Jakiś szyfr? Wooyoung nie zrozumiał sensu wypowiedzianego przez smoka słowa. Zapewne po jego twarzy można było stwierdzić, że jest on nieco zdezorientowany. Potwór prychnął głośno, zapewne kpiąc z głupoty chłopaka.
- Co cię tak śmieszy? Mam prawo nie zrozumieć, jeśli mówisz coś bez żadnego kontekstu. - oburzył się i naburmuszył jak małe dziecko. Po chwili jednak jakby go olśniło. - Zaraz. To twoje imię?
- Takie to dziwne? Każdy jakieś nosi.
- Wiem, wiem. Po prostu... Wydaje się takie zwykłe.
- Oczekiwałeś czegoś bardziej spektakularnego? - prychnął ponownie.
- Nie do końca... Zresztą, nieważne. W takim razie miło mi cię poznać, San. Cieszę się, że zdradziłeś mi w końcu swoje imię. - uśmiechnął się delikatnie, a smok nagle jakby stracił humor.
Wielkie cielsko zawinęło się, odwracając od chłopaka, by następnie stanąć w płomieniach, które buchnęły gorącym powietrzem prosto w twarz Wooyounga. Smok na powrót stał się człowiekiem, a przynajmniej taką postać przybrał. Następnie bez słowa więcej zniknął gdzieś w mroku, zostawiając Wooyounga samego sobie.
- Powiedziałem coś nie tak? - pomyślał na głos, prostując się w końcu, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak mocno drżało całe jego ciało podczas rozmowy z potworem.
Mimo wszystko mierzył się z czymś, co mogło zabić setki, jak nie tysiące żołnierzy, a wioski zrównać z ziemią. Była to potęga, z jaką nie miał najmniejszych szans.
Opuścił więc salę tronową, gdyż na taką wyglądała, pomimo wyraźnych ubytków w strukturze sklepień i okien. Wpadało tu bardzo mało światła, a przy tym panował wszechobecny chłód, przez który na całym jego ciele pojawiła się gęsią skórka. Zapewne gdyby miał swój mundur, byłoby mu cieplej. Teraz jednak ubrany był w czystą koszulę, w której tonął wręcz przypominając przy tym wiejskie strachy na wróble. Musiał być jednak wdzięczny, gdyż władca zawsze mógł zabić go na miejscu, zamiast zapewnić leczenie rany i podarować świeże, niezakrwawione ubrania.
Skierował się do wyjścia z sali, wciąż rozmyślając nad zakończeniem ich rozmowy i uczuciach potwora.
Jeśli takowe w ogóle posiadał.
Popołudnie przyniosło ze sobą wichurę i burzę, co dodawało tylko grozy już mrocznemu obejściu zamku. Wooyoung siedział w swojej komnacie wpatrując się w tańczące gałęzie drzew za oknem i błyskawice, które raz po raz rozświetlały pomieszczenie. Przypominał sobie o dniach, kiedy to był jeszcze małym dzieckiem, a w takie dni jak te, matka uspokajała go i zapewniała, że nie ma się czego bać. Uczyła go pokonywać strach przed okropnymi piorunami i następującymi po nich grzmotami. Modlili się wtedy razem, prosząc bóstwa o ochronę przed żywiołem.
Uśmiechnął się smutno na to wspomnienie, zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie nie zobaczy już swojej matki. Był okrutny zostawiając ją w ten sposób i myśląc, że tak łatwo pogodzi się ze stratą syna. Po raz pierwszy dostrzegł swój egoizm i żałował swojego postępowania. Nie pomyślał w ogóle o uczuciach swoich rodziców, którzy mieli przecież tylko jego. Jak mógł tak bezmyślnie pozbawić ich dziecka, które kochali nad życie?
CZYTASZ
Tears Of A Dragon • Woosan ✓
FanficPogrążona w ciemności i beznadziei wschodnia część kraju od ponad tysiąca lat czeka na swojego wybawcę, który odda im wolność i pokój. Starania te do tej pory szły na marne, gdy kolejni padali ofiarami potwora, którego skute lodem serce nie znało li...