Rozdział 9

10.2K 683 238
                                    

Był ciepły, letni poranek. Weszłam do domu kompletnie zgrzana i otarłam wierzchem dłoni pot z czoła. Całe dwie godziny poświęciłam na trening, a przez ostatnie pół godziny przebiegłam las w pobliżu naszej rezydencji. Miałam sucho w ustach, dlatego od razu weszłam do kuchni i sięgnęłam po szklankę. Napełniłam ją wodą i wypiłam połowę. Przez wielkie okna wpadały promienie słońca, kuchnia nabrała choć odrobinę przytulnego wyglądu.

Wiedziałam jednak, że musiałam trzymać się na baczności, nie byłam pewna, o której godzinie moi rodzice mogli tutaj wrócić. Odstawiłam szklankę ze stuknięciem na jasny blat i obróciłam się na pięcie, by wejść po schodach na piętro.

Kiedy tam dotarłam, weszłam do pokoju i wyciągnęłam z szuflady ubrania na przebranie. Były wakacje, więc nie musiałam martwić się wyglądem tak bardzo, jak w trakcie roku szkolnego. Już szłam z zamiarem wejścia do łazienki, kiedy nagle na schodach rozległy się ciężkie kroki.

Przystanęłam. Rodzice byli w pracy i dom był pusty, gdy weszłam do środka, więc kto mógł po nich wchodzić? Niepewnie pchnęłam drzwi i weszłam na korytarz.

Dopiero wtedy moim oczom ukazała się moja siostra.

Cała we krwi.

Znowu.

Z jej pękniętej wargi i rozwalonego nosa spływała krew. Moczyła jej białą bluzkę i pobrudziła jej szyję i włosy, które przestały być idealnie pokręcone.

Patrzyła prosto na mnie oczami wypełnionymi chęcią zemsty.

Zaczęłam się wycofywać, aż uderzyłam plecami o ścianę. Ubrania wypadły mi z rąk, gdy ruszyła w moją stronę. Nie płakała z bólu, ale szła ociężale, jakby każdy krok sprawiał jej trudność. Patrzyła na mnie, jakby wiedziała, że to ja wyrządziłam jej taką krzywdę.

Nagle na jej twarzy zalśnił szeroki uśmiech, który nie dosięgnął jednak jej zimnych, wpatrzonych we mnie oczu. Przechyliła głowę i w ułamku sekundy spoważniała.

– Kiedy w końcu powiesz im, jak bardzo mnie nienawidziłaś? – zachichotała, ale w jej głosie nie usłyszałam rozbawienia. – Kiedy, kiedy, kiedy? KIEDY?!

***

Obudziłam się zlana potem. Zerwałam się z miejsca z mocno bijącym sercem w klatce piersiowej. Czułam, jak mocno obija się o moje żebra. Przetarłam oczy palcami i z trudem przełknęłam ślinę. Za oknem wschodziło już słońce. Kiedy zerknęłam na zegarek, okazało się, że dochodziła piąta rano.

Z jękiem opadłam na poduszki i schowałam twarz w pościel. Przespałam zaledwie dwie godziny i choć byłam zmęczona, krążąca w moich żyłach adrenalina nie dała mi odetchnąć. Przez moment trwałam w bezruchu, a w mojej głowie wciąż odbijały się słowa mojej martwej siostry.

Kiedy w końcu powiesz im, jak bardzo mnie nienawidziłaś?

Nieprzyjemny dreszcz spłynął po moim kręgosłupie i zacisnęłam mocno powieki.

To tylko sen, pomyślałam. To tylko wytwór twojej wyobraźni.

Niestety, przez cały poranek nie byłam w stanie wymazać z pamięci widoku mojej zakrwawionej siostry. Kojarzył mi się z jej ciałem, które zimne i martwe znalazłam kilka miesięcy temu w szkolnej łazience.

Ten sen sprawił, że nawet w drodze do szkoły nie potrafiłam się uspokoić. Nie byłam jednak wystraszona. Czułam, jak gniew gromadzi się w moich żyłach, głęboki i niekontrolowany, którego nie można było zatrzymać. Miałam dość świadomości, że morderca był na wolności, że ktoś się ze mną kontaktował, że od wielu tygodni nie poczułam upragnionego spokoju, a wszystko było zalane strachem, niepewnością i bólem, nieokiełznanym bólem. Mojej sytuacji nie polepszał fakt, że Remo próbował odnowić naszą relację, bo nie wiedziałam, na czym stoję, czego się spodziewać, na co sobie pozwolić i komu ufać. Nie ufałam już nawet samej sobie.

Elita 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz