Rozdział 3

141 11 2
                                    

Adelaide

Właśnie siedziałam w swojej garderobie szukając jakieś stylizacji. Miałam iść z Flynnem do Rowana na jakąś imprezkę. Szczerze to za bardzo mi się nie chciało, ale stwierdziłam, że muszę kogoś poznać zanim pójdę do szkoły w poniedziałek. Dodatkowo, że jest piątek wieczór, więc każdy zaczyna weekend. Zdziwiłam się, że mama mi pozwoliła, więc może Philip miał rację, że się trochę zmieni i ogólnie swoje postępowanie.

Ostatecznie postawiłam na zwykłą czarną sukienkę do połowy ud. Do tego zwykłą czarną, skurzaną kurtkę i tego samego koloru szpilki. Zostało mi się tylko pomalować, więc zasiadłam do swojej toaletki i poznać się z moimi nowymi kosmetykami. Powiem tak, wybór był ogromny. I nawet miałam spokój dopóki nie wparował mój ukochany braciszek podczas nakładania pudru, przez co wszystko spadło mi z puszka.

- Ty bierzesz narkotyki?! - krzyknął na start.

- O co ci do cholery chodzi! Maluję się tylko! I mógłbyś się nauczyć pukać! - także krzyczałam.

Teraz już wiem, dlaczego mama z Philipem mają sypialnię na dole.

- To co to za biały proszek? - podszedł do mnie przyglądając się moim ruchom.

- Puder, aby makijaż lepiej się trzymał. - wyjaśniłam. - I naucz się pukać, bracie. Bo gdy wszedłeś z całej pary do mojego pokoju to mi z wrażenia puder się rozsypał.

- Aa, ta, może się kiedyś nauczę. Ale nie rozumiem tylko jednego: dlaczego się malujesz? - spytał uważnie mi się przyglądając. - Jesteś wyjątkowo ładna.

Moje ego przy tym chłopaku wystrzeli poza skalę, jeśli nadal będzie mi prawił komplementy.

- Nie każdy jest taki jak ty. - stwierdziłam wzruszając ramionami. 

- Chodzi o tego Mike'a? - zdziwiłam się na jego pytanie i chwilę się zastanowiłam.

- Między innymi. Ogólnie większość chłopaków z mojej starej szkoły mówiło, że powinnam się malować, aby zakryć swoją twarz. - powiedziałam przypominając sobie wszystkie takie sytuację.

- Ale tu tak nie będzie. Nawet jeśli to przyjdź od razu do mnie, Rowana, Matta lub Ashera. Albo go nami postrasz. My będziemy za tobą zawsze. - wyjaśnił.

- Dlaczego? Przecież mnie nie znają.

- Ciebie nie, ale mnie tak. A teraz jesteś moją rodziną, więc automatycznie wskoczyłaś do naszej takiej małej rodzinki. - wyjaśnił wszystko.

- A macie w tej swojej małej rodzince jakąś dziewczynę oprócz mnie? - spytałam zaciekawiona.

- Nie, ale jak się z kimś mocno zaprzyjaźnisz to może. Nie wpuszczamy tam kogokolwiek. My się znamy długo i jesteś sobie bardzo bliscy. - zamyślił się zapewne wspominając jakieś miłe chwile. - Dobra, chodź już, bo się zaraz spóźnimy. A jak się spóźnimy to Rowan nas zabije.

- Nas? - spytałam unosząc lewą brew.

- Znaczy mnie. Jak coś to my kobiet nie bijemy. - uniósł ręce geście obronnym.

- Tylko kobiet? A co z mężczyznami?

- Tylko jeśli zranią kobiety, zrozumiano, siostrzyczko?

- Tak jest, braciszku.

☆☆☆

-  Jesteś pewny, że mnie polubią? - spytałam robiąc ostatnie poprawki w moim makijażu. - Wyglądam dobrze?

- Tak i tak. Nie martw się, siostrzyczko. - poczochrał mi włosy.

- Flynnie Wilsonie! Układałam włosy z godzinę! - krzyczałam ile miałam sił, czym przyciągnęłam wzrok innych osób.

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz