Rozdział 22

36 9 2
                                    

Adelaide

Nastał piątek. Kylie mówiła serio i tu naprawdę bal zimowy to wielkie wydarzenie. Nawet dzisiaj mieliśmy zamkniętą szkołę, aby zdążyć się przygotować. Już wczoraj Lyssa i Wendy proponowały mi podwózkę, ale gdy powiedziałam im, że Asher mnie zaprosił... natychmiast cofnęły swoje słowa. Powiedziałam im, że to po "przyjacielsku", ale one wierzą w swoją wersję. Zresztą przez ostatnie tygodnie stały się dla mnie z Kylie bliskie i zastanawiam się nad wyjawieniem im prawdy... nie! Nie mogę.

Moja sukienka już wisiała w garderobie, czekając na włożenie, ale na początek mam zapisała mnie do fryzjera i makijażystki, bym wyglądała olśniewająco. Wtedy zobaczyłam też kolejną wadę bycia bogatą - nie masz czasu dla siebie podczas przygotowań, bo trzeba pójść zrobić fryzurę, makijaż, ubrać się i wychodzisz.

Nawet nie zauważyłam, gdy w międzyczasie dostałam jakieś powiadomienie, co jest do mnie nie podobne. Dopiero w samochodzie Asha podczas drogi miałam czas, by wejść w wiadomość i ją odczytać. Nawet nie potrafię opisać jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam od kogo jest to powiadomienie.

Emily: Hej, pewnie nie chcesz ze mną się kontaktować, ale przyjeżdżam dzisiaj na bal zimowy i pomyślałam, że mogłybyśmy pogadać. Przemyśl to, Didi.

Wpatrywałam się w tę wiadomość z otwartą buzią przez dobre kilka chwil. Nie mogłam uwierzyć, że tak po prostu napisała. Początkowo sama nie chciała ze mną kontaktu, a teraz proszę.

- Wszystko dobrze? - usłyszałam głos bruneta obok.

Ja: Do zobaczenia.

- Tak. - odpowiedziałam, spoglądając na niego i posyłając mu lekki uśmiech.

Następnie obróciłam twarz do okna i uważnie obserwowałam widoki. Seattle było piękne, tym bardziej kiedy zapadał zmrok. Wszystkie budynki, które mijaliśmy mnie w pewnym sensie uspokajały. Seattle miało taki swój unikalny klimat, który definitywnie przypadł mi do gustu.

Jakiż był mój smutek, gdy zaparkowaliśmy pod szkołą. Można było zauważyć zjeżdżające się samochody i mnóstwo osób kierujących się do budynku. Kreacje były przepiękne, wszystkie w jasnych odcieniach. Gdyby w Fort Collins był zorganizowany taki bal, to najpewniej przynajmniej połowa przyszłaby na czarno. A tu wszyscy się zastosowali do polecenia.

Wyszłam strzepując niewidzialny kurz z mojej sukienki. Odwróciłam się wokół osi, zanim przyjedzie reszta samochodem Flynna. Gdy poczułam lekki dotyk, uśmiech wpełzł mi na usta, ponieważ wiedziała kto za tym stoi.

- Sukienka ci się z tyłu zawinęła. - dotarł do mojego ucha dobrze znany mi głos. Obróciłam się do niego uśmiechem. - Muszę przyznać, że wyglądasz najpiękniej ze wszystkich.

- Nawet się na innych nie spojrzałeś. - prychnęłam, a on rozszerzył usta w uśmiechu.

- Dokładnie, ale nie muszę i nie zamierzam dzisiaj patrzeć na nikogo innego oprócz ciebie. - uśmiechnęłam się, lecz w głębi duszy wiedziałam, że to nie prawda.

Nie jesteście razem. Nie jesteście razem. Nie jesteście razem. - powtarzałam sobie w głowie. Jest wolnym człowiekiem. Może patrzeć i robić co chce i nikt mu tego nie zabroni, tym bardziej ja.

- Możecie przestać, bo jeszcze uznam, że podrywasz mi siostrę. - przewróciłam oczyma na głos mojego brata, który dochodził z naszego boku.

- Rozmawiałam ostatnio z kilkoma osobami i dużo ludzi będzie na was głosować, bo Ashele stał się ich nowym shipem. - powiedział Rowan, a ja potrzebowałam chwili na przemyślenie wszystkiego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz