Rozdział 28

105 10 2
                                    

Anna pov
Zostało mi jeszcze kilka ciężkich godzin dyżuru. Nie lubiłam nocnych dyżurów. Teoretycznie wezwań było mniej, jednak więcej wezwań było do imprez. Nie lubiłam jeździć na takie wezwania. Wiktora nie było, od godziny był na wezwaniu do jakiegoś wypadku samochodowego. Siedziałam znudzona i piłam kawę, kiedy zadzwonił mój telefon. Ze zdziwieniem zauważyłam, że dzwoniła do mnie opiekunka Y/n. Dlaczego dzwoni o tej godzinie?

-Halo?

-Jest z wami Y/n?

-Nie, a co się stało? O co chodzi?

-Nie ma jej. Nie ma jej w ośrodku. Kiedy robiłam obchód, to była. A teraz jej nie ma

-Ale jak to jej nie ma? To niemożliwe, to gdzie jest?

-Nie mam pojęcia. Nie rozmawiała pani z nią dzisiaj?

-Była u mnie dzisiaj. Chciała, żeby jej pożyczyć 50 złotych. Nie powiedziała na co, ale obiecała, że nie wplatała się w żadne kłopoty

-I tyle właśnie z jej obietnicy

-A dzwoniła pani do niej? - spytałam puszczając jej słowa mimo uszu

-Nie

-Dobrze, spróbuję się z nią skontaktować. Proszę się nie denerwować

Rozłączyłam się i myślałam. Gdzie ona może być? Postanowiłam napisać najpierw SMS-a.

Anna: Wszystko okej?

O dziwo odpowiedź otrzymałam dosyć szybko

Y/n: Tak, dlaczego pytasz?

Anna: Dzwoniła do mnie opiekunka z ośrodka. Podobno cię tam nie ma, gdzie jesteś?

Na tą wiadomość już nie otrzymałam odpowiedzi. Zadzwoniłam do niej. Nie odebrała. Zadzwoniłam znowu kilka razy, ale nic. Oddzwoniłam do opiekunki

-Halo? I co? - Spytała zdenerwowana

-Pisałam do niej i nawet mi odpisała. Ale nie dowiedziałam się, gdzie jest. Jak dzwoniłam, to już nie odbierała

-Cholera. Dobra, dzwonię na policję. Jak Y/n się pojawi, albo odbierze, to niech mi pani da znać

-Może wstrzymajmy się jeszcze z tą policją. Może się odezwie

-Dobra, ale jak jej nie znajdziemy za dwie godziny, to dzwonię na policję

Powiedziała opiekunka i się rozłączyła. Ja też bardzo się martwiłam o Y/n, ale nie chciałam w to angażować policji. Nie chciałam, żeby miała dodatkowe problemy.

_ _ _ _ _ _ _

Minęło kilkadziesiąt minut. Y/n dalej nie dała znaku życia. Bardzo się martwiłam, nie miałam pojęcia, gdzie może być. Nie mogłam jednak długo się nad tym zastanawiać, bo wrócił Wiktor.

-Hej Anka, co się dzieje?

-Y/n zniknęła

-Jak to zniknęła?

-Nie wiem. Była dzisiaj po południu, żeby pożyczyć pieniądze. A godzinę temu opiekunka zadzwoniła i powiedziała, że jej nie ma

-Cholera. Zadzwoniła na policję?

-Jeszcze nie. Kazałam jej się wstrzymać. Nie chcę, żeby Y/n miała problemy

-No to co robimy?

-Jak za godzinę się nie odezwie, to dzwonimy na policję.

Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo usłyszałam dźwięk wezwania

-Lecę. Jakby przyszła, to daj mi znać proszę - powiedziałam i nie czekając na reakcję Wiktora wyszlam

Anna, Wiktor i...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz