Rozdział 30

83 8 1
                                    

Y/n pov
Dzisiaj odwołali mi ostatnią lekcję, ale nie powiedziałam o tym opiekunce. Specjalnie nic nie wspominałam, żeby spotkać się z Anną. To była jedyna okazja, jaką miałam na spotkanie. Po lekcjach więc wyszłam przed szkołę i zauważyłam Annę siedzącą na ławce. Od razu do niej podeszłam

-Cześć - powiedziałam siadając obok kobiety

-Cześć - odpowiedziała - Jak tam życie w ośrodku? Opiekunka daje ci bardzo popalić?

-Nie, jest okej - odpowiedziałam nie chcąc jej martwić

-Na pewno? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? Rozmawiałyśmy już o tym

-Wiem. Ale daję radę, serio.

-Bije cię?

-Co? Skąd ten pomysł?

-No, po tym, jak cię uderzyła w policzek przy mnie, to spodziewałam się jeszcze czegoś gorszego

-Nie, bez przesady. Nic mi nie jest

-Y/n, proszę cię. Powiedz mi prawdę

-No... uderzyła mnie parę razy. Więc to nie był pierwszy raz. Jestem przyzwyczajona

-Y/n, musimy to zgłosić

-Nie możemy. Nie róbmy szumu. I tak niedługo zamieszkam z wami. Po co się ganiać po sądach. Odpuść

-Jak chcesz

-A wiesz, że ta dziewczyna, Emilia, ta którą ratowałaś, przyszła do mnie?

-Tak? I co ci powiedziała?

-Przeprosiła mnie i podziękowała za uratowanie życia. A ostatnio jak mnie znowu napadły to kazała im przestać i nic nie zrobiła

-Wow. W końcu zmądrzała. To dobrze, może teraz w końcu przestaną ci dokuczać

-Mam taką nadzieję

-Może pójdziemy coś zjeść? Masz ochotę na obiad?

-Chciałabym, ale nie mogę tak długo siedzieć. Muszę wrócić najpóźniej za godzinę, żeby opiekunka się nie zorientowała, że coś jest nie tak.

-Szkoda. Mam nadzieję, że sąd  rozpatrzy ten wniosek jak najszybciej.

-Ja też, bo już nie umiem wytrzymać w ośrodku

Kiedy Anna chciała coś dodać, zadzwonił jej telefon.

-Cześć Wiktor, co tam?

Spytała uśmiechając się. W miarę, kiedy mężczyzna, mówił uśmiech kobiety znikł

-Zosia w szpitalu? Zagrożona ciąża? Tak, tak. Jasne, leć do Włoch porannym samolotem. Ja sobie dam radę. Pa.

-Co się stało? - spytałam po chwili ciszy. Anna spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem

-Zosia, córka Wiktora jest w ciąży. Właśnie wylądowała w szpitalu, okazuje się, że jej ciąża jest zagrożona

-Przykro mi - powiedziałam. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy

-To może ja już pójdę, nie będę Ci przeszkadzać. Masz teraz inne rzeczy na głowie - powiedziałam patrząc na Annę, która nie wiedziała, co ma zrobić

-Przepraszam cię - powiedziała zbierając się

-Nie szkodzi

-Naprawdę, przepraszam. Spotkamy się niedługo. Przyjdę do ciebie do ośrodka

-Nie przejmuj się mną, na prawdę. Leć

-Pa - powiedziała Anna i uciekła. Tak się spieszyła, że zostawiła torebkę

Anna, Wiktor i...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz