Kolejne dni były dla Sana pełne niepewności i ciagłego rozmyślania nad tym, co Wooyoung zdecyduje się zrobić. Osobiście wolałby, żeby z nim został, ale nie mógł go tutaj trzymać siłą. Choć bardzo chciał go przy sobie, zależało mu też na jego szczęściu. Dlatego pomimo swojej natury, musiał postępować tak, by nie sprawić, że Wooyoung straci do niego zaufanie. Póki co jednak, jako pierwsze, Wooyoung musiał wrócić w pełni do zdrowia, by móc zadecydować o jakiejkolwiek podróży. W tym stanie nie było owy, żeby San zgodził się na wypuszczenie go z zamku.
Choć i tak chętnie zatrzymałby go, nawet gdyby był w pełni sił.
Skupił się na tym, by jak najlepiej pomóc mu w powrocie do zdrowia, czasami nie spuszczając go z oczu nawet przez cały dzień. Co jednak zdążył zauważyć to dziwne wahanie na twarzy chłopaka za każdym razem, kiedy byli blisko siebie. Może jednak za bardzo pospieszył się ze swoim wyznaniem. Minęło wiele lat odkąd ostatnim razem ktoś był dla niego tak ważny. Bał się, że po tylu latach nie był w stanie całkowicie nad sobą zapanować i kiedyś go skrzywdzi. W końcu przez setki lat żył niczym dzikie zwierzę na wolności...
- O czym tak myślisz? - głos Wooyounga wyrwał go z zamyślenia, gdy spacerowali wokół zamku.
- Hm? Oh... Nic konkretnego.
- Mimo wszystko, lepiej rozmawiać o "niczym konkretnym", niż iść w totalnej ciszy, nie sądzisz? - odparł Wooyoung. - Mam wrażenie, że coś nie daje ci spokoju.
- To nie do końca tak.
- A jak?
- Po prostu obawiam się samego siebie.
Wooyounga nieco zdziwiły jego słowa. Rozumiał, co może mieć na myśli, ale nie sądził, że ten będzie miał jakiekolwiek wyrzuty sumienia po tylu latach mordowania. Myślał, że mimo wszystko miał okrutną naturę i takie rzeczy nie robiły na nim wrażenia... Najwidoczniej źle go ocenił.
- Boisz się, że pomimo twojej ogromnej zmiany, wciąż jesteś okrutnym władcą? Cóż, ludzie i tak będą mieli jeszcze pewne obawy przez długi czas. w końcu minęły setki lat. Muszą przywyknąć.
- Nie chodzi o to - odparł San. - Zdanie ludzi nie ma dla mnie większego znaczenia. Nie spieszy mi się z zyskaniem ich zaufania.
- Więc o co chodzi?
- O ciebie. Ludzie rodzą się i umierają i nic to nie zmienia w moim życiu, ale ciebie nie mam na zawsze - jego słowa uderzyły prosto w serce Wooyounga, który może zbyt lekko potraktował ich relację. - Nie chcę czekać, aż mi zaufasz, bo wtedy może być za późno. A nawet jeśli, nie będę miał pewności, że cię nie skrzywdzę...
- San - zatrzymał się, nakłaniając drugiego, by na niego spojrzał. - O czym ty mówisz? Nie musisz czekać na moje zaufanie? Już je masz.
- Ale-
- Zrobiłeś wiele złego, ale udowodniłeś też, że twoje uczucia są szczere. Tak naprawdę nigdy nikt tak wiele dla mnie nie zrobił - prychnął cicho, zażenowany. - Dlatego nie wątp w siebie tylko dlatego, że wszystko się zmieniło. Bez względu na to, co się stanie, będziesz miał mnie po swojej stronie.
Może właśnie takich słów San potrzebował. Może zwyczajnie chciał usłyszeć z ust Wooyounga, co on naprawdę czuje. Potrzebował, by jego wątpliwości zostały rozwiane, a serce po raz kolejny mocniej zabiło na myśl o tym, że ma przed sobą osobę, którą naprawdę zdołał pokochać po tylu latach i którą chciał chronić. Jeśli nie znajdzie sposobu, by mogli zostać razem, da z siebie wszystko, by przynajmniej być przy Wooyoungu do końca jego dni.
Miał jednak w głowie pewną myśl na temat tego, jak może zapewnić im długie, wspólne życie.
Gdy słońce zaczęło powoli zachodzić, oboje skierowali się do środka, gdzie San odprowadził Wooyounga do komnaty, by ten odpoczął, a sam przez długi czas nad nim czuwał. Wiedział, że dzięki tej relacji może bardzo pomóc Wooyoungowi. Każde ich zbliżenie było w stanie złagodzić każdy ból, a także sprawiało, że chłopak czuł się znacznie lepiej. Dlatego San nie chciał, by Wooyoung odchodził na zbyt długo.
Po upłynięciu kilku kolejnych dni Wooyoung był niemalże w pełni sił i zaczął rozmyślać nad podróżą do domu. Nie mówił jednak o tym Sanowi, bo nie wiedział od czego zacząć rozmowę. Dobrze wiedział, że smok nie będzie zadowolony z jego nieobecności, ale prawda była taka, że on także nie chciał się rozdzielać na zbyt długo. Mimo to chciał zobaczyć rodzinę. Zapewnić ich, że wszystko jest w porządku i wytłumaczyć całą sytuację. Bardzo za nimi tęsknił i chciał ich zobaczyć, choć uczucie do Sana było również bardzo silne. Jednak pragnienie zobaczenia bliskich było silniejsze.
Na ten moment przygotowywał się do kąpieli, w czym pomagała mu Ruka. Do tego typu rzeczy również nie był nigdy przyzwyczajony. Nikt nigdy go nie obsługiwał i nie pomagał mu w tak prostych czynnościach. Nigdy też nie marzył o mieszkaniu w tak luksusowym miejscu. Mimo że część zamku była dość mocno zniszczona i praktycznie nie nadawała się do użytku, to jednak część, w której znajdowała się jego komnata i łazienka do jego dyspozycji były zadbane i zawsze idealnie wysprzątane. Prawdopodobnie była to spora zasługa Ruki, ale Wooyoung miał też nadzieję, że San pomyśli nad zatrudnieniem większej ilości służby, by kobieta nie musiała wszystkiego robić sama. Bardzo ją polubił, a ona była mu wdzięczna, że zdołał tak mocno wpłynąć na charakter Sana.
- Wciąż nie wiem, jak porozmawiać z Sanem o moim powrocie do domu - westchnął, postanawiając zwierzyć się kobiecie. - Myślę, że będzie chciał mnie zatrzymać za wszelką cenę, a ja, mając zbyt miękkie serce, oczywiście się na to zgodzę.
- Trochę szczerości nie zaszkodzi - odparła Ruka układając jego ubrania. - Zwyczajnie powiedz, co czujesz. Na pewno cię zrozumie.
- Nie wątpię w to, ale... Czasem ma wrażenie, jakby miał lekką obsesję. Niechętnie spuszcza mnie z oka, jakbym był małym dzieckiem.
- To też kwestia szczerej rozmowy. Nic skomplikowanego.
Wooyoung zastanawiał się, czy powinien wytłumaczyć Ruce ich relację, czy raczej zdążyła się już domyślić. Poniekąd było to oczywiste, ale jednak blokował ich pewien dystans. Wiedział, że to on był jego powodem. Wahał się, bo nigdy nie doświadczył czegoś takiego i nie wiedział zbytnio jak ma sie zachować.
- Chodzi o to, że ja i San... - zaczął niepewnie, myśląc jak ubrać to w słowa.
- Nie musisz tłumaczyć. Uczucie Pana wobec ciebie jest bardzo wyraźne.
- Oh, naprawdę? Więc to ja jestem na tyle niedoświadczony, że nie potrafię przewidzieć, czego ode mnie oczekuje - zaśmiał się cicho.
- Szczerość - przypomniała mu po raz kolejny, na co się uśmiechnął. - Pójdę już. Zawołaj mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebował.
- Zaczekaj - zatrzymał ją jeszcze, zastanawiając się, czy jest pewien, czego chce. Może na ten moment najlepiej było dać się pojmać temu uczuciu, którego jeszcze nie znał? - Zawołaj do mnie Sana, proszę.
...
a/ Gdzie fanfikopisarz z 2021 roku... Chcę go z powrotem😭
CZYTASZ
Tears Of A Dragon • Woosan ✓
FanfictionPogrążona w ciemności i beznadziei wschodnia część kraju od ponad tysiąca lat czeka na swojego wybawcę, który odda im wolność i pokój. Starania te do tej pory szły na marne, gdy kolejni padali ofiarami potwora, którego skute lodem serce nie znało li...