ROZDZIAŁ VII

26 1 0
                                        

Następnego dnia, Sasakiego obudził budzik. Z jęknięciem wyłączył telefon i zwlókł się z łóżka. Wszedł do łazienki i wziął szybki prysznic by się pobudzić. Wytarł swoje ciało i zarzucił na nie jego codzienny strój. Biały T-shirt z logiem rockowego zespołu na plecach oraz jasne jeansy zabezpieczone paskiem, aby przypadkiem nie zsunęły mu się z tyłka i białe buty mające dopełnić strój. Spakował jeszcze torbę ze strojem roboczym i wyszedł z pokoju uprzednio je zamykając na klucz.

- A ty bez śniadania? - Spytał Akane, który już na niego czekał przy wyjściu.

Chłopak miał na sobie czarne jeansy z przetarciami na kolanach oraz dużą, białą bluzę z wyszytym kotkiem sięgającą mu do połowy uda. Błękitny kolor idealnie podkreślał jego oczy.

- Nie lubię jeść od rana - uśmiechnął się głupio.

- To lepiej zacznij, jeśli chcesz mieć siłę na treningi - w jego stronę poleciała papierowa torba. W środku tym zadem były dwie kanapki owinięte w serwetki.

- Dziękuje - szepnął, a jego oczy się zaświeciły.

- Ruszaj się - wskazał na windę.

Jechali w ciszy. Chłopak nie bardzo wiedział jak zacząć rozmowę, więc postanowił nie mówić nic. Gdy zeszli do garażu, stanęli przed pięknym Porsche.

- Wsiadasz czy oglądasz? - Zapytał sarkastycznie czarnowłosy.

- Już idę - torba oraz paczka z jedzeniem wylądowały na tylnej kanapie. Sasaki natomiast uplasował się z przodu i zapiął pasy. - To auto jest cudowne - wymsknęło mu się.

- Wiem - odpowiedział z wyższością i ruszył z piskiem opon. - Prezent na 18-stkę. Dostałem od ojca.

- Pozwala ci jeździć tak szybko?

- Wiesz... - Zaczął dość skromnie. - Nie chce się chwalić, ale każdy pojazd z napisem Shiwa na tablicy rejestracyjnej raczej nie musi martwić się o przepisy. Po za tym, ojciec nie ma nic przeciwko mojej jeździe do póki nie spowoduje jakiejś drogowej kolizji.

- Nie wiem czy jest rozsądnym człowiekiem, ale głupie to to nie jest.

- No wiem - uśmiechnął się i przygazował.

Dotarli do kampusu w miarę sprawnie. Białowłosy wziął swoje rzeczy z tylnego siedzenia i pożegnał się. Odpowiedział mu jednak jedynie pisk opon. Uśmiechnął się lekko i udał na lekcje. Przed salą już czekał na niego jego przyjaciel.

- Sasaki! - Krzyknął, zwracając przy tym uwagę kilku osób.

- Cześć Ryo - uśmiechnął się lekko zawstydzony. - Co tam?

- Nie żadne, „co tam" tylko się tłumacz! - Boleśnie złapał go za ramiona.

- Już, spokojnie - powiedział i delikatnie ściągnął z siebie ramiona chłopaka. - Długo by opowiadać.

- Mamy czas.

- Niekoniecznie - usłyszeli głos pani profesor za plecami. - Zapraszam do środka.

--><--

- To? Powiesz mi? - Pytał czerwonowłosy i szturchał chłopaka po raz setny.

- Daj mi spokój. Za niedługo mamy egzaminy, a ja nie mam, kiedy się uczyć.

- Nigdy cię to jakoś nie interesowało - powiedział znudzony.

- Może, dlatego, że miałem wolne popołudnia? Teraz będą mnie czekały zabójcze treningi każdego dnia, co zabiera mi wiele czasu z grafiku.

DRIVERSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz