Rozdział 27

91 9 1
                                    

Y/n pov
Dzisiaj było Halloween. Nigdy raczej nie obchodziłam tego święta, ale w szkole zawsze wszyscy się tym ekscytowali. Kiedy tylko weszłam do szkoły, zauważyłam, że prawie wszyscy byli przebrani. Nie rozumiałam, czym oni się tak zachwycali. Usiadłam w klasie i czekałam na dzwonek. Kilka minut po ósmej nauczycielki dalej nie było. W końcu drzwi się otworzyły. Kiedy myśleliśmy, że to nauczycielka, naszym oczom ukazał się jakiś chłopak ze starszej klasy.

-Siema, ogólnie organizuję dzisiaj domówkę. Zrobiłem grupę na Facebooku, wszyscy jesteście zaproszeni. Dress code, oczywiście halloween! - krzyknął chłopak i uciekł. Natychmiast wszyscy dostaliśmy powiadomienia. Już zostaliśmy dodani do grupy, nawet ja. Chłopak napisał w wiadomości adres i godzinę imprezy. Zastanawiałam się, czy pójść. Nie miałam żadnego stroju, ale zapowiadała się fajna impreza. Mogłam coś załatwić. Chciałam się rozerwać.

Od razu po szkole poszłam na bazę. Po ostatnim razie nauczyłam się swojej lekcji i tym razem postanowiłam jak człowiek zapytać Annę o pieniądze. Kiedy tylko weszłam na bazę, wszyscy się do mnie uśmiechnęli

-Cześć wszystkim! - powiedziałam uśmiechając się

-Cześć Y/n - odpowiedzieli wszyscy

-Coś się stało? - Spytała Anna patrząc na mnie

-Możemy porozmawiać? Na osobności?

Anna spojrzała na mnie podejrzanie i kiwnęła głową. Wyszłyśmy do innego pokoju.

-Co się dzieje, Y/n?

-Nie martw się, nic się nie stało - powiedziałam od razu patrząc na jej wyraz twarzy. Po moich słowach kobieta się trochę uspokoiła

-Więc o co chodzi?

-Chodzi o to, że... - zaczęłam, nie bardzo wiedząc, jak to powiedzieć. Co miałam jej powiedzieć, że chcę pieniądze, żeby sobie kupić strój na halloween?

-Co jest, Y/n?

-Mogłabyś mi... pożyczyć trochę kasy? Pięć dych wystarczy. Oddam ci najszybciej, jak będę mogła, obiecuję

-Znowu te dziewczyny chcą od ciebie pieniędzy? Y/n, mówiłam ci, że...

-Nie! - przerwałam jej - To nie dla nich. To dla mnie. Nie wpakowałam się w nic, obiecuję

-Na pewno?

-Tak - odpowiedziałam nerwowo. Anna popatrzyła na mnie i wróciła do drugiego pokoju po portfel

-Proszę - dała mi 50 złotych. Schowałam je do kieszeni

-Dziękuję, naprawdę. Oddam ci jak tylko będę mogła

-Nie przejmuj się tym. Przecież wiem, że nie dostajesz kieszonkowego. Nie ma sprawy, na prawdę

-Dzięki, serio - powiedziałam jeszcze i wyszłam

_ _ _ _ _ _ _

Kilka godzin później siedziałam już w swoim pokoju ze strojem przygotowanym na łóżku. Dopiero teraz pomyślałam o tym, że przecież nie będę tam mieć żadnych znajomych. Poszłam do Czarka do pokoju

-Hej, co robisz?

-Zadanie z biolki - odpowiedział nie patrząc na mnie - Co chcesz? Nie mam hajsu

-Wiem, że nie masz. Chodzi o to, że chłopak z mojej szkoły robi dzisiaj dla wszystkich domówkę

-No nie mów, że cię zaprosił - powiedział zdziwiony chłopak odrywając się od zadania z biologii

-Zaprosił wszystkich

-Widocznie nie wie, kim jesteś

-Chyba.. W każdym razie. Chcesz iść ze mną?

-Ja? A po co?

-No, on ma 18 lat. Pewnie będzie alkohol - powiedziałam uśmiechając się - No przyznaj, przekonałam cię tym alkoholem

-To kusząca propozycja, fakt. Ale jak zwieje to będę mieć przerąbane do końca roku. Ciebie to nie rusza? To zawsze ty miałaś do mnie pretensje jak gdzieś wychodziłem

-No wiem, ale chciałam się rozerwać. Poza tym mnie i tak nie obchodzi zdanie opiekunki

-No tak. Anna i Wiktor zaraz cię adoptują, to Ci wszystko jedno, co? Bo wiesz, że jak będziesz mieszkać z nimi to nigdzie cię nie wypuszczą.

-Nie myślałam tak o tym, ale możesz mieć rację. To co, idziesz czy nie?

-Dobrej zabawy - powiedział wracając do zadania z biologii

Westchnęłam zirytowana i wróciłam do swojego pokoju.

_ _ _ _ _ _ _

Impreza trwała już od dwóch godzin. Jednak ja cierpliwie czekałam, aż opiekunka zrobi ostatni obchód i pójdzie spać. Kiedy kroki na korytarzu w końcu ucichły, ubrałam się w swój halloweenowy strój. Przeglądnęłam się w lustrze. Nie było w ogóle widać, że ja to ja. Specjalnie wybrałam taki strój, w którym nikt mnie nie pozna. Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Całe szczęście, że mam pokój na parterze - pomyślałam. Przymknęłam okno, żeby nie było zimno w pokoju i poszłam na wskazany adres. Dotarłam tam pół godziny później. Już z kilkudziesięciu metrów było słychać muzykę. Na podwórku było kilkanaście osób, jednak kiedy weszłam do środka to się dopiero zdziwiłam. W środku było tyle ludzi, że ledwo było przejście. Dom sam w sobie był ogromny, musiało być tu naprawdę dużo ludzi. Byłam zadowolona, że nikt nie zwracał na mnie uwagi. Zauważyłam dziewczyny, których bardzo nie chciałam tutaj widzieć. Spojrzały w moją stronę, ale nic nie powiedziały. Nie poznały mnie, całe szczęście - powiedziałam sobie. Stałam chwilę oparta o ścianę obserwując otoczenie, kiedy do domu weszło kilku chłopaków ze skrzynkami

-Panie i Panowie, więcej alko! - krzyknął i wszyscy wydali z siebie zadowolony okrzyk. Kilkanaście osób od razu się rzuciło na alkohol

Kiedy każdy poszedł w swoją stronę i tylko kilka osób stało przy stole z alkoholem, podeszłam. Nie chciałam przesadzać zwłaszcza, że to był mój pierwszy raz z alkoholem. Wzięłam piwo i wróciłam na swoje miejsce przy ścianie. Pijąc powoli obserwowałam znienawidzone przeze mnie dziewczyny, kiedy dostałam SMS-a.

Anna: Wszystko okej?

Y/n: Tak, dlaczego pytasz?

Anna: Dzwoniła do mnie opiekunka z ośrodka. Podobno cię tam nie ma, gdzie jesteś?

Westchnęłam i wyciszyłam telefon. Zauważyłam, że dziewczyny zaczęły się dziwnie zachowywać. Rozglądały się i patrzyły, czy ktoś ich nie obserwuje. Dzięki temu, że miałam maskę na twarzy, nie domyśliły się, że je obserwuję. Jedna z nich wyciągnęła z kieszeni jakiś biały proszek. Od razu domyśliłam się, że to jakieś narkotyki. Jedna z nich od razu wciągnęła pokaźną ilość.

Impreza się rozkręcała, a ja tylko obserwowałam, jak dziewczyny rozdawały narkotyki innym uczestnikom zabawy. Niektórzy zaczynali się głośno śmiać, inni siedzieli i patrzyli w jeden punkt. W pewnej chwili jedna z dziewczyn podeszła do mnie.

-Chcesz działkę? Dzisiaj pierwsza za darmo - powiedziała śmiejąc się i machając mi woreczkiem z narkotykiem przed oczami. Odepchnęłam ją lekko

-Nie, dzięki - powiedziałam starając się zmienić swój głos. Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie i odeszła. Nie wiedziałam, czy mnie rozpoznała. Miałam nadzieję, że nie. Kilkanaście minut później zauważyłam, że jedna z dziewczyn zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać. Chciała się na nogach, wyglądała jakby miała zaraz zmywiotować. Poszła na górę po schodach prawie się przy tym zabijając. Jej koleżanki nie poszły z nią. Poczekałam chwilę, a potem ruszyłam za nią. Kiedy weszłam po schodach na górę, nie mogłam jej znaleźć. Zaczęłam jej szukać w każdym pokoju natrafiając na więcej niż jedną parę w trakcie "aktu miłosnego". W końcu ją znalazłam w ciemnym pokoju na końcu korytarza. Leżała na podłodze, a z jej ust leciała piana. Wybrałam numer alarmowy.

Anna, Wiktor i...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz