Rozdział 14

125 8 2
                                    

Anna pov
Wstałam wcześnie rano. Miałam złe przeczucie. Coś było nie tak. Włączyłam telefon. Żadnej wiadomości od Y/n. Prosiłam ją, żeby mi napisała jak ręka. Ale nic. Za to dostałam wiadomość od nieznanego numeru. Z przerażeniem zobaczyłam, że to nagranie, na którym jest Y/n. Szybko je włączyłam

Nagranie: Nie chcieliście do dobroci, to proszę bardzo. Może teraz skończysz węszyć koło nas. Mamy twoją Y/n.

Mówił mężczyzna w kominiarce. Y/n siedziała za nim związana i właśnie się ocknęła. Mężczyzna odwiązał bandaż z ręki Y/n.

-Ładne nacięcie, prawda? Ale tak tylko jedno... Trzeba zrobić drugie, żeby było do pary.

Z moich oczu leciały łzy, kiedy mężczyzna przyłożył nóż do skóry Y/n. Zrobił jej długie nacięcie na lewym ramieniu. Słyszałam tylko przytłumione krzyki Y/n, bo miała zakneblowane usta.

-Co 6 godzin będzie dostawać kolejne nacięcie. A za 24 godziny będzie tu

Przyłożył nóż do gardła Y/n, w której oczach jedyne co było widać to przerażenie. Nagranie się skończyło.
Stałam w miejscu zszokowana przez przynajmniej pięć minut. Potem z przerażeniem zobaczyłam, że nagranie zostało wysłane już dwie godziny temu. To znaczy, że za cztery godziny on znowu potnie Y/n. Nie wiedziałam, co robić. Pobiegłam obudzić Wiktora

_ _ _ _ _ _ _

Y/n pov
Powiedzieć, że byłam przerażona to mało. Miałam wrażenie, że zaraz serce mi wyskoczy. Moje ramię mocno krwawiło, jednak po jakimś czasie już przestało i krew zaschła. Jednak nadal bardzo bolało. Moi porywacze tylko się śmiali. Przeskanowałam pomieszczenie. Nie było mowy o ucieczce. Było tylko jedno wyjście, a gdybym chciała wyjść oknem, to by mnie usłyszeli. Musiałam więc zdać się na to, że Anna mnie uratuje. Nawet nie wiedziałam, kiedy moje oczy się zamknęły.

_ _ _ _ _ _ _

Anna pov
Siedziałam przerażona w kuchni. Policja cały czas mi powtarzała, że robią, co mogą. Jednak nie robili nic. Dalej nie było śladu po Y/n

-Szefie, przeanalizowaliśmy nagranie. Wygląda to na jakąś starą fabrykę. Jednak nie jesteśmy w stanie namierzyć ich numeru telefonu, ani ostatniego logowania.

-Czyli co, chcesz mi powiedzieć, że musimy przeczesać każdą fabrykę w Warszawie?

-Na razie nic innego nie mamy

Słuchałam bezradna rozmowy policjantów. Opiekunka Y/n nawet nie raczyła przyjechać, kiedy się dowiedziała o porwaniu.

-No róbcie coś, za godzinę znowu ją potną! - krzyknęłam łamiącym się głosem. Wiktor podszedł do mnie, żeby mnie uspokoić

-Aniu, znajdą ją, spokojnie.

_ _ _ _ _ _ _

Y/n pov
Obudziłam się, jak usłyszałam jakieś kroki. Ten sam mężczyzna, który mnie wcześniej pociął, teraz klepał mnie po policzku i kazał mi się obudzić

-Wstawaj. Minęło 6 godzin. Robimy kolejny filmik. Ten poleci na żywo.

Uśmiechnął się i postawił przede mną telefon. Szamotałam się, jednak przestałam, kiedy przyłożył mi nóż do gardła.

Widziałam, jak wybiera numer do Anny. Dosłownie po kilku sekundach kobieta odebrała. Do moich uszu od razu dotarł jej przerażony głos

-No witam. Minęło sześć godzin. A wy niczego się nie nauczyliście. To teraz będziecie mieć relację na żywo.

-Przestań! Czego chcesz? Pieniędzy?

-Nie. Już nic nie możesz zrobić, żeby ją uratować. Ty będziesz następna - Powiedział wskazując nożem na Annę. Kobieta już nic nie odpowiedziała, więc mężczyzna odwrócił się do mnie.

-Hmm... Gdzie by to zrobić - Patrzył na mnie udając, że się zastanawia.

-Proszę cię, nie rób jej krzywdy!

-O, może tutaj! - Krzyknął nagle podwijając moją koszulkę. Patrzyłam przerażona, jak przykłada nóż do mojego brzucha

Potem był już tylko ból. Pełno krwi. Okropny ból. Przed oczami znowu zrobiło mi się ciemno i jedyne, co słyszałam to krzyki Anny...

_ _ _ _ _ _ _

Anna pov
Krzyczałam, prosiłam, błagałam go żeby przestał. Ale on nie przestał. Nie była to rana kłuta, więc nie przebił żadnych narządów. Była to rana cięta, ale dość głęboka. Od razu z rany zaczęła się sączyć krew. Dużo krwi. W moich oczach były łzy. Nie mogłam nic zrobić. Nie mogłam jej pomóc.

-Następne spotkanie wideo za 6 godzin. Myślę, że wtedy zajmiemy się udami. Ups, żebym tylko nie przebił tętnicy udowej - powiedział mężczyzna i się rozłączył. Spojrzałam na Wiktora. Też było przerażony. Spojrzałam na policjantów. Byli w szoku i też nie wiedzieli, co robić

-Szefie, przeszukaliśmy dwie fabryki niedaleko ośrodka. Jak na razie nic. Szukamy dalej

-Przyjąłem - Odpowiedział koordynator akcji przez radio

_ _ _ _ _ _ _

Wiktor pov
Anna poszła na górę i zasnęła. Domyślałem się, że była wykończona. Ja też byłem. Nie wyobrażałem sobie, co może czuć teraz Y/n. Starałem się zachować zimną krew, jednak było to trudne. Czułem się taki bezradny. Policja nic nie robiła. Cały dzień próbowali ich namierzyć i nic. Nie wiedziałem, jak to możliwe.

-Powiedzcie mi, jak to możliwe, że nie da się ich namierzyć? W żaden sposób? Przecież musieli zostawić po sobie jakiś ślad

-Sprawdzamy to, ale taka procedura trwa proszę pana. Na razie jedyne, co możemy robić, to sprawdzać stare fabryki. Może w końcu na nich trafimy

-I co mamy tak siedzieć bezczynnie? Zanim przeszukacie wszystkie fabryki w Warszawie, to ona już będzie nie żyć. Poza tym nawet nie mamy pewności, że oni dalej są w Warszawie!

-Spokojnie proszę pana. Na ten moment robimy wszystko, co możemy.

Byłem wściekły na tych policjantów. Jak to jest możliwe, że nie można ich namierzyć? Spojrzałem na zegarek. Była prawie siedemnasta. Czyli zaraz znowu zadzwonią. Zajrzałem szybko do Anny i całe szczęście spała. Nie chciałem, żeby znowu oglądała, jak krzywdzą Y/n. Dlatego kiedy zadzwonili, tym razem ją odebrałem

-Dzień dobry, doktorku. Jak tam żona?

-Wypuść ją i zostaw nas w spokoju

-Sami zaczęliście tą wojnę. Teraz będziesz patrzeć, jak cierpi. Wstawaj - powiedział klepiąc Y/n po policzku, jednak mocniej niż poprzednio. Po kilku razach dziewczyna w końcu otworzyła lekko oczy.

Złamał mnie ten widok. Widok Y/n patrzącej w kamerę desperacko szukając pomocy. A my nie umieliśmy jej pomóc. Patrzyłem, jak podciąga i tak już krótkie spodenki Y/n i zaczyna przejeżdżać nożem po jej bladej skórze. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Żadne słowo więcej ze mnie nie wyszło. Wpatrywałam się pustym wzrokiem w ekran. Y/n już nie krzyczała. Bolało ją, było to widać. Ale nie miała siły już krzyczeć. Kiedy skończył, a krew z rany lała się już na podłogę, mężczyzna podszedł do telefonu i bez słowa zakończył rozmowę. Policjanci wokół mnie zaczęli coś mówić, jednak ja nic nie słyszałem. Po prostu siedziałem dalej w miejscu.

-Wiktor?

Zawołała Anna, która stała teraz na schodach. Spojrzałem w jej stronę ze łzami w oczach. Kobieta od razu zrozumiała, co się stało i szybko do mnie podeszła

-Spóźniłam się

-Nie chciałabyś tego oglądać - powiedziałem cicho wtulając twarz w klatkę piersiową Anny





____________

A. N.
Dodałam trochę dramaturgii...😗

Anna, Wiktor i...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz