Rozdział 16

115 11 3
                                    

Anna pov
Siedziałam już godzinę pod salą operacyjną. Było już grubo po północy, ale mnie to nie obchodziło. Wiktor cały czas trzymał mnie za rękę wspierając mnie, jednak sam był w rozsypce.
To, co oni jej zrobili... Strasznym było na to patrzeć i nie móc nic zrobić. Kiedy już prawie zasypiałam w ramionach Wiktora, z sali operacyjnej wyszła Beata

-Co z nią? - zapytałam od razu wstając

-Straciła dużo krwi. Ale dzięki temu, że ramy były cięte, nie kłute, nie doszło do żadnych obrażeń wewnętrznych. Zawieźliśmy ją na salę

-Możemy ją zobaczyć?

-Tak, ale tylko na chwilę. Idźcie do domu, odpocznijcie i przyjdźcie rano

Ruszyłam od razu na salę. Kiedy weszłam, zobaczyłam, do moich oczu od razu napłynęły łzy.0 Y/n leżała nieprzytomna na łóżku podpięta do aparatury. Usiadłam na krześle obok niej i chwyciłam ją za rękę. Wiktor stanął za mną i położył mi rękę na ramieniu.

-Aniu, chodźmy do domu. Wrócimy tu z samego rana.

Westchnęłam i ścisnęłam ostatni raz rękę Y/n przed wyjściem

_ _ _ _ _ _ _

Wiktor pov
Obudziły mnie jakieś hałasy. Kiedy spojrzałem na zegarek, zdziwiłem się. Była siódma rano. Dyżur mieliśmy dopiero po południu. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Anny nie ma w łóżku. Zszedłem na dół i zobaczyłem ją malującą się

-O, wstałeś. Zbieraj się, zaraz wychodzimy

-Anka, co ty robisz? Gdzie wychodzimy?

-No mieliśmy iść do Y/n.

-Ale jest siódma rano

-Nie marudź, tylko się ubieraj. Masz dziesięć minut

-A zrobisz mi kawkę? Zrobisz? - spytałem podchodząc do kobiety i chwytając ją za biodra

-W automacie w szpitalu sobie kupisz. No już, raz raz

_ _ _ _ _ _ _

Pół godziny później byliśmy już w szpitalu. Anna od razu szybko poszła do sali Y/n. Dziewczyna dalej spała. Siedzieliśmy u niej godzinę. Byłem strasznie zmęczony, więc postanowiłem pójść po kawę

-Idę po kawę. Chcesz?

-Nie, dziękuję

Uśmiechnąłem się. Wiedziałem, że jak wezmę tylko sobie kawę to Anna i tak połowę mi wypije. Wziąłem dwie kawy i zacząłem wracać do sali

Anna pov
Kiedy Wiktor wyszedł po kawę, chwyciłam Y/n za rękę.

-Przepraszam - powiedziałam cicho - To wszystko moja wina. Nie podobało mi się działanie policji, ale i tak się na to zgodziłam. Pomogę Ci we wszystkim. Pomogę Ci z chemią, pomogę Ci z tymi dziewczynami, które cię nękają. Pomogę Ci z opiekunką. Nie wiem jeszcze jak, ale pomogę Ci

Potrzebowałam potrzebę powiedzenia tego. Kiedy pojedyncza łza spadła z mojego policzka, poczułam uścisk. Spojrzałam zdziwiona na rękę Y/n w mojej i zobaczyłam, że mnie uścisnęła

-Y/n? Słyszysz mnie?

-Cześć - powiedziała cicho otwierając lekko oczy

-Jak się czujesz?

-Bywało lepiej - powiedziała uśmiechając się

-Przepraszam - powiedziałam znowu

-Nie masz za co przepraszać.

-Dlaczego poszłaś się z nimi spotkać?

-Napisali do mnie. Wysłali mi twoje zdjęcia. Grozili, że cię zabiją, jak się z nimi nie spotkam.

Anna, Wiktor i...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz