Rozdział 11

75 8 0
                                    

Adelaide

Podczas podróży była wspaniała atmosfera. W międzyczasie zadzwonił Philip, pytając się czy wszystko jest dobrze i stwierdził, że mamy mu dać znać, jak dojedziemy. Podejrzewałam, że moja mama tam obok na zawał schodziła, bo gdy ostatni raz pojechałam gdzieś sama z chłopakami to wróciłam oficjalnie z chłopakiem.

- Długo jeszcze? - Rowan pytał już dziesiąty raz w ciągu ostatnich dziesięciu minut. 

- Odpowiedź jest taka sama, jak poprzednie. - poinformował go wyraźnie zirytowany Flynn. 

Przewróciłam oczami i wróciłam do krajobrazu zza okna. Na słuchawkach zaczęło mi lecieć I Know Places od Taylor Swift. Mogę z czystym sercem przyznać, że jestem typową swiftie. Mam tylko nadzieję, że uda mi się znaleźć prawdziwą miłość. Jeszcze rok temu byłam pewna, że to właśnie Mike jest miłością mojego życia. Teraz czekam na prawdziwą.

- Jesteśmy, chłopaki dojadą za jakieś 15 minut, bo się rozdzieliliśmy. - oznajmił mój brat, wychodząc z samochodu. -  Zadzwonię do taty.

Również powoli wyszłam uważając, by się od razu nie przewrócić. Zdecydowanie dłuższe podróże nie są dla mnie stworzone. Podeszłam do bagażnika i go otworzyłam, by wyjąć moją różową walizkę, a następnie ruszyłam do drzwi.

Dom nie był zbyt duży, lecz okolica wszystko wynagradzała. Tuż obok było wielkie jezioro z małą plażą. Na niej były dwa leżaki plażowe i parasol między nimi. Rowan zaprowadził mnie do wolnych pokoju i pozwolił wybrać jako pierwszej. Ponieważ miałam totalną obsesję na punkcie balkonów wybrałam pokój z tym największym. Zwyczajnie uwielbiałam spędzać czas na świeżym powietrzu.

Weszłam do środka i od razu opadłam na wielkie, bardzo miękkie łóżko i spojrzałam na sufit, gdzie były poprzyklejane świecące w ciemności gwiazdki. Naprzeciwko łóżka była szafa z jasnego drewna, a tuż obok ogromne lustro. 

Nagle przez drzwi balkonowe przemknęła mi jakaś postać. Świetnie, czyli jest inne wejście tak, jak w domu. Wyszłam na balkon spodziewając się Flynna lub Rowana, którzy zwyczajnie chcieli mnie nastraszyć. Rozejrzałam się, by natrafić na bruneta wyglądającego na jezioro. Stanęłam w miejscu i nawet wstrzymałam powietrze. Miałam szczerą nadzieję, że mnie nie zauważył i dam radę się wycofać z powrotem do pokoju.

- Cześć. - odezwał się, a ja cicho przeklęłam. Naprawdę myślałam, że mnie nie zauważył.

Asher nadal stał do mnie odwrócony tyłem, lecz gdy się odwrócił zauważyłam twarz, która mnie zdradziła. Moje serce mocniej zabiło, a ja nie mogłam oderwać wzroku, gdy wypuszczał dym z ust. Zauważyłam, że trzymał w ręce papierosa, choć nie miałam zielonego pojęcia, że palił.

- Chcesz? - wyciągnął dłoń z petem w moją stronę, lecz pokręciłam głową, odmawiając.

- Nie palę. - odezwałam się cicho, a on tylko pokiwał głową.

Odwrócił się z powrotem na krajobraz.  

- Przyłączysz się, czy będziesz tak stała? - obrócił twarz w moją stronę, a ja automatycznie do niego podeszłam.

Spojrzałam na jezioro, które z racji, że było już ciemno, zostało oświetlone dookoła. Wyglądało pięknie.

- Jakie to piękne. - przyznałam z niedowierzaniem. Zauważyłam, jak brunet delikatnie pokiwał głową.

- To prawda, kiedy byłem mały co roku przyjeżdżałem tu na wakacje. - przyznał. - Zawsze wtedy marudziłem, że nie mogę się spotykać z przyjaciółmi i nawet raz wybłagałem moich rodziców i Philipa, by Flynn mógł tu przyjechać. - zaśmiał się na to wspomnienie. - Nie mogę uwierzyć, że kiedyś tego nie doceniałem. 

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz