Rozdział 24

171 14 11
                                    

Jasmine

Słońce wpadało przez okno, rzucając jasne pasy światła na ściany pokoju. Wpatrywałam się w nie, nie mrugając przez dłuższy czas, zupełnie odcięta od rzeczywistości. Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się nagle, ogarnięta przerażeniem, które uniemożliwiało mi ponowne zamknięcie oczu.

Bałam się, że kiedy to zrobię, obudzę się obok nieznajomego, mężczyzny, który mógłby pojawić się w moim łóżku. Wyobrażałam sobie jego obcą dłoń wędrującą po moim ciele, dotykającą mnie w sposób, który wywoływał przerażenie i obrzydzenie.

W mojej głowie nieustannie powracały najgorsze możliwe scenariusze. Widziałam nieprzyjazną twarz, usta wykrzywione w obrzydliwym uśmiechu i wyobrażałam sobie każdy jego ruch, każde słowo, które mógłby wypowiedzieć.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak mnie to dręczyło. Dlaczego nie potrafiłam skupić się na czymś przyjemnym, co mogłoby mnie oderwać od tych strasznych myśli?

Może strach paraliżował mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Może w głębi duszy czułam, że to, co się wydarzyło, było zbyt przerażające, aby można było to zignorować.

Nagle do drzwi zapukał ktoś, co wyrwało mnie z tych strasznych scenariuszy. Zerwałam się na równe nogi, a adrenalina przelała się przez moje ciało. Podeszłam do drzwi, chcąc je otworzyć, ale nagle one same się otworzyły. Jakim cudem? Przecież były zamknięte na klucz. Czułam, jak serce wali mi jak młot, a dreszcze przeszywały mnie od stóp do głów.

W drzwiach stała Lily, a jej twarz wyrażała zaniepokojenie, gdy na mnie spojrzała.

— Wszystko w porządku? — zapytała, trzymając w dłoniach czyste ubrania, które dla mnie przyniosła.

— Czy ty... masz klucz do tych drzwi? — zapytałam, wskazując na nie palcem.

— Nie, tylko Pani Christine go posiada — odpowiedziała, a w jej głosie dało się słyszeć zaskoczenie.

To wydawało się niemożliwe. Zamknęłam drzwi na klucz przed snem, upewniając się, że są solidnie zaryglowane. Spojrzałam na podłogę i dostrzegłam mój klucz, który jeszcze kilka godzin temu tkwił w zamku, a teraz leżał na ziemi. Ktoś musiał jakoś wyjąć go od drugiej strony, by móc otworzyć drzwi.

Jakim cudem, do cholery, nic nie słyszałam ani tego nie widziałam? Przeszedł mnie zimny dreszcz strachu. Byłam przekonana, że tylko na chwilę zasnęłam, ale nie miałam pojęcia, kiedy dokładnie to się stało.

— Lily... Jak długo już tutaj jesteś? — zapytałam, podnosząc wzrok na nią. Jednak Lily unikała mojego spojrzenia, nie potrafiąc spojrzeć mi prosto w oczy.

— Kilka miesięcy — odpowiedziała, składając pościel.

— Czy oni... — zaczęłam, niepewnie.

— Tak. Jak każdą z nas — powiedziała, na twarzy pojawił się kruchy uśmiech.

Czyli mimo tego, że była tylko sprzątaczką, mężczyźni bez żadnych skrupułów mogli się na nią rzucić, jak na dzikie zwierzęta?

— Lily, ucieknij ze mną. Zabierz swoją siostrę i odjedźcie jak najdalej — podeszłam bliżej, chwytając ją za dłonie. Czułam, jak drży w moim uścisku, więc ścisnęłam mocniej, próbując dodać jej odwagi. Spojrzała na mnie, jej wzrok wędrował po mojej twarzy, a oczy napełniły się łzami.

— Nie mogę — odwróciła wzrok, wracając do pracy, choć jej ręce wciąż drżały. Jej spojrzenie było skoncentrowane, ale w oczach dostrzegałam strach.

Healing Hearts (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz