10.

103 13 6
                                    

- Uspokój się, nie chcę Cię reanimować. - Chciał wprowadzić jakiś żart do rozmowy. - Drużyno, znalazłem zgubę. Wracamy.

Typowe dla Kai'a jest informowanie o takich rzeczach na miejscu więc się zdziwiłem.

Siedziałem w milczeniu za plecami przyjaciela. Jakbym nie mógł polecieć osobno. Moje milczenie było głośne kiedy wlazłem do klasztoru przechodząc obojętnie obok przyjaciół i kierując się do swojego pokoju. Ręce mi się trzęsły  oddech nadal był przyśpieszony.

- Co widziałeś? - Spytał mnie Kai siadając obok na łóżku

- Nie wiem... Jakiś facet bez nóg i z wystającą kością, ale... on chyba nie był żywy. Szedł, leciał kurwa. Zbliżał się do nas. Jak mogłeś go nie zauważyć?

- Lloyd, tam nikogo nie było. Musiałeś mieć jakieś zwidy. - Przyłożył mi rękę do czoła. - Ćpałeś coś?

- Nie rób ze mnie ćpuna. - Odtrąciłem go.

- Może się połóż? Porozmawiamy rano. - Może on miał racje?

- Nie dam rady zasnąć. To było straszne. Która jest godzina?

Chcąc nie chcąc odtwarzałem obrazy z tego spaceru, dreszcz przechodził mnie za każdym razem.  Ten na moje słowa wyciągnął do mnie ręce i przytulił. Jak dawno nie czułem się tak dobrze.

- Po drugiej. Trochę tu siedzisz. - Nie pamiętam kiedy spędziłem z nim tyle czasu ile dziś. - No... Kładź się spać. 

- Już mówiłem, nie zasnę. Idę zrobić kawę. - Wstałem żeby iść do kuchni.

- No chyba Cię pogieło! - Rzucił mnie na łóżko. - Idziesz spać w tej chwili. 

- Dobra, na PMS.

Fantasma / Lloyd GarmadonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz