Rozdział 11

8K 589 198
                                    

Bez samochodu czułam się jak bez prawej ręki, dlatego nic dziwnego, że wytrzymałam bez jazdy niecałe dwa tygodnie.

Kiedy w środku tygodnia wróciłam wcześniej do domu, z premedytacją weszłam do gabinetu mojego ojca i zaczęłam przeszukiwać szuflady. Rodziców nie było, więc miałam wolną rękę. Mało mnie interesowało to, co pomyślą i zrobią, gdy zorientują się, że zabrałam auto bez ich pozwolenia. Pragnęłam choć cząstki wolności, która została mi znowu odebrana.

– Prowadzą takie idealne życie, a w tych szufladach to tylko syf i mogiła – prychnęłam ze złością pod nosem i przerzuciłam w szafce kolejny segregator. Naprawdę nie miałam pojęcia, gdzie mój ojciec ukrył kluczyki do mojego ukochanego chevroleta camaro. Chciałam jak najszybciej je znaleźć i skontaktować się z Brooke, która wspominała, że dzisiejszego wieczoru chcieliby pojawić się na imprezie u Jacka, tak jak zresztą obiecali w tamtym tygodniu. Nie planowałam pić, dlatego chciałam pojechać tam samochodem.

Miałam dość taksówek i Josepha, który nie zrobił mi nic złego, ale jego obecność była przytłaczająca. Chciałam wrócić do momentu, w którym byłam samowystarczalna i nikt w moje ruchy się nie wtrącał.

Choć to chyba za dużo powiedziane, bo moja matka uwielbiała wtrącać się we wszystko, co było związane z moim życiem.

Powiodłam wzrokiem po dużym gabinecie i cicho westchnęłam, z trzaskiem zamykając szafkę. Najwyraźniej to pomieszczenie było zbyt logiczne dla mojego ojca i to nie tu postanowił ukryć kluczyki.

Przez moment zastanawiałam się, gdzie mógł je schować, po czym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zerwałam się na równe nogi i ruszyłam do sypialni. Wbiegłam po marmurowych schodach na piętro i wpadłam do sypialni, która, w przeciwieństwie do gabinetu, była w idealnym stanie. Rozejrzałam się po ogromnym, małżeńskim łóżku po prawej stronie, białej komodzie, toaletce i wejściu do garderoby. To tam mój wzrok się zatrzymał. Pędem ruszyłam do środka i zaczęłam przetrząsać wszystkie półki.

Kluczyki znalazłam w szufladzie, w której mój ojciec trzymał kolekcję drogich zegarków. Z satysfakcją sięgnęłam po nie, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

– Cudownie – szepnęłam sama do siebie. Porwałam kluczyki i bez zastanowienia ruszyłam pędem do garażu.

Zatrzymał mnie dźwięk powiadomienia z telefonu. Zapaliłam ekran i przeczytałam wiadomość.

Od Remo:

Przyjedź po mnie.

Kącik moich ust drgnął. Wystukałam odpowiedź.

Do Remo:

Spierdalaj.

W doborowym humorze, kompletnie nie przejmując się konsekwencjami, ubrałam w holu buty i lekkim krokiem skierowałam się do garażu. Oczy mi rozbłysły na widok czarnego samochodu. Pewnie od miesiąca nikt nim nie jeździł, ale zamierzałam szybko doprowadzić go do porządku. Z czułością musnęłam palcami maskę i odblokowałam drzwi. Wsiadłam do środka i odetchnęłam znajomym zapachem, który unosił się we wnętrzu. Deska rozdzielcza była delikatnie zakurzona, dlatego przesunęłam po nią dłonią, by pozbyć się nadmiaru kurzu. Nie było idealnie, ale nie miałam na co narzekać. W końcu siedziałam w moim ukochanym samochodzie.

Przewróciłam oczami, gdy do moich uszu po raz kolejny dotarł dźwięk powiadomienia.

Od Remo:

Elita 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz