiedzi.

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz