cհαթԵҽɾ 25

163 30 1
                                    

Gdy Wooyoung otworzył oczy, zorietnował się, że znajduje się w innym pomieszczeniu, a także jego ciało było znacznie mniej obolałe. Nie pamiętał jednak dokładnie, kiedy znowu zasnął. San musiał przenieść go do swojej komnaty, by nie leżał za zakrwawionym prześcieradle. Ostatnie wydarzenia były dość zaskakujące, a zwłaszcza zmiana w zachowaniu Sana. Podczas gdy on siedział bezczynnie na zamku i spacerował jak gdyby nic, San zmagał się z setkami, nie, tysiącami żołnierzy. Biorąc pod uwagę sojusz, Wooyoung obawiał się, czy liczba ta nie przekraczała i setek tysięcy. Tyle zachodu, by pokonać jednego smoka... W takich chwilach docierała do niego potęga Sana.

Uniósł się na łokciach, wciąż czując ból przy każdym ruchu, ale nie był on już aż tak silny jak wcześniej. Dopiero wtedy zauważył Sana opartego o łóżko. Wyglądał na zmęczonego. Jeśli Wooyoung sięgnął pamięcią wstecz, faktycznie nie przypominał sobie, by kiedykolwiek widział Sana śpiącego. Logicznym było, że nie jest jakimś robotem, który nigdy się nie męczy i również potrzebuje snu. Jednak przez to, że nigdy nie widział po nim zmęczenia, jakoś nie przychodziło mu do głowy, by ten spał jak normalni ludzie, czy zwierzęta.

Po spojrzeniu na twarz mężczyzny, momentalnie przypomniał sobie o tym, co wydarzyło się wcześniej. Nie spodziewał się tak głebokiego uczucia po Sanie, a także pocałunek był dla niego ogromnym zaskoczeniem. Nie rozumiał, dlaczego tak po prostu pozwolił mu na wszystko i nie przejął się tym, co miało między nimi miejsce.

Czy kochał Sana? Nie zastanawiał się nad tym, po prostu lubił jego towarzystwo i chciał osiągnąć coś, czego nikomu do tej pory się nie udało. Owszem, ich relacja przez parę tygodni dość mocno się rozwinęła, ale nie sądził, by było to aż do tego stopnia. Nie za bardzo mógł pojąć, co sprawiło, że San spojrzał na niego w ten sposób. Czy to mogła być kwestia podobieństwa do Jiyoung? To była chyba najbardziej prawdopodobna opcja. Ale...

- ... Nie jestem jej zastępstwem... - mruknął, sunąc delikatnie po ciemnych kosmykach, które swobodnie opadały na twarz Sana. Przyglądając mu się z bliska, Wooyoung mógł uznać, że jest on naprawdę przystojny, ale te myśli wciąż dziwnie brzmiały w jego głowie.

- Nie oczekuję tego. - usłyszał odpowiedź, a następnie oczy smoka otworzyły się, patrząc wprost na niego.

- S-San, ja-

- Wiem, o czym myślałeś. Powiedziałem, że przypominasz mi Jiyoung. Dlatego się w tobie zakochałem, biorąc cię za jej podróbkę. - na same słowa wypowiedziane przez mężczyznę, Wooyoung poczuł pieczenie w policzkach. - Mylisz się. Przemyślałem to nieco bardziej. Owszem, zacząłem postrzegać cię nieco inaczej, gdy zauważyłem podobienstwo między wami. Ale poza tym, bardzo też się różnicie.

- To znaczy...?

- Jiyoung była delikatną kobietą, która nie potrafiła zawalczyć o swoje. Będąc z nią, strach przed jej stratą był ogromny, bo wiedziałem, że nie jest w stanie się obronić. Ty jesteś mężczyzną, żołnierzem. Mimo że czuję niepokój, gdy nie ma cię obok, wiem, że potrafisz o siebie zadbać. Ufam ci.

Jak na jedną rozmowę, to było trochę wiele dla Wooyounga. Ciężko było mu przetworzyć słowa Sana i zrozumieć od razu. Wciąż nie wiedział, co on sam czuł do Sana i z jakimi konsekwencjami może się spotkać, jeśli go odrzuci.

- Chcę przez to powiedzieć - kontynuował San. - Chociaż zraziłem się do tego uczucia przed wiekami, teraz zaczynam się do niego przekonywać dzięki tobie. Mając cię u swego boku czułem się lepiej, niż kiedykolwiek, choć sam nie zwróciłem na to uwagi. Sama myśl o tobie dodaje mi otuchy.

- S-San, czy mógłbyś przystopować? - zasłonił czerwoną ze wstydu twarz przed drugim, czując jak nienaturalnie szybko bije jego serce. - Muszę to wszystko przetrawić.

Tears Of A Dragon • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz