Rozdział 8 (Tom II)

73 6 9
                                    

Hejka! Wracam z długim rozdziałem, ponieważ nie jestem pewna, kiedy będę mogła dodać kolejny. Muszę jeszcze wprowadzić kilka poprawek w tomie 1, a potem zabiorę się za tom 2, w którym planuję sporo zmian. Na razie wrzucam tę wersję, która może nie być idealna, ale mam nadzieję, że i tak Wam się spodoba! 💗

Jasmine

Gdy skończyliśmy jeść obiad, Ares wstał i bez słowa zabrał mi pusty talerz sprzed nosa.

– Hej! Nie musisz tego robić, sama mogę się tym zająć – rzuciłam. Moje słowa miały lekki ton protestu, ale w głębi serca doceniałam jego gest. Ares tylko uśmiechnął się i zaczął podwijać rękawy.

– Wychowano mnie tak, że jeśli jedna osoba gotuje, to druga zmywa – odpowiedział, sięgając po gąbkę. W tej chwili zauważyłam tatuaż na jego prawym przedramieniu. Zanim zdążył zacząć myć naczynia, podeszłam do niego i delikatnie chwyciłam jego dłoń, by przyjrzeć się wzorowi.

– Co to jest? – zapytałam, przyglądając się dokładniej tatuażowi. – Źródłem cierpienia jest... przywiązanie?

Ares nagle spochmurniał, a jego twarz przybrała zamyślony wyraz. Przez chwilę wpatrywał się w tatuaż z odległym spojrzeniem. Czy to możliwe, że zrobił go z mojego powodu? A może miał związek z kimś innym? Zauważając moje milczenie, Ares delikatnie ujął moją dłoń i uniósł ją do ust.

– To dotyczy mojej przeszłości, nie ciebie. Nie martw się – powiedział cicho, jakby dokładnie wiedział, co chodzi mi po głowie. Następnie pochylił się i delikatnie pocałował mnie w dłoń. Czułam, jak ciepło jego ust przeszywa mnie aż do policzków, które momentalnie oblały się rumieńcem.

Speszona, gwałtownie odwróciłam głowę, żeby ukryć zakłopotanie. W odpowiedzi usłyszałam jego cichy, rozbawiony śmiech, po czym Ares bez słowa ruszył w stronę kuchni i zabrał się do zmywania naczyń. Ja zaś, wciąż lekko oszołomiona, skierowałam się do salonu, gdzie leżał mój laptop z otwartymi stronami internetowymi.

Przeglądałam ogłoszenia o pracę, mając nadzieję, że znajdę coś, co mogłabym robić poza studiami, żeby pomóc Aresowi z opłatami. Wiedziałam, że zapewne nie pozwoliłby mi ot tak wspomagać go finansowo, ale czułam, że powinnam dokładać się do domowego budżetu. Przeszukiwałam kolejne strony, szukając czegoś na pół etatu, co pozwoliłoby mi pogodzić obowiązki studenckie i pracę.

Jutro miałam zamiar pójść na uczelnię, żeby porozmawiać z dyrektorem o mojej długiej nieobecności i sprawdzić, czy w ogóle będę mogła wrócić na drugi rok. Już na myśl o tym, ile materiału będę musiała nadrobić, poczułam ucisk w skroniach. Jeśli dyrektor się zgodzi, przez te cztery miesiące będę miała mnóstwo pracy – zaległe wykłady, projekty do oddania, notatki do przepisania... Zawsze jakoś dawałam radę w trudnych sytuacjach, więc musiałam wierzyć, że i tym razem sobie poradzę.

Wzięłam głęboki oddech, żeby się nieco uspokoić i właśnie wtedy w drzwiach salonu pojawił się Ares. Stał tam, opierając się o framugę z uśmiechem na twarzy, a w dłoniach trzymał dwa kubki z gorącym napojem. Podszedł do mnie i wręczył mi jeden z kubków, z którego unosił się zapach gorącej herbaty wiśniowej.

– Dziękuję – powiedziałam z wdzięcznością, upijając łyk. Napój przyjemnie rozlał się ciepłem po całym ciele.

– Szukasz nowych ofert pracy? Myślałem, że wolisz skupić się na studiach – zauważył, siadając wygodnie obok mnie. Jego wzrok utkwiony był w ekranie mojego laptopa, gdzie przeglądałam różne strony z ogłoszeniami.

– Tak, rozważam to. Chciałabym ci w jakiś sposób pomóc finansowo, masz wiele na głowie, musisz sam opłacać wszystkie rachunki a ja nie chcę być dodatkowym ciężarem – powiedziałam, czując się przy tym jak pasożyt, który tylko korzysta z jego wysiłków.

Healing Hearts (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz