Zbudziłem się następnego ranka pomiędzy promieniami letniego słońca. Coś mi nie pasowało.
- Miło, że wstałeś.
Już myślałem, że znów słyszę ten głos. Całe szczęście był to tylko Kai.
- Powiedzmy. Co tam?
- Śniadanie za kwadrans.
- A od kiedy to ty mnie budzisz a nie ja ciebie? - Spytałem, bo zawsze było na odwrót.
- Od kiedy stałeś się królewną na ziarnku grochu. - Zadrwił ze mnie.
- Bardzo śmieszne.
- A teraz na serio, zacznij chodzić wcześniej spać, bo kiedyś Cię nie obudzę i będziesz się tłumaczył Mistrzowi. - Żeby to było takie łatwe...
- Jasne. - Powiedziałem od niechcenia przeciągając się przy tym, ale natychmiast położyłem się z powrotem.
- Wstawaj! - Usłyszałem z korytarza. Z skąd on wiedział?
No dobra, jakoś wygrzebałem się z łóżka i zaczłapałem do łazienki, aby wziąść prysznic. Chłód oplutł moje ciało zanim zdążyłem puścić wodę a świeży podmuch wiatru wpadający przez małe okienko wypełnił pomieszczenie.
Siedziałem tam jakieś dziesięć minut. Wyszedłem z ręcznikiem, którym przecierałem zmierzwione włosy. Założyłem ubrania i powędrowałem z powrotem by odłożyć materiał i przeczesać włosy.
Grzebałem jeszcze w szafce w poszukiwaniu grzebienia oraz robiąc pierwsze zacesanie kiedy:
- I po co to robisz? I tak wiatr je rozpieprzy. - Znałem ten głos. Znałem aż za dobrze.
- Gdzie jesteś? - Przybrałem pozycję bojową.
- Tutaj... - Usłyszałem to łącznie z sykiem zaraz za mną.
Spojrzałem w lustro przede mną. Nikogo nie widziałem, odwróciłem się ale efekt był ten sam. Wydawało mi się? Nie. A może?
Spoglądam na zegar w pokoju. Będę się musiał tłumaczyć...
***
Zaspał Jay, więc obeszło się dla mnie przyjemnie. Ufff...
Wchodzę do siebie nadal w znakomitym nastroju po wspólnym posiłku.
- Jak było na śniadanku?
- Co? - Zapytałem przez przypadek na głos.
- To co słyszałeś. - Nie mogłem zlokalizować z skąd dobiega ten dźwięk.
Po chwili jednak już wiedziałem a do tego zdałem sobie sprawę do kogo ta gama głosu należy...
- Z s-skąd się tu wziąłeś? - Spytałem patrząc w losowe miejsce.
Gdy ręcznik zsunął się z kaloryfera co spowodowałem ja, odskoczyłem na bok. Czekałem na odpowiedź która nie nadeszła. Serio?
Zamiast zaalarmować o tym wydarzeniu wszystkich ja najzwyklej w świecie poszedłem na poranny trening na świeżym powietrzu. Jestem pojebany. Słyszę głosy i zachowuje to dla siebie. Chociaż, może to dobrze? Jeszcze mnie do jakiegoś wariatkowa wsadzą i w tedy będzie klops.
CZYTASZ
Fantasma / Lloyd Garmadon
Teen FictionWszyscy znamy uroki świata Ninjago. Ale czy znamy jego przenikliwość do Ziemi? Co jeśli dalszy los bohatera nie potoczy się tradycyjnie, jego problemy nie będą związane z nowymi wrogami a towarzysze zauważą problem pod koniec stadium? Co jeśli chłop...