Rozdział 21

55 6 0
                                    

Adelaide

Zauważyłam już dwie brunetki czekające na mnie na parkingu przed galerią. Uśmiechnęłam się do nich i pomachałam, gdy mnie zauważyły. Od razu po dowiedzeniu się o balu zimowym, napisałam do Wendy z zapytaniem, czy by się ze mną dzisiaj nie wybrały do galerii. Kylie się już umówiła ze swoją inną przyjaciółką, Susan. 

- Dobra, ja lecę. Napiszę później do Flynna lub Asha, więc się nie martw. - powiedziałam na pożegnanie do mamy i wyszłam z jej samochodu.

Dzisiaj Flynn sam gdzieś wyszedł, dlatego musiałam poprosić mamę o podwózkę. Oczywiście nie mogę pominąć tego, jak przez całą drogę się ekscytowała na wieść o moich nowych przyjaciółkach. Wypominała mi, że na odchodne z Fort Collins, powiedziałam, że nie znajdę tu żadnych przyjaciół. Znalazłam kilku, ale o wiele więcej osób, które mną gardzą. 

- Adele! - zawołała z daleka Lyssa, poganiając mnie. Swoje spojrzenie miała skierowane w komórkę i razem z Wendy musiały czytać coś ekscytującego. - Nie uwierzysz. Właśnie napisali, na stronie, że oficjalnie dołączyłaś do gorącej czwórki.

- Już piątki. - poprawiła ją Wendy, a następnie mnie przytuliły. - Gratulacje.

Nie rozumiałam za bardzo ich entuzjazmu i dlaczego to jest takie wydarzenie.

- Dzięki? - odpowiedziałam niepewnie. - Tylko nie rozumiem, dlaczego jacyś randomowi uczniowie na stronie tak stwierdzili i to już się stało święte. - powiedziałam, a one obydwie spojrzały na mnie ze zdziwieniem.

Kilka uczniów z naszej szkoły kilka lat temu stworzyła stronę internetową z głównie plotkami czy zaproszeniami na imprezy. Jej "właściciele" nie są znani, ale krążą pojedyncze plotki, komu założyciele przekazali hasło. Zapewne komuś, kto żyje w cieniu i się nie wychyla. Ktoś, kto jest dobrym obserwatorem i jednocześnie obraca się w plotkach.

- Nie mów, że nie wiesz kto to pisze wszystko. - powróciłam do żywych na głos Lyssy.

- Podobnież. - ponownie dopowiedziała Wendy, na co ta pierwsza się uśmiechnęła.

- Podobno mają dostęp do tego chłopaki z gorącej czwór... piątki. Nie umiem się przestawić. - westchnęła Lyssa, po czym kontynuowała: - I pisze to wszystko Thornton.

Od razu zaczęłam kręcić głową, zaprzeczając. On się nawet do mnie nie odzywa. Śmiałabym nawet powiedzieć, że mnie nie lubi.

- To nie on, nie dogadujemy się. - przyznałam. - Chodźmy już szukać tej sukienki, a ja w domu postaram się coś wyciągnąć od Flynna. 

Dziewczyny od razu się zgodziły i z uśmiechami na twarzach weszłyśmy przez automatycznie rozsuwane drzwi do galerii handlowej. To tutaj pojechałam z Flynnem od razu po przyjeździe. Uśmiech na mojej twarzy jeszcze bardziej się rozszerzył na to wspomnienie.

W międzyczasie starałam się ignorować mój telefon, na który powiadomienie przychodziły, jakby się wszyscy wściekli. Ostatecznie wyłączyłam go całkowicie, wchodząc do pierwszego sklepu.

Przysięgam, nigdy więcej zakupów z nimi.

Lyssa pobiegła na lewo, a Wendy po prawo i zaczęły przeglądać wszystkie sukienki. No oprócz ciemnych, bo na bal zimowy mogą być tylko w jasnych kolorach kreacje. Dziesięć minut później szłyśmy już w stronę przymierzalni z co najmniej dziesięcioma sukienkami, na każdej z nas. 

- Muszę to wszystko przymierzyć? - westchnęłam spoglądając na sukienki we wszystkich kolorach tęczy. 

Dziewczyny się uśmiechnęły i ruszyły w stronę trzech wolnych obok siebie przymierzalni.

- Każda ma tyle samo sukienek, ubieramy i na trzy, cztery wychodzimy, tak? - spytała Lyssa i bez odpowiedzi zniknęła w jednej z przymierzalni.

Wendy zrobiła dokładnie to samo i zaraz sama dołączyłam do przymierzania sukienek.

Ze sklepu wyszłyśmy z pustymi rękoma, no tylko ja. Dziewczyny znalazły sobie idealne sukienki, a ja nadal poszukiwałam. Przechodząc obok sklepu, spoglądałam do środka, aby sprawdzić czy na pewno nie ma tam nic ciekawego. I nie było, dopóki nie zobaczyłam jasnoniebieskiej sukienki na manekinie w jednym ze sklepów. Przystanęłam i złapałam dziewczyny. 

- A ta? - spytałam wskazując ruchem głowy na błękitną suknię.

- To chodź przymierzyć, a nie. Ja nie mam miary w oczach. - powiedziała Wendy, a Lyssa się wyraźnie obudziła.

Ruszyłyśmy szybkim krokiem do sklepu, znalazłyśmy mój rozmiar i niemal biegiem poszłyśmy do pustej przymierzalni. Kiedy ją założyłam czułam się... pięknie. Sukienka idealnie na mnie leżała, eksponując moje kształty. Pokazałam się dziewczyną i im również szczęki opadły.

- Adele, wyglądasz pięknie. Jakby była szyta specjalnie na ciebie. - wyszczerzyła się Lyssa, uważnie mnie oglądając. - Podkreśla kolor twoich oczu.

- Czyli bierzemy. - oznajmiła Wendy. - Dobrze, że masz bogatą rodzinę, bo możesz sobie pozwolić na takie ubrania.

Początkowo nie rozumiałam, o czym mówiła dziewczyna, a kiedy spojrzałam na metkę, wszystko się wyjaśniło. Nie tylko sukienka była olśniewająca, bo cena również.

☆☆☆

Z uśmiechem pożegnałam mamę z Philipem i Flynna. Rodzice poszli do jacyś przyjaciół, a mój brat do chłopaków. No może oprócz Asha, bo on dzisiaj wybrał moje towarzystwo.

Stwierdzając, że nie mogę siedzieć bezczynnie, ruszyłam do kuchni. Zaczęłam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu... czegoś. Niemal pisnęłam ze szczęścia, gdy znalazłam opakowanie popcornu. Jednak nie było mi dane go zrobić, bo dźwięk dzwonka rozległ się po całym domu. 

Ruszyłam biegiem i stanęłam dopiero jak zetknęłam się ścianą obok drzwi wejściowych.  Masując obolałe miejsce otworzyłam drzwi i wpuściłam bruneta z uśmiechem.

- Chcę wiedzieć co się stało? - spytał Asher, lecz gdy przewróciłam oczyma ten się zaśmiał. - Cześć, Adele.

Wyciągnął ręce do przodu, bym się przytuliła i właśnie tak zrobiłam. Uwielbiam być w jego ramionach. Czuję się wtedy bezpiecznie, jak nigdy wcześniej.

- Co oglądamy? - zapytał kierując się w stronę salonu.

- Myślałam nad Shrekiem. - przyznałam. - Będę miała do kogo cię porównywać.

Powiedziałam z gigantycznym uśmiechem na twarzy, który jeszcze się powiększył gdy zobaczyłam minę bruneta.

- Dobra, idę zrobić popcorn, bo znalazłam. - oznajmiłam i poszłam do kuchni.

- Serio? - usłyszałam za sobą. - Daj mi to, nie wiadomo co jeszcze rozwalisz. 

Crawford podszedł i wziął ode mnie popcorn, po czym podszedł do mikrofali. 

- Jak się wymigałeś? - spytałam z ciekawości. 

- Mam grypę. - odpowiedział dumnie. - Potem jeszcze zamówimy pizzę. 

Powiedziawszy to, podszedł do mnie i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku. Niemal natychmiast oddałam pocałunek. Po chwili się odsunął i wyjął gotowy popcorn z mikrofali.

Niedługo potem leżeliśmy na kanapie oglądając wszystkie części Shreka i jedząc popcorn. Wtuliłam się jeszcze bardziej do Asha, czując zapach jego perfum, które definitywnie są moimi ulubionymi męskimi. W pewnym momencie zatrzymał film i obrócił się w moją stronę.

- Adele, posłuchaj mnie teraz uważnie, bo to bardzo ważne. - przełknęłam nerwowo ślinę, zastanawiając się co chce powiedzieć.

Może chce powiedzieć o nas komuś? Nie, na pewno nie. A może chce bym została jego dziew... nie.

- Wiesz... tak się zastanawiałem, że... może chciałabyś ze mną iść na bal? Wszyscy będą myśleli, że jako przyjaciele, ale... - nie zdążył dokończyć, bo szybkich ruchem kiwnęłam głową i złączyłam nasze usta w pocałunku.

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz