Rozdział 21

166 11 6
                                    

Ares

Wjeżdżając do najbliższego warsztatu, który zauważyłem na drodze, od razu skręciłem. Nazwa wydała mi się znajoma, ale zignorowałem to — nie miałem czasu zastanawiać się, do kogo może należeć. Mój samochód wymagał natychmiastowego przeglądu i nic innego nie miało w tym momencie znaczenia.

Gdy tylko wjechałem na plac, od razu zauważyłem mężczyznę w czapce, który ruchem dłoni wskazał mi wolne miejsce. Zaparkowałem tam, a potem wysiadłem z auta i przyjrzałem mu się bliżej. Był brunetem z lekkim zarostem. Podszedł do mnie z szerokim uśmiechem, mając w ustach patyk od lizaka. Zrobiłem krok w tył.

Ja pierdolę, tylko nie on.

— Chwileczkę, kojarzę cię... Jesteś od Jasmine... Ares, tak? — zapytał niepewnie, zbliżając się do mnie z ciekawością w oczach, jakby chciał upewnić się, że to naprawdę ja.

— Musiałeś mnie z kimś pomylić — syknąłem, unikając jego spojrzenia.

To ten cholerny mechanik, który flirtował z Jasmine.

Max zmarszczył brwi, ale jego uśmiech nie zniknął. — Na pewno bym nie zapomniał takiego starego złomu... — urwał, czując na sobie mój wzrok. — Chciałem powiedzieć, starszego samochodu — poprawił się szybko.

— Jest jedyna w swoim rodzaju — odparłem, patrząc z czułością na moją niunię, którą kupiłem na osiemnaste urodziny. To był jedyny prezent, jaki kiedykolwiek dostałem, bo zawsze uciekałem z domu w swoje urodziny. Nie chciałem ich spędzać z rodziną.

Obserwując Maxa, widziałem, jak podchodzi do auta, by zajrzeć pod maskę. Nachylił się nad silnikiem, a po krótkiej chwili stwierdził:

— I chyba dawno nie miała przeglądu — zauważył, wyciągając z kieszeni latarkę i zaczynając świecić w głąb komory silnika.

— Ta, brak czasu — przyznałem, kręcąc się po warsztacie, bo nie miałem co ze sobą zrobić.

— A tak w ogóle, co tam u twojej dziewczyny? — rzucił, zerkając na mnie kątem oka, jakby chciał sprawdzić, jak daleko może się posunąć.

— Może zamiast moją dziewczyną, zajmij się moim samochodem, co? — burknąłem pod nosem, nie poświęcając mu więcej uwagi.

Brunet wzruszył tylko ramionami, jakby nic się nie stało, i zaśmiał się lekko, wracając do pracy przy silniku. — Wyluzuj, stary.

Musiałem porozmawiać z Jasmine, kiedy wrócę do domu, wyjaśnić jej, że ostatnie nieporozumienie było przypadkowe. Nawet jeśli będę musiał skłamać, byle tylko to wszystko naprawić. Bo przecież jeśli powiem jej, że spotykam się z innymi laskami, żeby zapomnieć o niej, to mnie wyśmieje.

— Gotowe! — zawołał Max. — Następnym razem przyjedź ze swoją dziewczyną, to obniżę ci cenę — zaśmiał się, prostując się i ocierając ręce o spodnie.

Zrobiłem krok w jego stronę, unosząc brew. — Jadłeś kiedyś piasek? — zapytałem, na co pokręcił głową przecząco. — A chcesz się dowiedzieć, jak smakuje?

— Eee, nie bardzo — przyznał, unosząc ręce w geście poddania.

— To lepiej się zamknij, bo nie ręczę za siebie — warknąłem, rzucając mu pieniądze prosto w ręce. Max złapał gotówkę, a ja wsiadłem do samochodu, trzaskając drzwiami. Wściekłość wrzała we mnie tak intensywnie, że myśl o zakopaniu go żywcem stawała się coraz bardziej kusząca.

Ściskając kierownicę, co chwilę spoglądałem na telefon, zastanawiając się, czy nie powinienem zadzwonić do Jasmine. Tak cholernie mocno chciałem teraz usłyszeć jej głos, że nie zauważyłem nawet, kiedy moja ręka automatycznie zaczęła szukać telefonu na siedzeniu obok. Złapałem go, odnalazłem jej numer w kontaktach i bez zastanowienia nacisnąłem zielony przycisk.

Healing Hearts (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz