W czasie gdy Wooyoung został jak najszybciej przeniesiony przez Sana z powrotem do zamku, Serim towarzyszył mu i nie odstępował na krok. Nawet jeśli starał się zrozumieć sytuację, wciąż nie mógł znieść nachalności z jego strony. Musiał być przerażony widząc swojego najlepszego przyjaciela w takim stanie, pewnie San zwyczajnie nie rozumiał, jak bliscy sobie byli przez wiele lat, od dzieciństwa.
- Lekarz się nim zajmie, zaczekaj na korytarzu aż go opatrzy - polecił San, wręcz wyganiając go z pomieszczenia.
- Skąd mam mieć pewność, że mogę zaufać temu człowiekowi, powierzając mu życie przyjaciela? - opór Serima tylko bardziej denerwował Sana.
- Lepiej miej nadzieję, że nie będziesz musiał się martwić, kto zajmie się tobą. - wycedził, czując, jak gotuje się w środku. - Dlaczego zawsze musicie tracić rozum przez głupie emocje?
Akurat San był ostatnią osobą, która mogłaby oceniać takie zachowanie. Przecież to wszystko zaczęło się od uczucia, od Jiyoung. Gdyby nie jego gniew skierowany do wszystkich ludzi, nie stałby teraz w tym miejscu. Nic z tych wszystkich złych rzeczy nie miałoby miejsca.
- Ktoś taki jak ty nie zrozumie, czym jest więź między ludźmi - powiedział Serim. Do tej pory raczej starał się nie denerwować smoka, ale teraz nie krył się ze swoim wrogim nastawieniem do niego.
San nie odezwał się, choć wiele słów przychodziło mu na myśl w tym momencie. Rozumiał ludzi o wiele lepiej, niż Serim mógł to sobie wyobrazić. Obserwował ich przez setki lat, widział naprawdę wiele, ale zawsze pojawiało się coś, co go zaskakiwało. Choć od dawna żywił urazę za to, co się stało z Jiyoung i całą jej wioską, ludzie go fascynowali. Byli różnorodni, każdy miał unikalne, wyjątkowe cechy, co ostatecznie doprowadziło do tego, że sam zaczął się do nich upodobniać. Po raz pierwszy swoją formę przybrał przy Jiyoung, chcąc być godnym jej miłości. Chciał być taki, jakiego mogłaby sobie wymarzyć, chciał wyrzec się tego wewnętrznego potwora, którym był. Ostatecznie to wszystko poszło jednak na marne.
- Wróć do swoich ludzi i dowiedz się kto to zrobił - nakazał San po dłuższej chwili milczenia.
- Co? A co z Wooyoungiem?
- Nic mu nie będzie. Jest już bezpieczny.
- Nie mogę go tutaj zostawić.
- Nic mu się nie stało przez prawie miesiąc, odkąd tu przybył. To twoi ludzie sprawili, że omal nie umarł. Kogo chcesz tu teraz przedstawiać jako potwora?
Serim zamilkł. To fakt, że San od początku nie miał ochoty na walkę i nie obrał sobie za cel całkowite wymordowanie całej armii. Książę nie miał powodu, by myśleć, że smok nie zdołał zranić żołnierzy na tyle, by pozbawić ich życia. Był do tego zdolny, ale tego nie zrobił. To coraz bardziej zastanawiało Serima, kiedy wspominał legendy opowiadane mu przez ojca.
Czy to miał być ten bezlitosny potwór?
Gdy w końcu książę spełnił polecenie Sana, ten wyszedł do komnaty, w której od kilku tygodni przesiadywał Wooyoung, a gdzie teraz chłopak leżał nieprzytomny, podczas gdy nad nim stał lekarz.- Co z nim? - zapytał San wprost.
- Jest nieźle poobijany i połamany - stwierdził mężczyzna, mówiąc powoli i ostrożnie. Wszyscy na zamku przyzwyczajeni byli do tego sposobu wysławiania się. Nie chcieli przypadkiem narazić się na gniew władcy. - Tak naprawdę niewiele mogę zrobić. To cud, że przeżył, ale nie mogę zapewnić, że jego organizm wytrzyma taką ilość obrażeń.
- To znaczy, że nie jest wykluczone, że jednak umrze?
- Zgadza się. Niestety, nie jestem cudotwórcą, nie potrafię wyleczyć wszystkiego. Na ten moment zostawiam leki. W razie gdyby się obudził, nie wolno mu się ruszać. - nakazał, na co San przytaknął jedynie. Po chwili jednak mężczyzna dodał - Jednak szanse na to, że faktycznie jeszcze się obudzi...
