Ares
Siedziałem na szpitalnym krześle przez sześć godzin, rozpaczliwie czekając na jakąkolwiek wiadomość, ale nikt nie udzielał mi żadnych informacji, tylko milcząco kiwano głową. Z każdą chwilą moja nadzieja gasła, a cierpliwość się wyczerpywała.
To był już drugi raz, kiedy leżała na szpitalnym łóżku, a ja nie mogłem uciec przed poczuciem winy. Moja nieodpowiedzialność doprowadziła do tego, że teraz cierpiała. Nigdy nie byłem w stanie wziąć za coś odpowiedzialności, a teraz, gdy musiałem zmierzyć się z konsekwencjami, przytłaczała mnie świadomość, jak bardzo ją zawiodłem.
Gdybym tylko od początku miał odwagę, powiedziałbym jej prawdę o chorobie. Ale strach, że ją to zniszczy, sprawił, że wybrałem kłamstwo. Teraz, patrząc wstecz, wiedziałem, że to wszystko było ogromnym błędem.
„Policz do trzech, Ares. To ci pomoże" - głos w mojej głowie, wyraźnie przypominający ton Jasminy, przebił się przez chaos myśli.
Szeptem wypowiedziałem. - Raz, dwa, trzy - biorąc głęboki oddech. Wstałem z krzesła, bo nie mogłem już dłużej wytrzymać w bezruchu.
I to był mój, kurwa, błąd.
W jednej chwili moje oczy zatrzymały się na dobrze znanej sylwetce, stojącej na środku korytarza.
Tylko kurwa nie on.
Zobaczyłem mężczyznę, którego znałem aż za dobrze. Jego twarz wyrażała gniew, a czarne włosy opadały mu na czoło spod czapki z daszkiem. Dłonie miał schowane w kieszeniach skórzanej kurtki, gdy zbliżał się do mnie szybkim, pewnym krokiem.
- Gdzie ona jest? - Dimitri stanął przede mną, jego wzrok był pełen gniewu, przeszywał mnie na wylot.
Nie spodziewałem się tego pytania. To ja powinienem mieć kontrolę, zadawać pytania, a nie być postawionym pod ścianą. Byłem zdezorientowany, ale próbowałem nie dać tego po sobie poznać.
- Zadałem pytanie - syknął, a jego oczy pociemniały od wściekłości.
- Jest w śpiączce - odparłem twardo, przyglądając mu się z rosnącym niepokojem.
Jak do diabła mógł wiedzieć, że ona tu jest?
Dimitri zawsze budził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, wyglądał jak zagubiony, zbuntowany dzieciak, z drugiej, jego obecność przy niej w takich chwilach jak ta nie dawała mi spokoju. Był tam zawsze - jakby miał niepokojącą zdolność pojawiania się dokładnie wtedy, kiedy ona tego potrzebowała.
Nie wiedziałem nic o jego przeszłości, rodzinie, ani o tym, skąd w ogóle się wziął. Nigdy się nim specjalnie nie interesowałem. Teraz jednak zaczynało mnie to irytować, a jego nagłe zaangażowanie w życie Jasmine budziło podejrzenia. Coś tu zdecydowanie nie pasowało.
- Lekarze już coś wiedzą? - zapytał Dimitri, jego głos zdradzał nerwowość.
- Nie wiem. Siedzę tutaj od ponad siedmiu godzin, czekając bez żadnych zapewnień, czy jeszcze żyje, czy nie - odpowiedziałem drżącym tonem, wpatrując się w drzwi z nadzieją, że wkrótce się otworzą.
- Kurwa... - wyszeptał, przecierając dłońmi swoją twarz. Mimo starań, by ukryć emocje, widać było, że był głęboko zaniepokojony jej stanem. - Powinieneś był od samego początku powiedzieć jej o chorobie.
Zbliżył się do mnie.
- Jesteś większym idiotą, niż myślałem i do tego niezłym kutasem, który uważa się za lepszego od innych - warknął, a jego słowa natychmiast wywołały we mnie odruch obronny.
CZYTASZ
Healing Hearts (Tom I & II)
RomanceZasada nr 1: Żadnych romantycznych relacji między współlokatorami. Co mogło pójść nie tak? Jasmine Thompson, ambitna studentka na Uniwersytecie Stanford, zgodziła się na studia prawnicze, by uspokoić swoich wymagających rodziców. Szukała tylko jedne...