Rozdział 4

12.5K 718 191
                                    

– Udusisz mnie.

Dean przytulał mnie od dobrych dziesięciu minut. Obejmował mnie silnymi ramionami i najwyraźniej nie zamierzał przestać. Moja twarz była schowana w jego granatowej koszulce, która opinała jego mięśnie. Blond kosmyki jak zwykle miał roztrzepane i pachniał ładnymi, męskimi perfumami. W pewnym momencie usiadł ze mną na łóżku i posadził mnie sobie na kolanach. Zmarszczyłam brwi, gdy uważnie zaczął skanować mnie wzrokiem.

– Schudłaś, zbladłaś, nie dawałaś znaku życia, zapadłaś się pod ziemię, włosy ci się pokruszyły, masz cienie pod oczami – wyliczał, a ja mrugałam powoli z niedowierzaniem.

– Możesz mnie...

– Boże, Brooke, spójrz, nawet paznokcie połamała – dodał z przejęciem i wyciągnął moją dłoń w jej kierunku. Brooke stała w progu swojego pokoju ze zdziwieniem i rozbawieniem wymalowanym na twarzy.

– Powinnam być zazdrosna, że to właśnie ona siedzi na twoich kolanach? – spytała i kąciki ust jej zadrżały, gdy Dean z zaangażowaniem patrzył teraz na każdy mój paznokieć.

– Umówimy cię do fryzjera, kosmetyczki i zrobimy ci pedicure – zdecydował nagle. – I przy okazji mnie do psychologa, bo najadłem się stresu przez ostatni miesiąc – dodał, a ja w końcu uwolniłam się z jego objęć i wstałam.

– Nie chciałeś przypadkiem na nią nawrzeszczeć za to, że nie odzywała się przez cztery tygodnie? – zapytała Brooke.

– Za chwilę, na razie robię jeszcze za dobrego policjanta – wyjaśnił. Zmarszczyłam brwi jeszcze bardziej.

– Musimy porozmawiać – zadecydowałam w końcu konkretnie i odsunęłam się, by chłopak nie mógł po raz kolejny wziąć mnie w swoje ramiona i poczochrać mi włosy. Spiorunowałam go wzrokiem i usiadłam na drugim końcu łóżka, by zachować między nami bezpieczną odległość. – Jutro podobno w naszym mieście są organizowane wyścigi – dodałam.

– O, właśnie, opierdol musisz dostać też za to, że nie powiedziałaś nam, że brałaś w nich udział całkowicie sama w Londynie – przerwał mi Dean. – Dzięki za przypomnienie. – Uśmiechnął się niewinnie i splótł palce na kolanach, jakby czekał na moją dalszą wypowiedź. Przewróciłam oczami.

– Podobno nie masz samochodu – przypomniała mi szybko Brooke, która wpatrywała się we mnie niepewnie. Uśmiechnęłam się lekko.

– Ale Remo ma.

***

Nie informowałam nikogo o moim powrocie, dlatego też nikt nie wiedział, że znowu zaczęłam działać w mieście. Plotki rozchodziły się powoli, dzięki czemu miałam czas na obmyślenie planu.

Jedną z jego części było zdobycie samochodu Remo. W ten sposób mogłam wziąć udział w nielegalnym wyścigu i nikt nie mógł mnie zatrzymać.

– Nie wierzę, że znowu się w to pakujemy – mamrotała pod nosem Brooke, gdy mknęłyśmy ulicami Filadelfii. Dean siedział z tyłu i tak samo jak my miał już na twarzy maskę. Choć większość domyśliła się już, kim byliśmy, czarne maski były naszym znakiem rozpoznawczym. Zamierzaliśmy je wykorzystać, by w tym mieście zrobić choć trochę zamieszania.

Dziwnie prowadziło mi się auto Remo z myślą, że nie ma go w pobliżu. Jego mama nie pytała, dlaczego dokładnie chciałam go pożyczyć. Powiedziałam jej jedynie, że mój od kilku dni był w naprawie, a ona nie zadawała dodatkowych pytań. Oddała mi kluczki.

Elita 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz