Pierwszy dzień

602 16 12
                                    

Dzisiaj jest wtorek ,a to oznacza ,że idę pierwszy raz do szkoły.
Właśnie kiedy miałam się ubierać ,wszedł Will i mi podarował mundurek i spódniczkę. No co mogę o tym powiedzieć, były prze śliczne. Will mi jeszcze trochę pomógł i zrobił dwa warkocze, zdziwiłam się jak on to zrobił ,i mi powiedział ,że się nauczył z różnych tutoriali.

Potem zeszliśmy we dwójkę na dół ,do kuchni żeby zjeść śniadanie. Na śniadanie mam podobno dostać jajecznicę.
- Cześć, dziewczynko.
- Hejka, Dylanek.- Odpowiedziałam mu.

Zadowolona z siebie ,zostałam posadzona na krzesełku dla dzieci, i zaczęłam jeść podaną przez gosposie ,Eugenie, którą nie dawno poznałam. Była bardzo sympatyczną kobietą. Od razu jej zaufałam.

- Jedziesz ze mną.- Powiedział Shane ,kiedy przestali ,rozmawiać o głupotach. Pokiwałam głową. Zauważyłam nawet jak Will siedzi na krzesełku i się ciągle na mnie patrzy. Nie wiem dlaczego.

Jak już zjadłam Will mnie zdiął ,poszliśmy jeszcze na górę, wszystko sprawdzić czy wszystko mam i pożegnał się ze mną na dole.

Kiedy już jechaliśmy ,żałowałam ,że się zgodziłam na szkołę ,bo się bardzo stresowałam.
- Hej, mała co jest?- Zapytał mnie Shane.
- Stresuje się tlochę.- Trochę? Nie ,trochę ,a bardzo.
- Ej, no nie ma czego ,ludzie się będą gapili na nas i tyle ,przyzwyczaisz się ,słowo.
- A dlacego się będą tak patrzyli?
- Bo ,jesteś Monet ,naszą siostrą.
-  A ,coś mi zrobią?
-  No, nie ,bo każdy się nas boi. Najwyżej nas ,poszukaj na korytarzu.
- Okej.

Później jak dojechalismy pod teren szkoły, która była wielka, wyszłam za pomocą Shane'a, który ciągle mnie już trzymał na rękach ,skierowaliśmy się wraz z Dylanem i Tony'm gdzieś.
Jak się okazało weszliśmy do szkoły i Shane mi szepnął ,że idziemy do sekretariatu.

Każdy się na nas patrzył i coś do siebie szeptali. Jakaś grupka chłopaków patrzyła na mnie jakby z nienawiścią, a czemu to ja nie wiem ,dlatego zrobiło mi się przykro z tego powodu. Jak zawsze.

Gdy dotarliśmy tam gdzie mieliśmy wszedł ze mną tylko Dylan, bo był z nas najstarszy ,nie wiem co to zmienia ,ale trudno.
- Dzień dobry...Dylan Monet ,co cię tu sprowadza?
- No ,przyszedłem tu ze swoją siostrę.
- Uch...och doprawdy ,a jak ma na imię. Jak masz na imię?- Zwróciła się do mnie.
- Hailie Monet.
- Dobrze ,to chodź ja cię wszędzie zaprowadzę ,a no i jestem Katie Oles czyli dyrektorka tej szkoły.- I się do mnie uśmiechnęła.

Ogólnie mnie oprowadzała ,ale jak już była lekcja ,poszliśmy pod moją sale.
- Dzień dobry.- Wstała i powiedziała klasa, chórem gdy zobaczyli dyrektorkę.
- Macie, tutaj nową uczennicę.- Pani spojrzała na mnie, oczekująco żebym się sama przedstawiła.
- Jestem ,Hailie Monet i mam ctely lat.
- Dobrze, Hailie ja jestem Sardenia Cat i jestem twoją wychowawczyni...ee usiądź może z...z halo jest tu ktoś kto siedzi sam?
Po chwili jakaś o rudych włosach dziewczyna podniosła szybko rękę.
- O Mia, dobrze usiądziesz z Hailie ,dobrze?
- Ale, dopóki nie wróci Emma.

No i ruszyłam do tej dziewczyny ,patrzyła na mnie trochę takim trochę chamskim wzrokiem. Ma cztery lat ,a zachowuje się jakby miała piętnaście.

- Nie ,myśl sobie ,że będę zawsze z tobą siedziała.- Powiedziała po chwili jak pani zaczęła lekcje ,a dyrektorka wyszła.
- No ,dobze.
Po chwili rykła śmiechem i krzyknęła.
- Hailie ,nie umie mówić r!
Z tego powodu ,zrobiło mi się trochę przykro.
A co jeśli podniosła rękę tylko ,po to by mnie upokorzyć?
Chce do braci..

Po ,skończonej się lekcji jak wyszłam z sali ,zobaczyłam Shane'a.
- Shane!- I wskoczyłam w jego ramiona.
Po chwili wyszła Mia i chyba zrozumiała swój błąd ,bo patrzyła na nas jakby miała zaraz runąć na ziemię. Ominęła nas szerokim łukiem i poszła przed siebie.

- Jak było, masz jakieś koleżanki?- Pokręciłam przecząco ,głową.
Postanowiłam mu nie mówić narazie o Mii. Jak się nie poprawi to mu wszystko powiem.

- Za dwie lekcje jest lunch więc przyjdź na stołówkę, chyba ,że ja mam przyjść.
- Nie, nie musisz.

Jak już byłam przy sali i się pożegnała z Shane'm, bo zostały dwie minuty, do końca przerwy ,zobaczyłam tych samych chłopaków co wcześniej jak pierwszy weszłam do szkoły.

Stali ,odgadywali mnie i się ze mnie śmieli ,i posyłali jakieś dziwne znaki ,ale ja nie zwracałam uwagi i starałam się nie popłakać.

Mieliśmy teraz uczenie się literek i to była nasza sala, była bardzo ładna. Pani potem mnie poprosiła abym poszła do biblioteki ,jeśli wiem gdzie jest, i skserowała (idk jak się to pisało ~autorka) jakieś karty pracy. Wszystko zapamiętałam gdzie co jest.

Gdy szłam minęłam jednego ,chłopaka z tamtej grupy co się ze mnie śmiali. Kiedy mnie zobaczył ,posłał cwany uśmiech i nawet się za mną oglądał ,bo się sama obróciłem raz, czy dwa razy.

Skserowałam właśnie te prace i jak wracałam ,przechodząc obok toalety damskiej ,ktoś mnie zaciągnął i przykrył usta swoją dłonią.
- są pusczzaj!- Jakoś wykrzyczałam.

Ale on nic zamknął mnie ,w jednej z pozostałych kabin gdzie było parę chłopaków ,oczywiście z tamtej ekipy.

- No ,Monet chociaż na tobie możemy się odegrać.- Powiedział jeden z nich.- Może się przestawie? Jestem Elvis i nie lubię twoich braci.- I zaczął mnie okładać.

- Jestem Carl.- Zaczął kolejny.- I zaczął mną szarpać ,a ja oczywiście płakałam.

- Ja jestem...a co cię to do chuja obchodzi?- Przycisnął mnie ktoś  do ściany i zaczął kopać w brzuch.

- Już spadaj z tąd.- Otworzył drzwi od kabiny Elvis i popchnął żebym wyszła ,a ja od razu ,uciekłam.
Nie ,wiedziałam czy pobiec do swojej klasy czy poszukać braci gdzie mają lekcje.

Po chwili zobaczyłam, wychowawczynię która biegnie w moją stronę.
-  Hailie, dlaczego płaczesz? Nie mogłaś znaleźć sa...ojezu kto ci tak zrobił?- Zaczęła oglądać moje rany na policzku.
- Jakieś Elvis, Carl i ktoś tam.
- O Boże czekaj ,dzwonię do pielęgniarki ,dyrektorki.
- Chcie do braci.
- A tak ,jasne już ich wołam.
Podeszła do jakichś drzwi ,które były niedaleko nas i otworzyła je i zawołała.
- Shane Monet i Tony Monet ,wasza siostra jest pobita ,jest tutaj na korytarzu.

Zobaczyłam jak w sekundę ,pojawili się bliźniacy i Shane mnie przytulił ,a potem oglądał już siniaki...
- J1pierdole kto?!- Oburzył się Tony.
Sardenia wytłumaczyła wszystko i po chwili zjawiła się dyrektorka z pielęgniarką ,która natychmiast mi odkaził rany i tak dalej.

- Dzwonię do Vincenta.- Powiedział Shane.
Jak zadzwonił nie wiem minęło z siedem minut i był już razem z Willem, zabrali mnie stąd i zadali mi pytania o tym.

Bliźniacy, chcieli też jechać ,ale Vini im nie pozwolił.

Mała Hailie Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz