Y/n pov
Kiedy Wiktor wyszedł, zostałam sama z Anną. Dokończyłyśmy jedzenie naszych ciast w ciszy.-No więc... co z tą chemią?
-No nie wiem... Chyba poprawka
-Nie da się nic zrobić? - zapytała cicho Anna. Wyglądała, jakby było jej wstyd, że mi wtedy nie pomogła. Wtedy bym zdała
-Nie wiem... Może... Ale wątpię. Teraz nie będę mieć życia w ośrodku też przez opiekunki
-Dlaczego?
-No... Jak ktoś nie zdaje, to mają więcej problemów. Potem nie chcą ich wypuszczać. Będę całe wakacje siedzieć w ośrodku i się uczyć.
-Słuchaj, Y/n...
-Pani Aniu, to nie tak. Czarka nękają ludzie, którzy każą mu kraść. Czarek powiedział mi, że jak z nim nie pójdę, to oni też się do mnie przyczepią. Bałam się. Oni już nie raz pobili Czarka, jak nie zrobił tego, co chcieli
-Oh Y/n... - Anna westchnęła głośno. Z moich oczu poleciało kilka łez.
-Przepraszam. Boję się ich
-To ja przepraszam. Że nie dałam Ci dojść do słowa - chwyciła moją dłoń - Pomogę Ci
-Niby jak? - zapytałam zrezygnowana
-Ukradliście coś jeszcze?
-Czarek to nie wiem. Ja ukradłam z nim tylko ten samochód.
-Widziałaś tych ludzi? Wiesz, kim oni są?
-Nie. Ale już nie raz wzywali na nich policję. Oni za każdym razem się wywijają. To nie ma sensu - powiedziałam smutno
-Coś zaradzimy. Nie pozwolę im cię skrzywdzić - powiedziała Anna dalej trzymając moją dłoń
-Dziękuję - powiedziałam ocierając łzy
-Ale musimy jeszcze o czymś porozmawiać.
-O czym? - spytałam zdziwiona
Anna chwyciła moją dłoń i podwinęła mi rękaw koszuli. Chciałam się wyrwać, ale trzymała mnie mocno. Kiedy zobaczyła moje rany, jej oczy momentalnie się zeszkliły. Z moich oczu znowu leciało morze łez.
-Zostaw - powiedziałam wyrywając rękę z jej uścisku i opuszczając rękaw.
-Dlaczego to zrobiłaś? Przeze mnie? - zapytała łamiącym się głosem. Spojrzałam ją nią, z jej oka wyleciała pojedyncza łza.
-Nie. To nie tak - powiedziałam powstrzymując szloch
-Y/n...
Anna wstała z krzesła i podeszła do mnie. Ja również wstałam i wpadłam w ramiona blondynki. Nie obchodziło mnie, że w kawiarni byli ludzie. Po prostu stałam tam płacząc w ramionach Anny. Po kilku minutach, kiedy się w miarę uspokoiłam, Anna mnie puściła i usiadłyśmy z powrotem na krzesłach
-Powiesz mi, dlaczego to zrobiłaś?
Pokiwałam przecząco głową, ocierając łzy. Anna westchnęła.
-Dobrze. Odwiozę cię już, bo niedługo zaczynam dyżur. Pomyślę, jak ci pomóc z tymi facetami. A ty pogadaj z nauczycielką chemii. I proszę, obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego - Mówiła wskazując palcem na moją rękę
-Obiecuję
_ _ _ _ _ _ _
Anna pov
Cały dzień myślałam o Y/n. Miałam nadzieję, że nie będzie się już ciąć. Zastanawiałam się, jak jej pomóc.
CZYTASZ
Anna, Wiktor i...?
RandomWiktor od początku wiedział, że brat Czarka jest niebezpieczny. Ale nie spodziewał się, że jest zdolny do czegoś takiego... Ale może dobrze, że to się stało? Może dzięki temu Anna w końcu będzie szczęśliwa? Spełni się jej marzenie? Akcja się dzieje...