Retter

350 15 2
                                    

Perspektywa Vincenta

Właśnie wszedłem na spotkanie z ludźmi z organizacji w tym Rettera i jego syna którzy byli w kajdankach.

Pilnowali tylko ochroniarze żeby nie uciekli.

- No dobrze, chce właśnie przypomnieć, że Rodric i jego syn porwali moją siostrę i prawie ją z1bili...
- Bo nie chcieliście aby za mojego syna wyszła.- Bronił się Rodric.
- Dlatego.- Kontynuowałem moją przerwaną wypowiedź.- Trzeba go wywalić z organizacji i aresztować tak samo jak jego syna. Kto jest za mną?- Zawsze członkowie organizacji muszą uwzględnić swój głos.

- Ja jestem za Monet.- Powiedział Adrien Santan bez żadnego zastanowienia się.
- Ja chyba raczej też.- Odparł Charles.- A ty Sanchez? Jesteś za tym aby wywalić go z organizacji za to co zrobił?
- Ja... Chyba jestem po stronie Retterów. Moim zdaniem dobrze postąpił Rodric, ale, że mu się to nie udało ja to mu wynagrodze.- Powiedział i wyciągnął pistolet, celując we mnie. O proszę.

Nagle wszyscy z sali wyciągnęli pistolety oprócz oczywiście Retterów. Ja też go wyciągnąłem i wycelowałem w jego.

Sanchez się chyba speszył i trochę obniżył swój pistolet, a ja powiedziałem.
- Widzę, że lubisz ryzykować. Chcesz być dalej w Organizacji?- Zapytałem jego, a on schował broń i wzruszył ramionami.

Tak myślałem, pomyślałem sobie.

Perspektywa Hailie

Przyszła do mnie do sali pielęgniarka i przyszła z dobrymi wieściami.
- Możesz jutro wieczorem już wyjść ze szpitala, bo się dobrze czujesz prawda?- Zapytała.
- Tak.- Powiedziałam, a pielęgniarka pokiwała głową i wyszła.

- Słyszeliście?- Zapytałam Tony'ego i Shane'a którzy się ciągle kłucili i nawet nie wiem czy zauważyli, że przyszła do nas pani pielęgniarka.
- Ale co?- Spytał Tony.
- No, psysła pielęgnialka.
- Aha i co powiedziała.- Westchnęłam, a jednak nie zauważyli, no cóż muszę odpowiedzieć Tony'emu.
- No, ze jutro już mogę wyjść.
- O to super.- Powiedział Shane,a Tony zaczął przezywać Shane'a, a Shane jego.

- Ej nie kłóćcie się psy mnie.
- Aaa, bo możesz to powtórzyć?- Zapytał Shane.
- Tak.
- No chociaż ty myślisz nie to co Shane.
- Tony.- Odparł już ziritowany Shane.

- Pić mi się chce.- Zaczęłam marudzić.
- Masz i nie gęgaj.- Podał mi butelkę wody Tony.
- Ej mam pomysł!- Krzyknął Shane, a potem sciszył głos.- Może pójdę do sklepu po jakieś straszne tatuaże i zrobimy to Hailie, a jak przyjdzie Dylan i Vincent to zrobimy im pranka, że te tatuaże są prawdziwe.
- Ej dobra to kup takie tylko realistyczne.- Powiedział Tony.
- Okej.- I poszedł Shane do sklepu.

Im się na prawdę nudzi, ale się nie sprzeczałam, bo nawet mi się podobał ich pomysł.

Mała Hailie Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz