Mężczyzna prychnął cicho, powodując szok ze strony młodszego. Co go tak śmieszyło? Może i był najsilniejszy i do tej pory nie miał sobie równych, ale zjednoczona armia kilku narodów mogą mimo wszystko stanowić problem. Tego typu wojna przyniesie ogromne zniszczenie, a przecież mogą temu zapobiec. Łatwiej było to powiedzieć, ale jeśli udałoby mu się przekonać Sana, że może być dobrym władcą i dbać o swoich poddanych jako król, uniknęliby niepotrzebnych sporów.
- Ja mówię poważnie - dodał niepewnie, starając się nie patrzeć prosto w oczy smoka. Były w pewien sposób przerażające.
- Co mi może zagrozić? Znasz historię, widziałeś jak kończą ci, którzy się tutaj zapuszczają. Czego miałbym się bać?
- Jeśli zdecydują się prosić o pomoc sąsiednie kraje i połączą z nimi siły, z całym szacunkiem, ale nawet twoja siła może być niewystarczająca. Może mógłbym jakoś przekonać jeszcze Serima...
- Chcesz odejść? - stanowcze pytanie zwróciło uwagę Wooyounga.
- Co? To znaczy... Chciałem tylko...
- Nie uda ci się tak łatwo mnie oszukać. Możesz wmawiać mi przeróżne bajki, ale nie oszczędzę cię. Nie mam litości.
- Wcale nie chciałem ratować własnego tyłka. Zwyczajnie boję się tego, co ma nastąpić!
- Będąc tu twoim jedynym zmartwieniem jestem ja. Resztę zostaw innym.
Zapadła cisza między nimi, ale żaden z nich nie zdecydował się odejść. Coraz mocniejsze podmuchy wiatru targały ich włosami i ubraniami, powodując, że Wooyoung zaczął odczuwać chłód.
- Nawet jeśli to nie moja sprawa, bo i tak umrę w ciągu następnych tygodni... - zaczął cicho Wooyoung, a w jego oczach pojawiło się coś, czego do tej pory San nie dostrzegł. Nie wiedział nawet jak to opisać. - Nawet jeśli ominie mnie wszelkie zło jakie ma nadejść, nie chcę, by moi bliscy cierpieli. Nie chcę, by kolejni ludzie umierali bez przyczyny. Nic nie zrobili... Dopilnuję, by do niczego nie doszło.
Następnie odszedł, nie czekając na odpowiedź ze strony Sana. Chciał między innymi uniknąć sytuacji, w której mężczyzna zobaczyłby jego łzy. Był bliski płaczu myśląc o beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znalazł. Wiedział, że jest słaby i bezradny, ale nie chciał tak dobitnie tego pokazywać. Musiał chociaż udawać silnego.
San natomiast pozostał jeszcze chwilę w bezruchu, analizując to, co miało miejsce. Nie potrafił pozbyć się myśli, że Wooyoung zaczął mu strasznie kogoś przypominać, przez co jego umysł usilnie starał się odnaleźć zagubione wspomnienia sprzed kilkuset lat. Nie chciał tego. Wolał, żeby wszystko pozostało tak, jak jest i nie było sensu, by wracał pamięcią do czasów, które nie miały już teraz znaczenia. Kogokolwiek spotkał na swojej drodze, nie był on wart pamiętania. Dlatego zresztą o tym zapomniał, czyż nie?
Jednak to spojrzenie... Wola walki i niesamowicie dobre serce sprawiały, że odnosił wrażenie, jakby kiedyś już je widział. I te wspomnienia nie były wesołe.
CZYTASZ
Tears Of A Dragon • Woosan ✓
FanfictionPogrążona w ciemności i beznadziei wschodnia część kraju od ponad tysiąca lat czeka na swojego wybawcę, który odda im wolność i pokój. Starania te do tej pory szły na marne, gdy kolejni padali ofiarami potwora, którego skute lodem serce nie znało li...