Rozdział 8

80 3 0
                                    

Adelaide

Trzy tygodnie później

Szczerze to te trzy tygodnie były najcięższymi tygodniami dla wszystkich. Ja zostałam wypisana ze szpitala dwa dni po wypadku, ale Flynn dopiero dzisiaj. Wszystko byłyby wspaniale gdyby nie to, że my siedzimy jeszcze w szkole, a Flynn już jest w domu.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to moja wina i się obwiniam o wszystko. Dodatkowo wszyscy w szkole mi o tym przypominają. To znaczy, nie wprost, ale da się bez problemu zrozumieć, że właśnie o to im chodzi. Staram się mieć ich wszystkich w dupie, ale no cóż. Przynajmniej Matt, Ash, Rowan są cały czas po mojej stronie. Nie ukrywając, to właśnie oni pomagali mi przetrwać przez te trzy tygodnie. Wszyscy się o to obwiniali. Rowan, że w ogóle mnie zaprosił, Asher, że sprowokował Flynna i się zaczęli napierdzielać, a Matt, że go nie było i ich nie powstrzymał. Mimo wszystko doskonale wiedziałam, że to moja wina.

- Kiedy robisz prawo jazdy? - krzyknął jeden chłopak, gdy przechodziłam korytarzem.

Zaraz cały korytarz się śmiał, a ja wręcz gotowałam się ze złości.

- Szkoda by było zabić brata po tygodniowej znajomości. - krzyknął ponownie, a ja wtedy straciłam panowanie nad sobą. 

Chłopaki doskonale to zauważyli, ale pozwolili mi robić swoje. Za to ich uwielbiam. Obróciłam się do chłopaka gotowa się postawić, ale jakaś dziewczyna, chyba jego obrończyni, dała mi z liścia. 

- Na tylko tyle cię stać? - spytałam brunetkę, a ona tylko nerwowo przełknęła ślinę. 

Wtedy również włączył się jakiś chłopak, a gdy jeszcze jedna brunetka pociągnęła mnie za włosy, wiedziałam, że to dla nich nie skończy się najlepiej. Chłopaki automatycznie podeszli i od razu poleciała pierwsza krew. Ja postanowiłam się za brać za tę dziewczynę, od której dostałam z liścia. 

- Jensen, Crawford, Holloway i Thornton, natychmiast do mojego gabinetu. - usłyszeliśmy głos dyrektorki i zaraz tam ruszyliśmy. 

Kompletnie się nie baliśmy, bo możemy się wytłumaczyć tym wypadkiem. Może nie jest to najlepsze rozwiązanie i powinniśmy przystopować, ale takie życie. Nikt nie jest idealny. Ja nie jestem i nawet się nie staram być. Przynajmniej dla takich bez mózgów jak ludzie w tej szkole.

Gdy weszliśmy do gabinetu pani Thompson, przywitała nas niezbyt miła atmosfera. Moja matka. Cholera, już zdecydowanie wolałabym Philipa.

- Proszę, proszę. I tak miałam was wzywać, a tu nagle bójka. Adelaide, powiesz czemu? - spytała dyrektorka, a następnie pokazała na kanapę, abyśmy tam usiedli.  

- Jezu, Adele. Co się z tobą dzieje? - zaczęła moja matka.

- Nie zauważyłaś? A no tak, byłaś za bardzo skupiona na sobie. - prychnęłam w odpowiedzi.

To akurat prawda. Moja matka odkąd wypadku kompletnie się mną nie interesowała.

- Dobra, rozumiem. Flynn miał wypadek i to z mojej winy. Mnie też jest ciężko, ale jakieś zainteresowanie również mi się należy, nieprawdaż? To ty jesteś moim rodzicem tu ze mną. Nie powinno być tak, że przez ten miesiąc, wiesz kto mnie wspierał? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź dodałam: - Tata. To on mnie wspierał mimo, że go nie było. Mimo, że układa sobie na nowo życie. To on mnie jednak wspierał. Codziennie kilka razy rozmawialiśmy i nawet z trzy razy już prawie miał zamiar tu przyjechać. Dla mnie. Bo to też mój brat, mimo, że się długo nie znamy. - poczułam dłoń Rowana na plecach. Z trudem powstrzymywałam łzy, więc to mi bardzo pomagało. - Nawet już chłopaki bardziej się zachowywali dla mnie jak rodzice. Poświęcali mi swój czas, mimo, że sami przechodzą to samo. Bo wiedzą, że oni mają siebie, a ja nikogo!

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz