Adelaide
Właśnie siedziałam w swojej garderobie szukając jakieś stylizacji. Miałam iść z Flynnem do Rowana na jakąś imprezkę. Szczerze to za bardzo mi się nie chciało, ale stwierdziłam, że muszę kogoś poznać zanim pójdę do szkoły w poniedziałek. Dodatkowo, że jest piątek wieczór, więc każdy zaczyna weekend. Zdziwiłam się, że mama mi pozwoliła, więc może Philip miał rację, że się trochę zmieni i ogólnie swoje postępowanie.
Ostatecznie postawiłam na zwykłą czarną sukienkę do połowy ud. Do tego zwykłą czarną, skurzaną kurtkę i tego samego koloru szpilki. Zostało mi się tylko pomalować, więc zasiadłam do swojej toaletki i poznać się z moimi nowymi kosmetykami. Powiem tak, wybór był ogromny. I nawet miałam spokój dopóki nie wparował mój ukochany braciszek podczas nakładania pudru, przez co wszystko spadło mi z puszka.
- Ty bierzesz narkotyki?! - krzyknął na start.
- O co ci do cholery chodzi! Maluję się tylko! I mógłbyś się nauczyć pukać! - także krzyczałam.
Teraz już wiem, dlaczego mama z Philipem mają sypialnię na dole.
- To co to za biały proszek? - podszedł do mnie przyglądając się moim ruchom.
- Puder, aby makijaż lepiej się trzymał. - wyjaśniłam. - I naucz się pukać, bracie. Bo gdy wszedłeś z całej pary do mojego pokoju to mi z wrażenia puder się rozsypał.
- Aa, ta, może się kiedyś nauczę. Ale nie rozumiem tylko jednego: dlaczego się malujesz? - spytał uważnie mi się przyglądając. - Jesteś wyjątkowo ładna.
Moje ego przy tym chłopaku wystrzeli poza skalę, jeśli nadal będzie mi prawił komplementy.
- Nie każdy jest taki jak ty. - stwierdziłam wzruszając ramionami.
- Chodzi o tego Mike'a? - zdziwiłam się na jego pytanie i chwilę się zastanowiłam.
- Między innymi. Ogólnie większość chłopaków z mojej starej szkoły mówiło, że powinnam się malować, aby zakryć swoją twarz. - powiedziałam przypominając sobie wszystkie takie sytuację.
- Ale tu tak nie będzie. Nawet jeśli to przyjdź od razu do mnie, Rowana, Matta lub Ashera. Albo go nami postrasz. My będziemy za tobą zawsze. - wyjaśnił.
- Dlaczego? Przecież mnie nie znają.
- Ciebie nie, ale mnie tak. A teraz jesteś moją rodziną, więc automatycznie wskoczyłaś do naszej takiej małej rodzinki. - wyjaśnił wszystko.
- A macie w tej swojej małej rodzince jakąś dziewczynę oprócz mnie? - spytałam zaciekawiona.
- Nie, ale jak się z kimś mocno zaprzyjaźnisz to może. Nie wpuszczamy tam kogokolwiek. My się znamy długo i jesteś sobie bardzo bliscy. - zamyślił się zapewne wspominając jakieś miłe chwile. - Dobra, chodź już, bo się zaraz spóźnimy. A jak się spóźnimy to Rowan nas zabije.
- Nas? - spytałam unosząc lewą brew.
- Znaczy mnie. Jak coś to my kobiet nie bijemy. - uniósł ręce geście obronnym.
- Tylko kobiet? A co z mężczyznami?
- Tylko jeśli zranią kobiety, zrozumiano, siostrzyczko?
- Tak jest, braciszku.
☆☆☆
- Jesteś pewny, że mnie polubią? - spytałam robiąc ostatnie poprawki w moim makijażu. - Wyglądam dobrze?
- Tak i tak. Nie martw się, siostrzyczko. - poczochrał mi włosy.
- Flynnie Wilsonie! Układałam włosy z godzinę! - krzyczałam ile miałam sił, czym przyciągnęłam wzrok innych osób.
CZYTASZ
It's our love story?
Teen FictionSzesnastoletnia Adelaide przeprowadza się z mamą do jej nowego narzeczonego. Okazuje się, że po przyjeździe do Seattle czeka na nią jej nowy brat. W szkole dowiaduje się, iż jej nowy brat jest jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole. Prawie...