Uwaga! Tan rozdział jest bardzo drastyczny, tym bardziej pod koniec. Dlatego bardzo proszę, jeśli podejrzewasz, że nie będziesz się czuł/a komfortowo podczas czytania, to go omiń. Jeśli już bardzo chcesz się dowiedzieć, to proszę napisać do mnie w wiadomościach prywatnych na instagramie (books.owe) to streszczę bez drastycznych scen. Z góry dziękuję za zrozumienie.
______________________________________
Flynn
Już od samego rana wiedziałem, że ten dzień będzie zajebisty. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie przekazałem Adele jej planu lekcji, przez co będę wzywany do dyrektorki. Dzięki temu zdążyłem wcześniej opracować plan z chłopakami przez co ominęliśmy pierwszą lekcję. Adele ominęła matematykę, a ja fizykę. Tak szczerze to w sumie nie wiem, która gorsza, bo obydwie nauczycielki to jędze.
Została mi jeszcze druga część dnia - ta fajniejsza, bo po szkole. Mieliśmy się wszyscy spotkać u Asha, bo jak się okazało, Matt tuż po szkole wsiadł w samolot i zrobił sobie dwudniowy wypad do Meksyku. W sumie trochę słabo, że nam nie powiedział, bo byśmy razem z nim polecieli.
Tak naprawdę dzięki jemu wyjazdowi, razem z Asherem i Rowanem wpadliśmy na pomysł, aby również gdzieś wylecieć. Ale tym razem zostawimy Matta i mu nic nie powiemy o tym. Ten pomysł (jak na to, że został wymyślony podczas grania w Fifę i popijania piwa) wydaje się naprawdę genialny. Dlatego szybko zatrzymaliśmy grę i zaczęliśmy wymyślać miejsce.
- Bierzemy w ogóle Adele? - spytał Asher w pewnym momencie.
- No oczywiście, że tak. - odpowiedziałem z cichym prychnięciem.
- Co ona zwiedziła? - spytał Rowan, po krótkim namyśle.
- Z tego co wiem to niewiele. Nie daleko od Fort Collins wyjeżdżała. Nawet na wakacje. - stwierdziłem wyobrażając sobie takie życie.
Jakie nudne musi być takie życie? Nawet nie wyjeżdżać na jednodniowe wypady. My, gdy wszyscy ukończyliśmy szesnasty rok życia zbuntowaliśmy się i za pomocą ogromnej kwoty, wyjechaliśmy do Paryża. Tata był wyjątkowo wkurwiony - a u niego to rzadkość, lecz zdecydowanie było warto. Stworzyliśmy sobie niezapomniane wspomnienia.
- Czyli mamy duże pole do popisu. - stwierdził Asher. - Może Bahamy?
- Nie, musimy też pamiętać o sobie. Byłem we wrześniu, pamiętacie? - przypomniał Rowan, na co z Ashem pokiwaliśmy głowami.
- To może Europa? Dawno żaden z nas nie był, prawda? - spytałem twierdząc, że Europa to wspaniały pomysł.
- Kurwa jesteś geniuszem! - wykrzyknął Rowan.
- Wiadomo. Bo jak nie ja, to kto? - zadrwiłem.
- Dobra, spokój. Został kraj. - stwierdził Ash.
- Może Włochy, tatusiu? - specjalnie podkreśliłem ostatnie słowo, aby wkurzyć przyjaciela. - Zachciało mi się prawdziwego włoskiego makaronu.
- Makaronu czy pizzy? - zapytał Rowan przechytrzając mnie.
- To i to. - odparłem z szerokim uśmiechem.
- Świetnie, to zaklep jakieś loty i hotel, a my ci przelejemy. - powiedział Asher, a ja uznałem to jako rozkaz.
Od razu wziąłem do ręki telefon i odpaliłem aplikację z hotelami oraz lotami. Zaraz potem już płaciłem za hotel znajdujący się w Wenecji. Trochę mało kreatywnie, ale ważne, że mamy hotel. Loty załatwiłem na 7 rano.
CZYTASZ
It's our love story?
Fiksi RemajaSzesnastoletnia Adelaide przeprowadza się z mamą do jej nowego narzeczonego. Okazuje się, że po przyjeździe do Seattle czeka na nią jej nowy brat. W szkole dowiaduje się, iż jej nowy brat jest jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole. Prawie...