- Dziękuję - powiedział San, czym nieco zdziwił lekarza, a ten ukłonił się delikatnie i wyszedł.
Pozostali znów sam na sam, jak w dniu kiedy widzieli się po raz ostatni przed bitwą. Nie mógł powiedzieć, że żałował że go tutaj zostawił, w końcu miał być tutaj bezpieczny. Nie mógł nic poradzić na to, że Wooyoung zawsze robił, co mu się żywnie podobało i nie potrafił usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu.
Przysiadł obok niego z cichym westchnieniem, czując dziwny niepokój. Nie sądził, że przez ten czas faktycznie jakkolwiek przywiązał się do zwykłego człowieka, do tego tak głupiego i naiwnego. Ale może to właśnie ta głupota i naiwność miały w sobie pewien urok? Wooyoung od początku wierzył, że jest on kimś więcej, niż potworem, o którym wszyscy mówili. Nawet jeśli sam przy ich pierwszym spotkaniu drżał ze strachu, wciąż wierzył, że może go zmienić. A także udowodnić innym, że się mylili co do Sana.- Dziwnie cicho się zrobiło - prychnął spoglądając na twarz leżącego obok Wooyounga.
Przywykł do tego, że obecność chłopaka działa mu na nerwy i nie potrafi on siedzieć cicho. Zawsze miał coś do powiedzenia, nawet jeśli San jedynie pragnął, żeby w końcu się uciszył. Teraz, kiedy leżał obok niego tak spokojnie, San był jeszcze bardziej zirytowany. Bo tylko w ten sposób można stwierdzić, kiedy coś jest nie tak. Osoba, która zazwyczaj nie ma problemu z wyrażaniem swoich myśli, wręcz szukająca możliwości odezwania się, teraz milczy, nawet nie reagując na to co się wokół niej dzieje. To uderzyło Sana mocniej, niż się spodziewał.
- Czy naprawdę tak to się skończy? - westchnął bezsilnie. - Zostawisz mnie? Tak jak Jiyoung? Zaczynam myśleć, że to wszystko było zwyczajnie bezsensowne i bezwartościowe. Niepotrzebnie w ogóle mieszałeś się w interesy, które ciebie nie dotyczyły.
Znów spojrzał na Wooyounga, ale ten dalej leżał. Nic dziwnego, San nie mógł oczekiwać, że mu odpowie. A jednak świadomość tego strasznie go irytowała. Prychnął z tej irytacji odwracając wzrok. Nie mógł uwierzyć, że siedzi tu z chłopakiem i gada sam do siebie. Dlaczego w ogóle tak bardzo zaczęło mu zależeć?
- Naprawdę mnie wkurzasz - wraz ze spojrzeniem, do policzka Wooyounga powędrowała dłoń drugiego, gładząc delikatnie poranioną skórę.
Dawno nie miał do czynienia z tym uczuciem. Myślał, że rozstał się z nim na dobre w dniu, kiedy zobaczył martwe ciało ukochanej. Myślał, że już nigdy nie będzie w stanie odnowić tego uczucia, wyrzucił z pamięci wszelkie jego ślady. Aż nagle pojawił się Wooyoung, który zaczął wszystko mieszać. Nie tylko w jego umyśle, ale i sercu. Przywołał wspomnienia, tęsknotę, pamięć o wielkiej miłości, jakiej San nigdy wcześniej, ani później nie doświadczył. Wszystko to sprawiało, że zaczynał poznawać to uczucie na nowo, choć sam nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Nawet w tym momencie czuł, jak szybko bije jego serce, choć zaledwie dotknął policzka drugiego mężczyzny. To sprawiało, że chciał dać sobie drugą szansę.
Zastanawiał się jednak, czy był jej wart.
...
a/ Chyba coś mi nie idzie XD
Cały czas sobie mówię, że zacznę pisać dłuższe rozdziały, a wychodzi jak wychodzi XD
CZYTASZ
Tears Of A Dragon • Woosan ✓
FanfictionPogrążona w ciemności i beznadziei wschodnia część kraju od ponad tysiąca lat czeka na swojego wybawcę, który odda im wolność i pokój. Starania te do tej pory szły na marne, gdy kolejni padali ofiarami potwora, którego skute lodem serce nie znało li...