Rozdział 2

12K 739 186
                                    

Gorące powietrze uderzyło mnie prosto w twarz.

Wyszłam z lotniska, zaciskając mocno palce na rączce od walizki. Było popołudnie, ale w Filadelfii nawet teraz było bardzo ciepło. Na niebie nie widziałam ani jednej chmury, a słońce było jeszcze wysoko, przez co oślepiało mnie swoimi promieniami. Instynktownie zsunęłam okulary z czubka głowy na oczy. Wypuściłam ciężko powietrze z płuc, po czym rozejrzałam się po parkingu.

Mogłam spodziewać się, że ojciec po mnie nie przyjedzie. Właściwie nie zdziwiła mnie nawet nieobecność matki, która sama chciała, żebym wróciła. Na ulicy stał jednak duży Range Rover i akurat, kiedy wyszłam na zewnątrz, w moją stronę skierował się ubrany w garnitur kierowca.

– Panna Graves? – dopytał z poważnym wyrazem twarzy.

– To ja – przytaknęłam i jeszcze mocniej zacisnęłam palce na rączce od walizki.

– Nazywam się Joseph Lawrence. Proszę wsiadać, pani mama poprosiła mnie, bym panią odebrał – oznajmił i wyciągnął dłoń w stronę mojego bagażu. Przez moment wahałam się, czy powinnam oddawać go w jego ręce. Nie chciałam, by ktokolwiek przypadkiem odkrył zawartość mojej walizki. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, bo w końcu posłusznie przesunęłam w jego stronę walizkę i rozejrzałam się po parkingu. Nie byłam pewna, czego szukałam.

Jak na razie dowiedziałam się, że podczas mojej nieobecności moi rodzice dorobili się prywatnego kierowcy. Nie zdziwiłabym się, gdyby od miesiąca zajmował mój pusty pokój w domu.

– Proszę wsiadać – powtórzył, gdy nie ruszyłam się z miejsca. Otworzył bagażnik i z wprawą wpakował ciężki bagaż do środka. Wzięłam wdech i ruszyłam do samochodu.

Podejrzewałam jeszcze jeden powód, przez który przyjechał po mnie kierowca: moja matka robiła wszystko, by odciąć mnie od tego, co działo się w Filadelfii tuż po śmierci Audrey. Również od nielegalnych wyścigów. Nie wiedziałam, co stało się z moim samochodem, ale na pewno nie było to nic dobrego.

Wpakowałam się na przednie siedzenie, by uważnie obserwować drogę do domu i zapięłam pas. Nie zdejmowałam okularów, czułam się bezpieczniej, gdy nikt nie widział niczego w moich oczach. Poprawiłam się na siedzeniu i położyłam dłonie na kolanach. Miałam na sobie białą koszulę w niebieskie paski, która zdążyła się wygnieść w trakcie podróży samolotem i szerokie, czarne spodnie. Przy takiej pogodzie byłam zdecydowanie za ciepło ubrana, ale na szczęście w samochodzie Joseph włączył klimatyzację.

Przez całą drogę do domu patrzyłam przez okno na miasto, za którym poniekąd zdążyłam się stęsknić. Mijając znajome ulice, wspominałam wszystko, co wydarzyło się miesiąc wcześniej, a nawet kilka lat temu, gdy spędzałam jeszcze czas z Audrey. Mimo że nie minęło tak dużo czasu, czułam się tutaj inaczej.

Może dlatego, że wiedziałam, że Remo jest zamknięty w pobliskim więzieniu od tylu tygodni.

Na samą myśl na moment zacisnęłam powieki. Nie mogłam teraz o tym myśleć. Musiałam skupić się na wszystkim, co miałam do zrobienia w Filadelfii, skoro wróciłam.

Joseph chyba widział, że nie byłam skora do rozmowy, bo przez całą drogę się nie odzywał. Podziękowałam mu cicho, gdy w końcu wysiadłam pod domem, a on podał mi moją walizkę. Wymieniliśmy się przyjaznymi uśmiechami, po czym z mocno bijącym sercem ruszyłam do drzwi od domu.

Ogródek był idealnie wypielęgnowany i nawet teraz ktoś pracował przy równo przystrzyżonym żywopłocie. Nie zwrócił na mnie uwagi, a ja byłam zbyt pochłonięta walką o oddech, by cokolwiek powiedzieć. Wtargałam walizkę na ganek i otworzyłam drzwi, które ustąpiły, gdy tylko nacisnęłam na klamkę.

Elita 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz