Rozdział 5

560 28 26
                                    

Jasmine

06:34 Obudziłam się dużo wcześniej, niż planowałam, a ciężar niewyspania od razu dał o sobie znać. W głowie miałam mętlik, a powieki były ciężkie po bezsennych godzinach spędzonych na daremnych próbach zaśnięcia. Świadomość, że w pobliżu śpi nieznajomy, utrudniała mi zasypianie, a moje myśli chaotycznie wirowały, nie pozwalając mi się uspokoić.

Co dziwniejsze, wczorajszej nocy słyszałam, jak ktoś wychodził z mieszkania. Jestem prawie pewna, że to był Ares. Od początku wydawał się podejrzany. Ale szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to, dopóki nie wpływa na moje życie. Pewnie wychodzi wieczorami, żeby spotykać się z innymi dziewczynami, bo co innego mógłby robić o tej porze?

Spojrzałam w bok, obserwując moją współlokatorkę, która spała spokojnie. Jej oddech był równomierny, a twarz zdradzała błogość, której zazdrościłam. Przyćmione światło, które sączyło się przez zasłony, rozjaśniało pokój delikatną, złotawą poświatą. Mimowolnie zmrużyłam oczy, nie chcąc jeszcze wstawać z łóżka.

Moje myśli nieustannie wracały do obecności tych dwóch mężczyzn, którzy znajdowali się tak blisko. Zaufanie było dla mnie rzadkością, zwłaszcza jeśli chodzi o płeć męską. Szczególnie, jeśli chodziło o Aresa, który zdawał się zajmować więcej przestrzeni w mojej głowie, niż chciałam przyznać. Nienawidzę tego egoistycznego dupka, który zachowuje się jakby był królem świata. Kim on do cholery jest, żeby w taki sposób odzywać się do dziewczyny, której nawet nie zna? Po zaledwie kilku godzinach znajomości wykrztusił z siebie rzeczy, które były bardziej obrzydliwe niż wszystko, co kiedykolwiek słyszałam.

Samo wspomnienie tych słów sprawia, że chce mi się wymiotować. Z ciężkim westchnieniem przetarłam oczy, a następnie sztywno rzuciłam ręce na łóżko, jakby były obciążone ciężarem mojej rezygnacji. Wyrzucając z siebie niezadowolone jęki, przesiadłam się z pozycji leżącej do siedzącej. Zegar na szafce nocnej szydził ze mnie, pokazując wczesną godzinę, a jego nieubłagane tykanie przypominało mi, że moje próby ponownego zaśnięcia nie mają większego sensu.

Zbierając się na odwagę, przerzuciłam nogi przez krawędź łóżka i wstałam. Zimna podłoga wywołała we mnie dreszcz przebudzenia. Cicho udałam się do drzwi, a drewniane deski skrzypiały pod moim ciężarem. Kiedy wyciągnęłam klucz, trzask zamka wydał głośne kliknięcie. Powoli otworzyłam drzwi i rozejrzałam się na zewnątrz, starając się dostrzec jakiekolwiek ruchy w korytarzu.

Z zadowoleniem stwierdziłam, że nie ma żadnych oznak obecności, po czym wyszłam i zamknęłam drzwi z cichym kliknięciem. Gdy dotarłam do wejścia kuchni, odgłos kroków wywołał u mnie wzmożoną czujność. Instynktownie się odwróciłam i zobaczyłam Aresa, który już w idealnie dobranym stroju, stał w pełni gotowy na nasz pierwszy dzień na uniwersytecie.

— Dzień dobry, króliczku — rzucił beztrosko, a jego uśmiech przeszedł przez mnie jak elektryczny dreszcz, gdy przechodził obok. Jak on to robi, że nawet rano promienieje olśniewającym blaskiem, podczas gdy ja wyglądam, jakbym dopiero co przeżyła brutalne zderzenie z ciężarówką?

— Dzień dobry — odpowiedziałam z wahaniem, czując, jak rumieńce wstydu pieką mnie na policzkach, gdy porównywałam swój wygląd do jego nienagannej prezencji.

— Napijesz się kawy? — zapytał, podnosząc na mnie wzrok. W jego oczach błyszczało coś, jakby dostrzegł, że z uwagą go obserwuję. Zawahałam się, tak bardzo wciągnięta w jego wygląd, że dopiero po chwili dotarło do mnie, co właściwie powiedział.

— T-tak, chętnie — wyjąkałam, czując, jak rumieniec wstydu ogarnia mnie od stóp do głów. W nerwowym odruchu zaczęłam bawić się końcem bluzki, starając się odwrócić uwagę od swojego zażenowania. Ostrożnie podeszłam do stołu, rzucając ukradkowe spojrzenia na Aresa, który usiadł obok mnie, trzymając w dłoniach dwa kubki z kawą.

Healing Hearts (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz