Rozdział 15

63 6 1
                                    

Michael

Czułem się w jakimś stopniu zdradzony. I to siedząc na łóżku w pokoju przesiąkniętym jej zapachem. Wszędzie go rozpoznam, bo kojarzył mi się tylko z Adelaide. Ona nie była jak inna. Była wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Na pierwszy rzut oka słodka blondynka z wręcz granatowymi oczami, a jeśli tylko będzie chciała potrafi się zmienić w siejącą postrach kobietę z niewyparzonym językiem. 

To właśnie moja Didi siedziała mi w głowie od wczoraj. Nie mogłem uwierzyć jej mamie, gdy powiedziała mi, że nie ma jej. Wolała wyjechać ze znajomymi niż się ze mną zobaczyć. To strasznie zabolała i nadal boli. 

Odkąd wyjechała zastanawiałem się jak jej się tutaj żyje. Próbowałem dzwonić, pisać, ale wiadomości nawet nie dochodziły. Musiała mnie zablokować. 

Może byłem zbyt nachalny? Ale chciałem dobrze, prawda? Chciałem byśmy nadal byli ze sobą.

Tak właśnie brzmiało moje życzenie, gdy pierwszy raz od jakiegoś czasu zdmuchiwałem świeczki bez niej. Chciałbym powiedzieć, że Fort Collins nie zmieniło się zbytnio od jej wyjazdu. Niestety to nieprawda. Tam mi wszystko ją przypomina: jej stary dom, obok którego muszę przechodzić podczas drogi do szkoły, lodziarnia, do której ją zabrałem na pierwszą rocznicę. Park, w którym się po raz pierwszy spotkaliśmy.

Zaśmiałem się. Zabawna historia: wyprowadzałem mojego psa, Boba. To duży doberman, który wbrew pozorom uwielbia każdego. Następnie zauważyłem ją wraz z jej przyjaciółką, Emily. Przechodziły obok fontanny. Blondynka mnie tak zaczarowała, że mnie wręcz zahipnotyzowała. Wtedy Bob się wyrwał i ruszył prosto na nie. Natychmiast się za nim rzuciłem. Bałem się wtedy o Didi, która miała przerażenie wymalowane na twarzy, gdy tylko go zobaczyła. Ostatecznie wszyscy mieliśmy kąpiel w fontannie za nami.

- Czemu ludzie są takimi debilami, że psa nie potrafią utrzymać? - skomentowała, gdy wychodziliśmy z fontanny.

Zaczęliśmy się kłócić, a potem tak wyszło. Spytałem ją o numer i zabrałem do kina na Kung Fu Panda. Przespała połowę filmu, lecz randka była udana. 

Ułożyłem się na łóżku wchłaniając ten wspaniały zapach i zacząłem wszystko od początku rozmyślać. Musiałem się dowiedzieć, jak zawaliłem i jak to naprawić. Nawet jeśliby chciała to mogę się tu przeprowadzić specjalnie dla niej. Kurwa, zrobiłbym dla niej wszystko.

Może wczoraj trochę przesadziłem? Nie powinienem mówić takich rzeczy. To prawda, mam problemy z agresją, ale pracuję nad tym. Nigdy nie chciałbym skrzywdzić Didi. I nie zrobiłem, zobaczyła tylko jak się biję z Alexem, a potem... a dobra, nieważne. Muszę ją przeprosić. 

Wstałem gwałtownie z łóżka na proste nogi, ale musiałem się złapać z powrotem łóżka, przez pojawiające się mroczki przed oczyma. Mnie zablokowała, a od mamy pewnie nie odbierze. Na pana Wilsona w tej sprawie pewnie również nie mogę liczyć.

Ostatecznie zdecydowałem się zejść na dół i udać się do kuchni na śniadanie. Już po wyjściu z pokoju poczułem wspaniały zapach. Ciekaw byłem, co pani Jensen tym razem zrobiła. Ni myliłem się, stała przy blacie wpatrując się w ekran telefonu ze zmarszczonymi brwiami.

- Dzień dobry. - przywitałem się, a ta od razu zwróciła na mnie uwagę.

- O, dzień dobry, Mike. Jak ci się spało? - zadała pytanie, lecz zaraz po tym dodała: - Jak ci poszło wczoraj z Adele? Nie odbiera ode mnie.

Usiadłem przy wyspie, gdy mama Didi zaczęła mi szykować śniadanie.

- Flynn tak samo nie odbiera. - kojarzę skądś to imię. 

It's our love story?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz