Rozdział 31 (WERSJA POPRAWIONA)

129 10 11
                                    

Ares

Siedziałem na szpitalnym krześle przez sześć godzin, rozpaczliwie czekając na jakąkolwiek wiadomość, ale nikt nie udzielał mi żadnych informacji, tylko milcząco kiwano głową. Z każdą chwilą moja nadzieja gasła, a cierpliwość się wyczerpywała.

To był już drugi raz, kiedy leżała na szpitalnym łóżku, a ja nie mogłem uciec przed poczuciem winy. Moja nieodpowiedzialność doprowadziła do tego, że teraz cierpiała. Nigdy nie byłem w stanie wziąć za coś odpowiedzialności, a teraz, gdy musiałem zmierzyć się z konsekwencjami, przytłaczała mnie świadomość, jak bardzo ją zawiodłem.

Gdybym tylko od początku miał odwagę, powiedziałbym jej prawdę o chorobie. Ale strach, że ją to zniszczy, sprawił, że wybrałem kłamstwo. Teraz, patrząc wstecz, wiedziałem, że to wszystko było ogromnym błędem.

„Policz do trzech, Ares. To ci pomoże" - głos w mojej głowie, wyraźnie przypominający ton Jasminy, przebił się przez chaos myśli.

Szeptem wypowiedziałem. - Raz, dwa, trzy - biorąc głęboki oddech. Wstałem z krzesła, bo nie mogłem już dłużej wytrzymać w bezruchu.

I to był mój, kurwa, błąd.

W jednej chwili moje oczy zatrzymały się na dobrze znanej sylwetce, stojącej na środku korytarza.

Tylko kurwa nie on.

Zobaczyłem mężczyznę, którego znałem aż za dobrze. Jego twarz wyrażała gniew, a czarne włosy opadały mu na czoło spod czapki z daszkiem. Dłonie miał schowane w kieszeniach skórzanej kurtki, gdy zbliżał się do mnie szybkim, pewnym krokiem.

- Gdzie ona jest? - Dimitri stanął przede mną, jego wzrok był pełen gniewu, przeszywał mnie na wylot.

Nie spodziewałem się tego pytania. To ja powinienem mieć kontrolę, zadawać pytania, a nie być postawionym pod ścianą. Byłem zdezorientowany, ale próbowałem nie dać tego po sobie poznać.

- Zadałem pytanie - syknął, a jego oczy pociemniały od wściekłości.

- Jest w śpiączce - odparłem twardo, przyglądając mu się z rosnącym niepokojem.

Jak do diabła mógł wiedzieć, że ona tu jest?

Dimitri zawsze budził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, wyglądał jak zagubiony, zbuntowany dzieciak, z drugiej, jego obecność przy niej w takich chwilach jak ta nie dawała mi spokoju. Był tam zawsze - jakby miał niepokojącą zdolność pojawiania się dokładnie wtedy, kiedy ona tego potrzebowała.

Nie wiedziałem nic o jego przeszłości, rodzinie, ani o tym, skąd w ogóle się wziął. Nigdy się nim specjalnie nie interesowałem. Teraz jednak zaczynało mnie to irytować, a jego nagłe zaangażowanie w życie Jasmine budziło podejrzenia. Coś tu zdecydowanie nie pasowało.

- Lekarze już coś wiedzą? - zapytał Dimitri, jego głos zdradzał nerwowość.

- Nie wiem. Siedzę tutaj od ponad siedmiu godzin, czekając bez żadnych zapewnień, czy jeszcze żyje, czy nie - odpowiedziałem drżącym tonem, wpatrując się w drzwi z nadzieją, że wkrótce się otworzą.

- Kurwa... - wyszeptał, przecierając dłońmi swoją twarz. Mimo starań, by ukryć emocje, widać było, że był głęboko zaniepokojony jej stanem. - Powinieneś był od samego początku powiedzieć jej o chorobie.

Zbliżył się do mnie.

- Jesteś większym idiotą, niż myślałem i do tego niezłym kutasem, który uważa się za lepszego od innych - warknął, a jego słowa natychmiast wywołały we mnie odruch obronny.

Healing Hearts (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz