Rozdział 21 (WERSJA POPRAWIONA)

150 10 6
                                    

Jasmine

- Słodkich snów, skarbie.

To były ostatnie słowa, jakie usłyszałam. Nie wiem, co się w tej chwili dzieje ani gdzie się znajduję, ale czuję się taka lekka. Jakby wszystkie moje obawy, problemy i inne negatywne emocje, jak i myśli, przestały na moment istnieć. Jakbym ja sama przestała istnieć.

Otwórz oczy, Jasmine.

Głos Aresa dotarł do moich uszu, brutalnie wyrywając mnie ze snu. Zerwałam się z przerażeniem, spocona i zdezorientowana. Rozglądając się w panice, zauważyłam, że znajdowałam się w dziwnym pokoju, utrzymanym w intensywnych czerwono-czarnych kolorach. Ściany pokryte były ciężkimi zasłonami, a powietrze wypełniał zapach wanilii, który kontrastował z otoczeniem.

Kilka metrów ode mnie, po prawej stronie, na półce dostrzegłam różnego rodzaju seksualne gadżety, starannie poukładane. Złapałam się za usta, nie dowierzając, gdzie się znajduję.

Chciałam wstać z łóżka, gdy nagle poczułam ciężar na nogach i dłoniach. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że moje nadgarstki były spętane kajdankami.

Puls mi przyspieszył, a serce zaczęło bić w szaleńczym tempie.

- Co jest do cholery...? - wyczołgałam się z łóżka, a gdy moje stopy dotknęły chłodnej, twardej podłogi, zamarłam. Metalowe kajdanki obcierały moje nadgarstki, sprawiając, że czułam się jak w więzieniu.

"Gdzie ja jestem?" - pomyślałam, gdy nagle zostałam zaskoczona gwałtownym atakiem kaszlu, który dręczył moje gardło. Próbując złapać oddech, dotknęłam swoich ust i natknęłam się na coś dziwnego - moje palce były całe we krwi.

Moje zdezorientowanie przerwało nagłe pukanie do drzwi, które wyrwało mnie z zamyślenia. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypieniem, odsłaniając postać mojej macochy. Była elegancko ubrana w ciemne ubrania, a tuż za nią stała służąca, sądząc po jej stroju.

- W końcu się obudziłaś - powiedziała chłodno, z opanowaniem, jakby sytuacja, w której się znalazłam, była dla niej zupełnie normalna. Odsłoniła zasłony, a jaskrawe światło dnia wdarło się do pomieszczenia, oślepiając mnie na chwilę.

- Co to za miejsce? Gdzie mnie przyprowadziłaś? - zapytałam, uważnie obserwując jej reakcję, starając się odczytać z jej twarzy, czy zamierza mnie okłamać, czy mówić prawdę.

- To burdel, skarbie. Teraz staniesz się jego częścią, spłacając w ten sposób dług swojego ojca - wyjaśniła, jej głos był delikatny, gdy fałszywy uśmiech pojawił się na jej twarzy.

Burdel. To jedno słowo sprawiło, że moje ciało natychmiast zesztywniało z przerażenia. Serce zaczęło bić mi w szaleńczym tempie, a pot spływał po skórze, sprawiając, że czułam się jeszcze bardziej nieswojo.

Wróciłam. Powróciłam do tego, od czego desperacko próbowałam uciec. To ponownie to samo piekło, lecz teraz mam świadomość, co mnie tu czeka.

- Jaki dług, do cholery? Co się stało z całym majątkiem? - zapytałam, zdezorientowana, przenosząc wzrok między jej twarzą a rozsypanymi na podłodze fragmentami mojego dotychczasowego życia.

- Twój ojciec wszystko przepuścił w kasynie, opłakując twoją matkę - odpowiedziała, marszcząc brwi z niezadowoleniem. - A pieniądze, które dostanę od Marissy, to nawet nie jest połowa tego, co musimy spłacić.

Chciałam jej powiedzieć parę wyrazistych słów i rzucić się na nią, zatracając się w fali gniewu, ale powstrzymałam się wiedząc, że siłą nic tu nie wskóram.

Healing Hearts (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz