Rozdział 25

88 8 0
                                    

Y/n pov
Wpatrywałam się w wiadomość od Anny

Anna: Wszystko w porządku?

Szybko odpisałam

Y/n: Jasne, nie martw się o mnie 🫠

Wysłałam wiadomość i wyciszyłam telefon. Wiedziałam, że Anna jest zestresowana i nie wie, co się dzieje. Ale tak będzie lepiej. Dla nas wszystkich. Nie mogłam jej przecież powiedzieć, o co chodzi

_ _ _ _ _ _ _

19 września

Poszłam do łazienki zostawiając plecak w klasie. Po ostatnim wydarzeniu ze wstrząsem mózgu bałam się wrócić do szkoły, ale musiałam. Na szczęście w toalecie nie było nikogo, kto mnie znał. Wyszłam z toalety i wracałam do klasy. Kiedy byłam już niedaleko, zauważyłam te same dziewczyny, które mnie zawsze nękały wychodzące z mojej klasy. Idąc obok mnie zaśmiały mi się w twarz i poszły dalej. Zdziwiona weszłam do klasy. Kiedy tylko weszłam, wszyscy odwrócili się w moją stronę. Zauważyłam swój plecak na środku klasy. Był odwrócony na lewą stronę. Westchnęłam i podeszłam, żeby go zabrać, ale jeden chłopak zabrał mi go sprzed nosa

-Oddaj to

-Chcesz go? To go sobie weź - powiedział wchodząc na ławkę i trzymając mój plecak w górze. Również weszłam na ławkę stając obok niego

-Oddaj mi plecak, albo cię stąd zepchnę - powiedziałam wyciągając do niego rękę. Klasa się zaśmiała

-Tak? Chcesz swój plecak? To proszę - wysypał wszystkie książki i zeszyty z mojego plecaka i wsadził mi pusty plecak do ręki. Zaśmiał się i zeskoczył z ławki. Cała klasa patrzyła na mnie śmiejąc się, jak zbierałam swoje zeszyty z podłogi

_ _ _ _ _ _ _

25 września

Siedziałam na lekcji angielskiego. Przez całą lekcję bolał mnie brzuch, jednak postanowiłam to zignorować. Wytrzymam do przerwy - powiedziałam sobie. Kiedy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę wybiegłam z sali do toalety. Kiedy biegłam do toalety, wszyscy się na mnie patrzyli i śmiali wskazując na mnie palcem. Nie wiedziałam, o co im chodzi. Dopiero jak dotarłam do toalety, to zrozumiałam. Dostałam okres. I miałam jasne spodnie. Nie miałam spodenek od wfu, żeby się przebrać. Ani żadnych innych. Nie miałam też bluzy, którą mogłabym sobie owinąć wokół pasa. Zaczęłam panikować. Pobiegłam szybko do klasy, żeby zabrać swój plecak. Teraz cała szkoła się ze mnie śmiała. Oczywiście w drodze do toalety musiałam spotkać TE dziewczyny

-Y/n, a ty co? Farbujesz sobie spodnie? Ale chyba ci farby zabrakło, że tylko dupę sobie pofarbowałaś - krzyknęła jedna śmiejąc się

-Poskarż się mamie, na pewno przyniesie ci nowe spodnie. A nie czekaj, ty nie masz mamy! - krzyknęła następna. Cała szkoła się zaśmiała. Ze łzami w oczach uciekłam do toalety i zamknęłam się w kabinie. Oddychałam ciężko. Próbowałam się uspokoić, lecz nie mogłam. Drżącymi rękami wyciągnęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer Anny. Chciałam zadzwonić, już prawie nacisnęłam przycisk. W ostatniej chwili jednak się rozmyśliłam. Siedziałam pół godziny na toalecie próbując się uspokoić. Kiedy byłam już w miarę spokojna, minęła już połowa lekcji. Uciekłam ze szkoły.

_ _ _ _ _ _ _

30 września

Musiałam zapłacić pieniądze na jakąś składkę. Opiekunka oczywiście nie chciała mi dać pieniędzy, więc musiałam dużo kombinować, żeby je zdobyć. Ale ostatecznie mi się udało. Szłam w stronę sekretariatu, żeby zapłacić, kiedy oczywiście spotkałam jedną z dziewczyn, które mnie nękały

-No hej Y/n, co tam niesiesz? Pieniądze na składkę? - wyrwała mi 50 złotych z ręki

-Oddaj to

-Bo co mi zrobisz? Uderzysz mnie? Jaka szkoda, że teraz nie masz czym zapłacić, prawda? Na jutro przyniesiesz mi kolejne 50 złotych, albo następnym razem twoje zeszyty i książki wylądują w kiblu - powiedziała popychając mnie i odchodząc. Nie chciałam się z nią szarpać, bo była silniejsza. Ale nie miałam jak zapłacić składki. Poszłam do sekretariatu i powiedziałam, jaka jest sytuacja. Kobieta oczywiście mi nie uwierzyła, że ktoś mi ukradł pieniądze. Jednak dała mi czas na zapłacenie składki do następnego dnia. Podziękowałam kobiecie i wyszłam.

Świetnie, ale teraz muszę skołować 100 złotych na jutro - pomyślałam. Jak tylko wróciłam do ośrodka, to spytałam jeszcze raz opiekunki, czy da mi pieniądze. Oczywiście się nie zgodziła. Poszłam do Czarka. On nawet nie miał tyle pieniędzy. Co robić, co robić - myślałam. Nagle przyszła do mnie bardzo zła myśl. Poszłam na bazę. Przez ponad godzinę obserwowałam Annę. Poszła do bistro zamówić sobie ciastko i kawę. Wzięła ciastko i usiadła z powrotem. Po chwili mężczyzna przy barze zawołał ją po kawę. To była moja szansa. Mężczyzna zaczął grzecznościową rozmowę z kobietą, a wtedy wkroczyłam ja. To był impuls. Wyciągnęłam portfel z jej torebki. Zabrałam sto złotych i uciekłam.

Wróciłam z pieniędzmi do ośrodka. Dopiero teraz dotarło do mnie, co właściwie zrobiłam. Mogłam ją poprosić o pieniądze, ale nie chciałam. Siedziałam na łóżku wpatrując się w pieniądze, które ukradłam Annie. Było mi wstyd. Byłam na siebie cholernie zła. Schowałam pieniądze pod poduszkę i wyciągnęłam żyletkę. Domyślcie się, co było dalej.

_ _ _ _ _ _ _

4 października

Siedziałam w salonie, kiedy usłyszałam głosy Anny i Wiktora. Anna mówiła mi, że mieli przyjść w tym tygodniu na jakieś szkolenie. Schowałam się za filarem i przyglądałam się im. Widziałam, że rozglądają się po ośrodku, jakby mnie szukali. Ja jednak robiłam wszystko, żeby ich nie spotkać. Zwłaszcza po tym, co ostatnio zrobiłam nie chciałam im się pokazywać na oczy. Jakiś czas podsłuchiwałam, co robili na szkoleniu, a kiedy usłyszałam, że wychodzą, szybko uciekłam do swojego pokoju. Miałam nadzieję, że mnie nie widzieli.

_ _ _ _ _ _ _ _

14 października

Dzisiaj była akademia z okazji dnia edukacji narodowej. Byłam w tej grupie nieszczęśników, którzy mieli występować na scenie. Stałam za sceną czekając na swoją kolej, kiedy usłyszałam dźwięk SMS-a

Anna: Cześć, może pouczymy się dzisiaj chemii? Opiekunka ostatnio wspominała, że masz ważny sprawdzian

Westchnęłam i szybko odpisałam

Y/n: właśnie miałam go wczoraj

Tak naprawdę nie miałam sprawdzianu. Miał być dopiero następnego dnia

Anna: Aha. Jak ci poszło?

Y/n: dobrze. Muszę kończyć

Wyłączyłam telefon i schowałam do kieszeni. Weszłam na scenę. Kiedy mówiłam swój tekst, słyszałam dziewczyny, które gwizdały i krzyczały jakieś obelgi. Trwało to prawie cały mój występ, dopóki jakaś nauczycielka nie kazała im się zamknąć. Zeszłam zdenerwowana ze sceny. Nie zauważyłam, że dziewczyny też wstały i wyszły z sali. Poszłam do szatni się przebrać. W pomieszczeniu nie było nikogo poza mną. Po chwili usłyszałam przekręcanie zamka. Podeszłam do drzwi i spróbowałam je otworzyć. Były zamknięte. Po drugiej stronie usłyszałam tylko śmiech dziewczyn i odchodzące kroki. Zaczęłam walić w drzwi z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy. Nikt jednak nie usłyszał.
Siedziałam w szatni półtorej godziny.

Anna, Wiktor i...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz