Anna pov
Patrzyłam, jak Y/n zjada ogromną porcję spaghetti-Bardzo dobre. Ja lubię ostrzejsze, ale naprawdę było dobre.
Powiedziała Y/n oblizując się. Uśmiechnęłam się na ten widok. Naprawdę bałam się, że okaże się, że Y/n nie lubi spaghetti i cały wieczór pójdzie nie po mojej myśli
-Cieszę się, że Ci smakuje - odpowiedziałam. Na słowa Y/n o tym, że mogło być ostrzejsze, Wiktor lekko mnie szturchnął uśmiechając się. Przewróciłam oczami
-Więc... To jakaś specjalna okazja? Że mnie zapraszacie na kolację?
Zaczęłam się denerwować. Nie chciałam tak od razu podejmować tego tematu. Wiktor chyba zauważył, że się denerwuję, więc przejął inicjatywę.
-Właściwie nie. Po prostu dawno się nie widzieliśmy i chcieliśmy się spotkać. Poza tym zaraz wracasz do szkoły i będziesz mieć mniej czasu
-Ale więcej wymówek, żeby chodzić na bazę - powiedziała Y/n śmiejąc się, zawtórowałam jej
Kilka minut później, kiedy ja i Wiktor skończyliśmy jeść, usiedliśmy razem w salonie.
-Może puścimy jakiś film? - powiedziała Y/n po kilku minutach siedzenia w ciszy
-Tak, ale... Najpierw chcieliśmy porozmawiać
-O czym? - Spytała zdziwiona Y/n
-Słuchaj Y/n... Bardzo się z tobą zżyliśmy przez ostatnie miesiące. I chcielibyśmy zapytać... Chcielibyśmy zrobić kolejny krok. Jeśli dasz nam szansę, to obiecuję, że...
-Ale... O co chodzi? -Spytała Y/n zdezorientowana. Nieświadomie wytarłam spocone ręce o spodnie
-Chodzi o to, że chcielibyśmy... chcielibyśmy cię adoptować - powiedziałam w końcu.
-Co...? - Spytała zdziwiona dziewczyna patrząc na mnie.
-Gdybyś chciała, to... chcielibyśmy ci zapewnić to, czego nie masz w ośrodku. Oczywiście, jeśli się nie zgadzasz...
-Żartujesz? - Spytała Y/n, z jej oczu wyleciała pojedyncza łza
-Nie. Załatwiliśmy już wszystkie papiery. Ale zanim zrobimy coś więcej, chcieliśmy cię zapytać, czy chcesz
-Oczywiście, że chcę - krzyknęła Y/n szczęśliwa
-Naprawdę? - z moich oczu też leciały łzy
-Tak - powiedziała Y/n przytulając się do mnie i Wiktora
Przyciągnęłam ją jeszcze bliżej i westchnęłam zadowolona.
_ _ _ _ _ _ _
Y/n pov
Nie mogłam w to uwierzyć. Czarek miał rację. Anna i Wiktor naprawdę chcieli mnie adoptować! Byłam przeszczęśliwa. Wróciłam do ośrodka uśmiechając się od ucha do ucha. Kiedy chciałam pójść do Czarka powiedzieć mu o tym, co się stało, usłyszałam, jak z kimś rozmawia przez telefon. W głosie drugiej osoby rozwiązałam Annę.-Chcę tylko porozmawiać
-Czarek, my nie mamy o czym rozmawiać. Wybrałeś swojego brata, a potem się do mnie nie odzywałeś przez kilka miesięcy
-Aha i teraz sobie wybraliście, że adoptujecie Y/n, tak? Ja już dla was jestem nikim?
-Czarek, sam wybrałeś, że to my jesteśmy dla ciebie nikim. Nasza decyzja o adopcji była przemyślana i jej nie zmienimy
Czarek się zdenerwował i się rozłączył. Nie wiedziałam, o co tutaj chodziło. Czarek rzucił telefon na łóżko i zaczął rzucać rzeczami, które miał pod ręką. Poszłam do swojego pokoju, zanim by mnie zauważył
CZYTASZ
Anna, Wiktor i...?
De TodoWiktor od początku wiedział, że brat Czarka jest niebezpieczny. Ale nie spodziewał się, że jest zdolny do czegoś takiego... Ale może dobrze, że to się stało? Może dzięki temu Anna w końcu będzie szczęśliwa? Spełni się jej marzenie? Akcja się dzieje...