ROZDZIAŁ III

42 2 0
                                        

Sasaki jechał właśnie na do jednej ze starych dzielnic Tokio. Często tam bywałby pojeździć z pełną prędkością na wyboistych drogach. Dodatkowo nie było tam kamer, co tylko zachęcało. I chodź normalnie kręciły się tam podejrzane grupki, dzisiaj było wyjątkowo cicho. Aż zatrzymał motor i zgasił silnik by nasłuchiwać. Do jego uszu nagle dotarł cichy, lecz nie niesłyszalny dźwięk strzału.

Intuicja mówiła mu by stał jednak ciekawość wygrała i już po chwili jechał w tamtą stronę. Zmniejszył trochę obroty, co pozwoliło na cichszą prace silnika. Z każdym zbliżeniem do jego uszu zaczęły dochodzić nowsze dźwięki. Dudniąca muzyka czy nawet dość ciche na jej tle, warkoty silnika. Z czasem na horyzoncie zaczęły się pojawiać liczne światła.

Nagle zauważył, że cały ten teren jest pilnowany przez jakiś ludzi w garniturach. Ukrył swój motocykl w jednym z pobliskich budynków bez okien i spakował kluczyki do jednej z kieszeni na zamek. Telefon również zabezpieczył wyciszając go, aby czasem nie zadzwonił mu w najmniej spodziewanym momencie.

Powoli podszedł do bramy i skrył się za betonowymi blokami. Jedyne, co mu przeszkadzało to kask, jaki miał przypięty do pasa. Co, jak co, ale kosztował go majątek i nie miał zamiaru go stracić. Poczekał na odpowiedni moment i kiedy tylko zauważył lekkie rozproszenie ochrony, szybko wślizgnął się do środka. Ku jego nieszczęściu, potknął się o wystający kamień z chodnika, a jego kask uderzył lekko o ziemie. Hałas, jaki przez to powstał od razu zwrócił uwagę ochroniarzy. Sasaki nie miał żadnego innego wyboru niż tylko uciekać. Miał nadzieje, że zgubi ich w tłumie. Wbiegł, więc w zbiorowisko spoconych ludzi i zaczął się przebierać. Kask straszne mu przeszkadzał, ale nie miał zamiaru go porzucić.

- Zatrzymać go! - Krzyczeli faceci goniący go. Nagle na kogoś wpadł.

- Sasaki? - Usłyszał głos Isagiego.

- Przekaż nam tego chłopaka - powiedzieli do białowłosego. - Wszedł tutaj bez zaproszenia.

- Zajmę się nim - powiedział chłodno. - Zaraz przekaże go Susane.

Ochroniarz jedynie mu odkiwnął i odszedł z powrotem na swoje miejsce.

- Co ty tu robisz? - Spytał go niby spokojnie jednak widać było, że był lekko poddenerwowany.

- Przejeżdżałem niedaleko i tu trafiłem. Jednak w tym momencie to ja powinien zadać to pytanie.

- Jak na razie nie jest to ważne - mruknął i chwycił go za ramie. - Chodź, zaprowadzę cię do Enjiego, on zdecyduje, co z tobą zrobić. Tylko proszę, nie odzywaj się i rób wszystko, co ci karzą. Wierz lub nie, ale od tego zależy twoje życie.

Zielonooki przełknął ślinę i powoli podążał za drugim chłopakiem. Zaczynał żałować, że nie posłuchał się instynktu i nie został tam gdzie stał wcześniej. Teraz był tzw. Dupie, z której jak zauważył, ciężko będzie się wygrzebać.

- Tak w ogóle, czemu prowadzisz mnie do Ryo? - Zapytał po chwili, gdy zdał sobie sprawę, że przecież jego przyjaciel miał tak na nazwisko.

- Nie prowadzę cię do Ryo - mruknął.

- To, do kogo?

- Jego starszego brata - powiedział po chwili.

- Co jego straszy brat tu robi? No i czy Ryo tutaj jest?

- Na pierwsze na razie ci nie odpowiem, a na drugie mogę ci powiedzieć, że po części. Nie waż się jednak o nim wspominać przy jego starszym bracie.

- Dlaczego?

- Przestań zadawać pytania. Im mniej wiesz tym lepiej śpisz. A przynajmniej, jeśli chodzi o twoją obecną sytuację. Jak na razie skup się lepiej na tym jak udobruchać Enjiego i przekonać by pozwolił ci odejść.

DRIVERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz