Dom dziecka?

1.7K 46 15
                                    

Siedziałam w swoim brudnym i małym pokoiku gdzie był tylko materac i jakaś zardzewiała szafka. Nie jadłam już bardzo długo więc zebrałam się na odwagę i wyszłam z mojego pokoju.
Poszłam do salonu cioci która siedziała teraz ze swoim narzeczonym.

- Ciociu ,mogę prosić o kanapkę ,jestem bardzo głodna.- Złapałam się za brzuch.
- Nie widzisz ,że jestem zajęta?!
- Ile razy mamy cię uczyć ,że masz problem jeśli nie potrafisz sobie zrobić kanapki!- Krzyknął Dominic jej narzeczony.
- Ale tam nie ma nic!- Krzyknęłam.
- Nie podnoś głosu!!- Wstał i wziął pasek zaczął mnie nim okładać po twarzy. A ja głośno płakałam.

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz.- Powiedziała Stella czyli ciotka.

Poszłam otworzyć drzwi i stała w nim przerażona kobieta ,a zarazem uśmiechnięta.
- Hej.- Ukucnęła przede mną.- Jak masz na imię?
- Hailie.
- Ja jestem Hanah...Ojejku co ci się stało w twarz?
- Nic.
- Hailie ,ja wszystko słyszałam kto ci to zrobił?
- Ciocia i jej narzeczony. Teraz to był jej narzeczony Dominic.- Szepnęłam.
- Co się tam dzieje?!- Krzyknęła ciotka i słyszałam jej kroki.
Wnet znikąd wyszła Policja.
- Jest pani aresztowana z Dominicem za znęcanie się nad...
- Mam ctery.- Podpowiedziałam.
- Nad czteroletnim dzieckiem.
- Co to nie prawda!!!
- Mhm.

Dalej ich aresztowali i zostałam z tamtą panią ,potem przyjechała pani Janina z opieki społecznej.
- Dzień dobry ,jestem pani Janina z opieki społecznej ,a ty to Hailie tak?
Pokiwałam głową.
- Hailie Monet.- Podkreśliłam.
Pani która mnie przyjęła na chwilę się zdziwiła ,ale Janina nie.
- Dobrze Hailie, jedziemy do szpitala wyglądasz bardzo źle. Ale potem przyleci do ciebie najstarszy brat z Pensylwanii.
- To ja mam brata?
- No ,aż pięciu nikt nie wiedział o twoim istnieniu tak samo jak ty o nich, najstarszy z nich to Vincent Monet.
- O!- I zaczęłam skakać ze szczęścia ,a później zemdlałam.

Perspektywa Vincenta

Siedziałem sobie w gabinecie spokojnie i pracowałem.
Po chwili jak przeglądałem sobie Emaily zobaczyłem bardzo ważną wiadomość z opieki społecznej o nazwie Hailie Monet.
W głębi się zdziwiłem więc kliknąłem w to natychmiastowo.
Przeczytałem.

Dzień dobry

Pana siostra czteroletnia Hailie Monet została sierotą ,ponieważ jej ciotka i jej narzeczony znęcali się nad nią ,bili ją ,głodzili i grozili.
Napisałam to w celu zapytania czy jest Pan odpowiedzialny żeby przyjąć opiekę prawną nad Hailie Monet.
Mieszka w Anglii przybywa aktualnie w szpitalu.
Nie wiem czy mogę panu zdradzić gdzie więc proszę napisać jeśli jest pan zainteresowany.

Pani Janina z opieki społecznej

Byłem trochę zaskoczony ,ale się zgodziłem ,bo tak robi rodzina.
Napisałem do Willa żeby tu przyszedł.
- Co się stało?
- Mamy siostrę jest aktualnie w szpitalu ,bo jej ciocia z narzeczonym znęcali się nad nią i głodzili. Lecę teraz do Anglii sam po nią. Przekaż chłopakom ,bo ja nie mam czasu.
- Ile lat ma?
- Cztery i nazywa się Hailie. Hailie Monet.
- Ojej ,ale malutka.
-No ,a więc już idę jechać na lotnisko.

~~~~~~~~
Byłem już właśnie w tym szpitalu i zapytałem się recepcjonistki gdzie moja siostra leży.
- Pokój 280.

Wszedłem do tej sali 280 i zobaczyłem jak tam leży.
Była sama i smutna no i pewnie się też bała.
Jak mnie zobaczyła to się przestraszyła.
- Witaj, Hailie nie musisz się mnie bać jestem twoim bratem.
Jestem Vincent Monet.
- Ooo,naplawdę!!??
- Tak.
I wstała z łóżka podbiegła do mnie i się przytuliła do mojej nogi.
A ja ukucnąłem i się normalnie przytuliliśmy.
- Jesteś głodna?- Zapytałem.
- Nieee.
- A co jadłaś?
- Jedną kanapecke.
- Oto ,jest za mało.- Powiedziałem.- Chcesz pojechać za chwilkę na jakieś jedzenie?- Zapytałem.
- Zależy na jakie.
- No, myślę ,że do baru mlecznego.
- Ehh, no dobrze.

Kiedy wypisałem Hailie ze szpitala, musiałem ją ubrać z ciuchów jakie kupiłem na szybko online. Resztą zajmą się bracia.
Ja nigdy nie ubierałem małego dziecka. No dobra może chłopaków ,ale nie dziewczynki.

Jeszcze chwilę przyglądałem się jej ran. Były straszne.
Muszę ,zadbać teraz ,oto by się jej już nic nie stało.

Założyłem jej pudrową sukienkę i białe rajstopy i jakieś czarne adidasy. Pokazałem jej spinki i powiedziała ,że umie sobie to założyć. Bo ja tak szczerze nie umiałem ,ale nie powiem nikomu o tym.

- Mam przy sobie musik chcesz?
- Tak.- I jej podałem ,a ona zjadła bardzo szybko.
- Chcesz coś jeszcze zjesz czy zaczekasz na obiadek.
- Zacekam.
Wziąłem jej drobną rączkę ,a w drugiej trzymałem mały plecak i ruszyliśmy do wyjścia ze szpitala.

Byliśmy już w barze mlecznym na lotnisku.
- Co chcesz?
- Nalesniki!
- No ,nie wiem.- Westchnąłem.
- Proszę.
-No, to z serem białym.
- Niee, nie lubię sela białego...chce z nutellą.
- No ,dobrze ,ale pod warunkiem ,że zjesz jeszcze ładnie zupę.
- Zależy jaką.
- Pomidorową.
- Okej.

Perspektywa Hailie

Lecieliśmy już samolotem i się nie bałam! Na prawdę!
Vincent mi kupił jakąś lalkę dwie kolorowanki z księżniczkami i kredki. Malowałam sobie ,ale mi się w końcu znudziło więc zaczęłam się bawić ,ale to też mi się znudziło.

Postanowiłam pomęczyć Vince'a. Ale on na to po prostu dał jakiś tablet zabawkowy o którym nie miałam pojęcia.
Poklikałam sobie i się zmęczyłam więc poszłam spać.

Kiedy śniłam sobie o pieskach i kotkach obudził mnie Vinni.
- Hailie ,jesteśmy już w Pensylwanii.
- O to fajnie.- Ucieszyłam się ,a Vinni wziął mnie na ręce i niósł mnie tam aż do samochodu.

- A co z zabaweckami moimi?- Zapytałam się kiedy zaczął mnie zapinać w foteliku.
- Nasi ludzie się tym zajmują.- Trochę nie rozumiałam o co mu chodzi ,ale nie chciało mi się pytać bo prawie od razu zasnęłam.

Po chwili znowu mnie obudził brat i powiedział ,że już jesteśmy.
Jak wysiedliśmy z samochodu to mi pokazał ,że to jest nasz domek. Wow ,wyglądał jak pałac królewski. Jak księżniczki.
- Wow, tu jest plze pięknie!- Zawołałam.
Vinni wziął mnie za rączkę i prowadził.

Po chwili weszliśmy do środka tej rezydencji po drodze nawet miałam super fury! Też chce taką.

Przywitał mnie ładny blondyn o niebieskich oczach. Ma bardzo ładne.
- Hej ,malutka jestem Will.- I się przytuliśmy.
- Willi, masz ladne ocka.- Powiedziałam zawstydzona.
- A ty ,malutka słodką buźkę i głos.- Zaśmiał się.
Każdy mi mówi ,że mam taki słodki głos.
- Chodź, poznasz Dylana i bliźniaków.- Podał mi dłoń na co ja przyłożyłam ją. Weszliśmy do ładnego salonu.

- Chłopcy ,już jest tutaj malutka.- Powiedział Willi.
- O ,hej mała.- Podszedł do mnie słodki brat.
- Hejka ,jesteś slodki.- Powiedziałam do niego na co on się zaśmiał.
- Jestem ,Shane.
- A ja jestem Dylan.- Wtrącił się umięśniony Dylan.
- A ,ty jesteś Dylanek.- Powiedziałam.
Potem przyszedł jakiś wytatułowany chłopak.
- Ja jestem Tony i jestem eee bliźniakiem Shane'a.
- Tony tatuażyk.- Zaśmiałam się.
- No, dobrze kto chce w takim razie pokazać malutkiej jej pokój?- Zapytał się Willi.
- Ja.- Powiedział słodki Shane i mnie wziął na barana na co się zaśmiałam głośno. Potem musieliśmy wejść po schodach ,ale to nic.

- No dobrze, to jest twój pokój.- Posadził mnie na zmienię kiedy weszliśmy przez drzwi z literką H.
- O, jest piękny!- Zawołałam.- Dziękuję!

Mała Hailie Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz